piątek, 16 listopada 2012

Ukarani wojną






palnik powszedni
jadalny gnój
podroby Gazy

kości Jerozolimy
uśmiech rozciętego mięsa

podłe dzieci
wyrwane paznokcie ojca
mamy przepłoszona zwierzyna

porno modlitwy
przemiana władysława

bez Anioła
siły inwazyjne są twarde i żylaste

Panie Boże
pozwól nam przelać dużo śliny


wtorek, 30 października 2012

Mężczyzna w damskich złotych majtkach




Inspiracja (doświadczone na żywo).: muzyka synagogalna, Chłopcy Kontra Basia, Duch, Minimal Compact, Danny Wolfers LEGOWELT, David J., Gavin Friday, The End House, Brygada Kryzys.

Niepokojące jest że jazgotliwa muzyka współczesnemu człowiekowi tak się podoba. Muzyka często powstaje ze zmagań człowieka z naturą, którą pragnie a jednocześnie zaciekle zwalcza. Przeniesione to zostaje na relację człowieka z sobą i z otoczeniem. Tworzymy pieśń miłosną gdy kochamy kobietę, tworzymy pieśni bojowe gdy w imię wartości chcemy zabijać. Miło jest snuć fantazję o winie, zakazanej miłości w uroczych miejskich zakamarkach, cieszyć się zakupem płyty wybitnego dzieła, a przecież bohema to cierpienie, a dzieła grano w obozach zagłady. Muzyka rockowa pozwalająca uwolnić napięcia jest narzędziem tortur w wojskowych więzieniach.

Europejska muzyka klasyczna została skażona indywidualizmem. Muzyka etniczna za bardzo próbuje „być czymś”, jazz, rock, techno noszą zbyt silne znamiona naszych czasów. Wszystko to choć często takie piękne i wybitne jest hałasem, którym kultura nakazuje się zachwycać.

Czy nie jest dziwaczne, że człowiekowi gdy chce posłuchać muzyki sugeruje się zakup nośnika, odtwarzacza, odpowiedniego ubrania się, do tego wszystkiego klaskania w ręce jakby podkreślając, że my, publiczność też mamy swój instrument perkusyjny i też coś dorzucimy do ogólnego zamieszania.

Wszelkie prezentacje muzyki, gale rażą sztucznością, są propagandowe i przypominają nudną lekcję muzyki połączone z posiedzeniem ZBoWiD-u. Wyraźnie przeszkadzają artyście w wykonywaniu swego dzieła choć jednocześnie nagradzają.

Propaganda w sztuce osiągnęła takie rozmiary, że na przykład kupujemy bilety na pół roku do przodu celem obejrzenia koncertu na stadionie. (Właśnie coś takiego zrobiłem). Dostajemy muzykę bez muzyki, kawałek papieru, a wykonawców „zamkniętych w foliowej torebce”. To niedorzeczne zachowanie acz powszechne, bo muzyka jest tu pochodną muzycznego przemysłu z jego produktami.

Jesteśmy „zbyt martwi” żeby słuchać muzyki. Nie rozumiemy jej, ale wiemy po co jej słuchamy. Po to żeby odwrócić na moment uwagę od samych siebie. Na chwilę tylko, bo zaraz zaczniemy ze swoim obłąkańczym „lubię, nie lubię”. W zdecydowanie lepszej sytuacji są artyści, gdyż bliżej im do zrozumienia muzyki. Muzyka w ludzkim rozumieniu polega na obkładaniu ciała ciosami – bodźcami. Słuchamy Chopina, a otrzymujemy strzelanie z gumy od majtek.

A przecież chodzi o to by wszystko stało się muzyką, by uwolnić kończyny od instrumentu, by ucho wreszcie coś usłyszało.

Od plastiku lepszy koncert na żywo, od koncertu na żywo...cisza.


sobota, 20 października 2012

Zaliczyłem Niżińskiego






Witold Zawodziński, Niżyński, Teatr Jaracza

Rzecz o człowieku, który w ucieczce przed światem trafił do baletu, a gdy był już za stary na wykonywanie zawodu, przy wydatnej pomocy rodziny i otoczenia, uciekł do zakładu psychiatrycznego. Tam zmarł. Dekadencja upadającego caratu, dwie wojny i bolszewizm były ponad siły wybitnego tancerza. Jak już nie rodzina, seksualni opiekunowie i sztuka nie dawały schronienia, zostało szaleństwo.

Rzecz o nas samych, o wariatach.

Ludzie ! Aktor już nie nosi trykotów. Nie zobaczycie młodych jąder i pośladków. Gość gra w jakimś drelichu.

Ludzie ! Czy Wy naprawdę chcecie oglądać przedstawienie o psychozie ? Widziałem w tym teatrze lepsze („Seans” Ireneusza Iredyńskiego), a na sali były pustki.

Ludzie ! Nie musicie wstawać jak roboty po zakończeniu spektaklu by klaskać na stojąco, udając że wam się ten Niżiński podobał.

Ludzie ! Rozumiem, że chcecie pochwalić się przed znajomymi, że się było na Niżińskim, w końcu kiedyś trzeba było pójść do teatru, a Jaracz jest od lat najlepszy w Łodzi.

Ludzie ! Przecież od połowy sztuki, na scenie nie dzieje się nic ciekawego. Ziewałem raz po raz. Tekst w kółko o tym samym, a numer z onanizmem zgrany. O przepraszam, gdy padło „słowo na ch” przestałem myśleć o meczu Widzewa z Piastem Gliwice i powróciłem do świątyni sztuki.

Łodzianie ! Uwolnijcie już Panów Wrocławskiego od Bogosiana i Maćkowiaka od Niżińskiego.
Przestańcie męczyć kasjerkę o te bilety. Mamy już 2012 rok !

Brawa dla marketingowców, którzy niczym psy pasterskie skutecznie zaganiają owce do zagrody.

Cytując Kondratiuka z Big Bang”: „Ludzie, ludzie, opamiętajcie się”.

piątek, 19 października 2012

O ekonomii



Zadaniem ekonomii jest dostarczenie miliardom ludzi pożywienia, energii oraz bezpiecznego schronienia. Istotne jest odprowadzanie odpadków, śmieci. Rzecz banalna, a jednak jeszcze nie tak dawno europejskie miasta śmierdziały, śmieci unoszą się na wodzie, nad ziemią, błąkają się po pustyni i zalegają po lasach. Najtrudniej radzimy sobie z odpadami gdyż nie są tak uciążliwe w konsumpcji i w seksie. Nikt nie będzie toczył wojny o śmiecie. Ekonomiści stawiają sobie pytanie ile czego można dostarczyć ludziom, żeby dało ich się utrzymać w funkcjach życiowych. I tutaj granica jest niebezpiecznie elastyczna. Gdyby nie wysoki poziom kultury materialnej, wysoka produkcja różnych dóbr, człowiek nie rozbudzony w konsumpcji zostałby łatwo zepchnięty w stan wyzysku kapitalistycznego czy niewolnictwa. W obozach koncentracyjnych ludzie też pracowali. Człowiek kroczący z torbą na zakupy idzie więc w kierunku demokracji, praw człowieka. Ruch Solidarności w Polsce był walką o prawo do lepszej konsumpcji, budowa PRL po wojnie była realizowana w imię przyszłej zasobności. Najpierw jedzenie potem ideologia.

Wzrost konsumpcji jest zły dla środowiska naturalnego, ale dobry dla człowieka. Jak to pogodzić ? Stan świadomości obecnego człowieka jest taki, że państwo bądź kapitalista chce podtrzymać człowieka przy życiu przy minimum nakładu. Stąd spór liberałów z socjalistami, pracodawcy z pracobiorcami. Stan świadomości bycia w konflikcie: międzyludzkim i ze środowiskiem naturalnym. Ekologia, prawa człowieka, humanitaryzm próbują złagodzić te spory. ONZ, Unia Europejska i podobne inicjatywy mimo kryzysów ekonomicznych wyhamowały wielkie wojny mocarstw tworząc świat globalny, w którym otwarty krwawy konflikt się nie opłaca. Wojna światowa o biegun północny, Syberię, rejon Pacyfiku czy Środkowy Wschód mimo pesymistycznych skojarzeń z przeszłości jest mało prawdopodobna. Mocarstwa skutecznie izolują lokalne konflikty. Ratuje nas gospodarka. Zaspokajanie codziennych potrzeb człowieka tak pochłania uwagę wszystkich, że nacjonalista, komunista czy fundamentalista polegnie pod ciężarem księgowości, budżetów i technokracji. I dobrze.

Współczesny człowiek jednak zdaje sobie sprawę z kryzysu i sytuacji przemiany świata. Kupując, jedząc, kochając się i śpiąc oddalamy groźbę wojny, ale co dalej. Przecież będąc w stanie konfliktu cierpimy. Czy nie dałoby się zakończyć to cierpienie i jaki miałoby to wpływ na ekonomiczne myślenie i gospodarkę ? To jest wizja dla człowieka przyszłości, któremu przyjdzie się zmierzyć z kosmosem. Człowiek powinien zarządzać swoim życie nie tylko z poziomu świadomości, podświadomości, ale z poziomu „duchowego centrum” czyli przekroczenia ego i utrzymania się w harmonii ciało – umysł. I realizuje to w życiu codziennym, ale sporadycznie lub w sposób nieciągły.

Konsumowanie to rytuał. Ćwiczenia duchowe należy wkomponować w rytuał codzienności. Nie robimy tego chętnie ponieważ większość tego nie robi, a stadny charakter życia polega właśnie na wzajemnej obserwacji. Telewizja i internet też temu służą. Do podglądania siebie nawzajem. Mało się widzimy wzajemnie w życiu duchowym. Postrzegamy więc gospodarkę jako coś skrajnie nieduchowego, a ekonomię jako naukę czyli nie – duchowość. Żyliśmy sporem teologa z darwinistą, potem były wielkie wojny i obecnie żyjemy konsumpcjonizmem. Widać bardzo wyraźnie, że to co łączy ekonomię z duchowością jest przyziemność, codzienność obu dziedzin oraz wspólny mianownik – cierpienie. Cierpimy gdy nie mamy co jeść, gdy jesteśmy bezdomni, gdy z braku energii wyłączy się nam komputer, telewizor czy lodówkę. Cierpimy gdy czujemy, że mentalnie nie korzystamy w pełni z możliwości jakie daje nam istnienie. Cierpimy gdy widzimy cierpienie innych. Na makroekonomicznym poziomie rządzenia ekonomia powinna ograniczać cierpienie. Jego świadectwa w życiu publicznym są kryzysem gospodarczym. Na przykład: co robi człowiek gdy dostanie pieniądze, coś sobie kupi i jak kończy się kryzys – cieszy się. Ideologie nie są potrzebne. Wystarczy jeść, wykonywać ćwiczenia duchowe, w ogóle się rozwijać. Ideolog szuka sporu, konfliktu, zwalcza poglądy innych, a w rzeczywistości kłóci się sam ze sobą, ze swoją naturą. Większość współczesnych podąża drogą zachłannej konsumpcji: nowe auto, nowa komórka, nowa kopalnia diamentów, kolejne gazociągi i szyby naftowe. Ale to jest zarządzanie życiem swoim i jednostek na śmieciowym poziomie myślenia. Niewolnik swoich słabości pragnie zniewalać innych.


piątek, 28 września 2012

O dusi


Artysta w życiu codziennym bywa uciążliwy dla siebie, bliskich dla otoczenia kłopotliwy, a nawet niebezpieczny. Rolą artysty jest wstrząśniecie człowiekiem tak by ten przebudził się do samorealizacji duchowej. Sam artysta nie musi wcale być „wielkim człowiekiem” ani zbyt rozwiniętym duchowo. Chodzi o dostarczenie do mózgu odbiorcy impulsu energii. Oto przykład dwóch twórców: z kręgu muzyki gitarowej The Distillers Australijki Brody Dalle, z gatunku muzyki przetworzonej Australijki Iggy Azalea (sztuka ignorancji):



Gdyby zabrakło artystów bylibyśmy ludźmi zakłamanymi, pięknymi dla siebie, wstrętnymi dla innych. W zachwycie nad sobą czy wspólnotą z którą się identyfikujemy bardzo łatwo tworzymy fałszywe obrazy. Bierze się to z naturalnego optymizmu człowieka koniecznego do przeżycia. Wolimy nie pamiętać, że żyjemy dlatego że inni zmarli, a nawet że „wykarmiliśmy się” na czyimś cierpieniu i krzywdzie.

Mathangi Arulpragasam ze Sri Lanki:


Gdyby nie artyści fatalnie wyglądała by międzyludzka komunikacja. Ostatnio wydziałem sztukę teatru z Berlina graną po niemiecku. Brak znajomości języka nie było barierą. Barierą jest to że kilka miliardów ludzi mówi wieloma językami. Znajomość języków obcych nie rozwiąże problemów komunikacyjnych ludzkości. I tak na co dzień ludzie nie mają sobie aż tyle do powiedzenia. Pewnym rozwiązaniem jest telepatia sztuki. Przy czym barwa i dźwięk mają pierwszeństwo. Znaki językowe przyszłości muszą być hieroglificzne.

Sleigh Bells z Nowego Jorku:


Poeta przemawia tylko do „pustej głowy”. Ma zatem trudniejsze zadanie od muzyka i plastyka. Odbiorca poezji nie może być tym, które wie, który żyje długo więc ma doświadczenie, a tom poezji otwiera z pełną głową mędrca. Poezja wymaga byśmy zwymiotowali siebie samych aż to momentu, kiedy sami „poczujemy świat brzuchem, a nie głową”, a obserwator zauważy, że nagle z naszej twarzy zniknęły grymasy i miny. Wypróżniajmy się !

The Muffs z Los Angeles:



Internet przypomina śmietnisko. Prawidłowo. Tworzywem artysty są śmieci. Wprost o tym mówił Josif Brodski czy Władysław Hasior. To uczy pokory. Problemem jest to że wiemy nie zaś że nie wiemy. Rodzina dziennie produkuje wiaderko śmieci. Czy cmentarz nie jest uświęconym śmietnikiem ?

Plague” poetki Alice Glass i Ethana Katha z Crystal Castles (Kanada):


„Infants in infantry
Rewrite their history
Uproot their colony
You're ripe for harvesting”

„Niemowlęta w piechocie
Napisz ich historię na nowo
Wyrwij z korzeniami ich kolonię
Jesteś już gotowy na żniwa”

Promotorzy sztuki są nędzarzami.

Grimes, młoda wykonawczyni z Vancouver.


Sztuka na pewno nie powinna służyć polityce. Również nie istnieje sama dla siebie. Nie jest też tubą propagandową okresu w kulturze. Kto się posłuży sztuką przykryje tylko swoją goliznę śmieciem. Czym się posłuży artysta, przetworzy tylko odpadki w treść i formę. Dzięki temu idea sztuki jest taka żywotna mimo że tyle znakomitych dzieł i nazwisk ulega zapomnieniu. Zakusy na podporządkowanie i użyteczność sztuki kończą się konfliktem.

Die Atwoord z RPA, koncert do płyty „Tension”:


Przekaz sztuki tym się różni od tego płynącego z nauk przyrodniczych czy przekazu społeczno – politycznego, że może wysyłać do świadomości odbiorcy sprzeczne komunikaty, na przykład: „padał deszcz i było zimno, mimo to spacer należy uznać do udanych”, „jaki piękny dzień, znakomity żeby umrzeć”, albo „tak kocham, że nienawidzę”.

Wreszcie sztuka ma coś dla człowieka niezwykle atrakcyjnego. Jest seksualna. Rosyjski Pussy Riot czy ukraiński Kobiecy Ruch FEMEN pokazują, że kobieta ciałem nie tylko daje życie i dzięki niemu uzyskuje utrzymanie, ale może nim walczyć, użyć ciała jako broni. Walczące kobiety wykorzystują to, że wobec seksualności mężczyźni nie mogą być obojętni. Każąc aktywistki Pussy Riot starcza męska władza w Rosji występuje przeciwko sztuce-ciału-kobiecie. Mężczyźnie choćby nie wiem jak prężył się przy kobiecie, zaczesywał włosy i odmładzał, i tak pozostanie mu psia bieganina, aportowanie i śmierć pod płotem, a pamięć o nim jak po kanarku. Jaki jest penis władzy politycznej i religijnej w Moskwie i Kijowie ?

Film z nagrywania płyty przez zespół Civet z Kalifornii. 


Na zakończenie Festiwalu Czterech Kultur w Łodzi zagrali weterani z Minimal Compact. Basistka i wokalista Malka Spigel urodziła się w Łodzi, potem żyła w izraelskim kibucu by osiąść na stałe w Holandii. W Polsce wystąpili wcześniej w 1987 r. na festiwalu Marchewka. Poniżej dom w Łodzi przy ul. Żwirki 8 , w którym Malka się urodziła i utwór, od którego rozpoczęto koncert:











niedziela, 29 lipca 2012

Na styku poezji i rzeczywistości

Tomas Transtromer, poeta, Nobel 2012

Modlitwa to także milczące słuchanie Boga w świątyni. Modlitwa duszy własnego oddychania. Cierpliwe siedzenia i słuchanie. To także kontemplacja strof poety. Nie wystarczy zrozumieć o co chodziło poecie, podmiotowi lirycznemu, ale prawdziwa frajda z czytania wierszy jest wówczas gdy brzuchem i sercem odczuwamy to co kryje się pod kodem wiersza, to co dzieło uwalnia w naszej świadomości.

Des Orient, muzyka Michała Lorenza, Konstantynów Łódzki
Zbigniew Namysłowski, Witold Janiak Trio, motywy anioła i diabła w muzyce, Łęczyca

 Słuchamy muzyki. Co powodują docierające do nas sygnały dźwiękowe. Powstały obraz przedstawić może akcję, sytuacje, ludzi, a czasami plamki, geometrie lub fale...nic poza wibracją. Kontemplacja poezji, muzyki pomaga nam doświadczyć siebie i życie na poziomie na jaki byśmy się nie wznieśli, nie dlatego że jesteśmy tacy głupi, gorsi, ale dlatego, że jesteśmy leniwi, niecierpliwi, gnuśni i nerwowi w życiu codziennym.

Aleksander Ścibor Rylski, ich dzień powszedni, 1963

Znakomity film z magiczną Aleksandrą Śląską, piękną i zwartą Polą Raksą czy aktorem z "nie z tej ziemi" Zbigniewem Cybulskim. Bohater, lekarz z Łodzi próbuje odbyć poetycką podróż do Rochatyni. Dlaczego poetycką ? Ponieważ nigdy tam nie dotrze i nie dlatego, że uniemożliwia mu to niefrasobliwość czy miłosna rozterka. Rochatynia, dzisiejsza Rohatyn, po 1945 r. jest w granicach ZSRR. Miasto na Ukrainie w 1920 r. odbite bolszewikom, w 1939 i 1941 miejsce egzekucji Polaków i Żydów. Na myśl przychodzi sentymentalna więź Niny Andrycz z Brześciem nad Bugiem, Tadeusza Konwickiego z Białorusią, Czesława Miłosza w Wilnem itd.


Kadr ze wspomnianego filmu. Ulica Stanisława Moniuszki i prostopadła do niej ulica Piotrkowska.




Ta sama ulica obecnie. Brama którą widzimy przedstawia wejście do kamienicy, w której mieszka nasz filmowy bohater grany przez Zbigniewa Cybulskiego.








R.U.T.A, "Pieśni buntu i niedoli XVI - XX".

Ruch Utopii, Transcendencji Anarchii albo Reakcyjna Unia Terrorystyczno - Artystowska.
Zespół Niki, Pawła Gumoli, Roberta Matery, Huberta Dobaczewskiego czyli Post Regiment, Moskwa, Dezerter, Lao Che. Stary dobry system: bankierzy pobrali premie, w  Homs, Aleppo, Hamie walki i rzezie, w Mali Taliban i Al Kaida, uzbrajanie granic z Syrią, Iranem, front USA na Pacyfiku, Europa poprawnie grzeczna i cyniczna.

http://www.youtube.com/watch?v=8JtvSC_vhuk&feature=relmfu

GÓWNO, płyta "Czarne rodeo", Gdańsk

Energetyczny prostolinijny punk, odkrycie ostatnich tygodni:

http://www.youtube.com/watch?v=7ZIZggN9nPY&feature=relmfu

Robert Brylewski, Piosenka o końcu świata

Katastrofizm, dawniej temat środowisk alternatywnych, dzisiaj jeden z wiodących w pop kulturze. Otępiały odbiorca mass mediów nasyca się obrazami pękającej litosfery, kosmicznych zderzeń, wody oceanicznej wypełniającej wszystkie płuca świata.

http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=2BNHOuCF6Qg






czwartek, 19 lipca 2012

Globalizm




                           Przestrzeń życia na ziemi wyznaczają granice stratosfery i głębokości gleby. Gdy troposfera obejmuje 80% masy powietrza i odpowiada za zjawiska pogodowe, stratosfera sięgająca do 20-30 km od ziemi dzięki warstwie ozonowej pochłania słoneczne promieniowanie ultrafioletowe. Gleba z kolei jest częścią skorupy ziemskiej, a ta litosfery. Po tym chodzimy, pływamy, latamy, w tym oddychamy i tam się żywimy. Jest nam dobrze. Podobno jesteśmy gatunkiem dominującym. W 1750 roku było nas od 629 do 961 mln. Po wojnach napoleońskich 2 mld. Wojny światowe przetrzebiły nas na tyle, że w 1960 r. osiągnęliśmy optymistyczną liczbę 3 mld. Obecnie jest nas 7 mld. Oznacza to tyle, że bez wojen, epidemii dosyć szybko nas przybywa.

                           Thomas Robert Malthus (1766-1834), David Ricardo (1772-1823) i inni zwrócili uwagę, że liczba ludności rośnie i fakt ten ma wpływ na warunki życia jednostki i że proces ten nie przebiega harmonijnie. W 1968 r. Paul Ehrlich w książce „Bomba populacyjna” zaalarmował, że optymalna liczba ludności to przedział 1,5 – 2 mld, a 5 mld to liczba z którą ludzkość wytrzyma już tylko krótki czas. W tym samym roku założono Klub Rzymski, proekologiczny think thank, który w 1972 r. ogłosił tekst „Granice Wzrostu”. Gdy granice wzrostu (liczba ludności, surowce, moce produkcyjne) zostaną przekroczone proces spadku produkcji i liczby ludności będzie gwałtowny i niekontrolowany. Przed naszą cywilizacją natura postawi ścianę. Klub Rzymski chce, żeby ludzie się rozwijali, ale w sposób zrównoważony według „modelu zrównoważonego”. W latach 1985 – 1987 ludzie zauważyli dziurę ozonową. Pani Susan Solomon przeprowadziła w Antarktyce badania, już 22 marca 1985 r. podpisano Konwencję Wiedeńską, a dwa lata później Protokół Montrealski. Ta szybkość reakcji na zagrożenie dała ludziom poczucie wiary w skuteczność cywilizacji. Podtrzymał ją bezkrwawy upadek ZSRR , chińska transformacja, powstanie Unii Europejskiej.

                   Na „Szczycie Ziemi” w 1992 r. który odbył się w Rio de Janeiro, ONZ ogłosiła Agendę 21 – plan ratowania planety w XXI wieku. Prym wiedzie członek Klubu Rzymskiego Maurice Strong, mówi się o globalnym systemie rządzenia , bezpieczeństwie ekologicznym, krytykuje konsumpcjonizm klasy średniej, ochronie różnorodności biologicznej, dostaje się cywilizacji islamsko – judeo – chrześcijańskiej, trendy są kultury wschodu. Główna idea szczytu: zrównoważony rozwój (115 programów), a jej realizacja przez lokalne Agendy 21. W Rio de Janeiro oświeceni mężowie powołali do życia globalizm. W Porto Alegre w 2000 r. na Światowym Forum Społecznym w opozycji przeciwko elitarności i liberalizmowi Agendy rodzi się ruch alterglobalistyczny, który rozwinie się w protest antyglobalistyczny. Globaliści podkreślają potrzebę centralizacji światowego rządu, alterglobaliści budowania globalnego społeczeństwa obywatelskiego, antyglobaliści chcą cywilizacji opartej na wspólnotach lokalnych, rodzinie, narodzie. W zasadzie wszyscy mają rację.

                                     Na miejsce w tej opowieści zasługuje nauczanie Jana Pawła II, Al Gore z krucjatą globalnego ocieplenia, za którą dostał Nobla w 2007 r., Dalajlama XIV i o zgrozo – New Age, owoc rewolucji społecznej lat 60/70.

                                    W ostatnim czasie ton wypowiedzi naukowców radykalizuje się. Przed konferencją ONZ w Rio w 2012 r. grupa 22 naukowców ogłasza w Magazine Nature, że wzrost liczby ludności, degradacja środowiska i globalne ocieplenie doprowadzą nieodwracalnie do załamania ekosystemu. Według Jamesa Lovelocka, eksperta od modelowania procesów klimatycznych, „punkt bez odwrotu” już został osiągnięty. Ban Ki Moon, sekretarz generalny ONZ od 2007 r. w artykule do Der Spiegel pisze, że model konsumpcyjny jako model gospodarczy na naszej planecie jest martwy. Proponuje ograniczanie emisji CO2, zieloną energię, ograniczenie ubóstwa i miejsca pracy tylko jak pogodzić wycinanie lasów i zajmowanie pól pod biopaliwa z potrzebą wyżywienia populacji. W maju 2012 r. raport WWF „Living Planet Raport” zapoznaje nas z pojęciem „śladu ekologicznego” czyli zużyciem ziemi, wody i powietrza przez współczesnego człowieka. Obecnie wykorzystujemy 150% rocznego PKB ziemi. Obliczono, że jeden człowiek może bezpiecznie zużywać 1,8 ha ziemi, a faktycznie eksploatuje 2,7 ha. W Polsce jest to aż 4,0 ha. Na Zachodzie 6 ha. W 2030 r. ludzkość będzie potrzebowała dwóch planet. Na marginesie: obca cywilizacja, która nas podobno obserwuje zajmuje w swoim układzie słonecznym aż trzy planety. Musimy się podciągnąć. Raport nie pozostawia złudzeń. Bogatsza północ żyje kosztem przeszłych i przyszłych pokoleń oraz biednego południa zatem to zła północ powinna wziąć na swoje barki ratowanie cywilizacji i planety. I stara się to robić. Na przykład Michael Fraglas, główny naukowiec Planet Under Pressure, proponuje zamknąć ludzi w ekologicznych mega miastach, które będą się rozrastały w wzwyż, a nie wszerz. Zaprojektowano dla tych inteligentnych miast elektryczne samochody, panelowe ogrody, miniaturowe elektrownie atomowe itp. W ten sposób uda się pomieścić mieszkańców ziemi w wydzielonych punktach i kontrolować ich populację. Projekt wydaje się utopijny, przywodzi na myśl mit o wieży Babel i totalitaryzm, ale też może okazać się racjonalny.

                              Inne spojrzenie na sytuację naszej planety i żyjących na niej ludzi proponuje profesor nauk geologicznych i mineralogicznych A.N.Dmitriew. Według niego nasz układ słoneczny dostał dodatkową dawkę energii. Zmiany natężenia pola magnetycznego narażają wyższe warstwy atmosfery na promieniowanie kosmiczne i wpływają na chmury piętra wysokiego. To z kolei wywołuje zmiany klimatyczne i procesu hydrologicznego planety. Całość zjawiska ma wpływ nie tylko na linie energii elektrycznej, ale na ludzką psychikę. Ziemia jako obiekt energetycznego ataku jest łatwym celem, a to z powodu wydobycia rud metali, które stabilizują równowagę między skorupą ziemską, a atmosferą.

Wnioski: dzisiejszy człowiek musi być zarazem globalistą, alter i antyglobalistą. Wszystkie programy polityczne, gospodarcze wymagają takiego podejścia, a od ich odbiorcy wymaga się takiego odbioru. Nie można udawać, że nie ma problemu demokracji, wolnego rynku, ochrony środowiska czy eksploracji kosmosu. Trzeba zauważyć, że wzrost PKB danego kraju, marzenie polityków, ekonomistów i obywateli, dzieje się kosztem środowiska naturalnego. Jednostka musi sobie uświadomić, że nie może się rozwijać w sytuacji więzienia socjalnego – przywiązania umysłu do konsumpcji. Agenda 21 stała się przesłaniem porównywalnym do encykliki Rerum novarum Leona XIII z 1891 r. „Kapitału” Korala Marksa z 1867 r., czy konstytucji amerykańskiej z 1789 r. i francuskiej z 1791 r. Nie można nie zauważać że każdy z nas jest w samym centrum globalnego zagrożenia.

poniedziałek, 9 lipca 2012

"nie rób tego"



Wiersz ten dedykuję  Tomkowi w dniu pogrzebu jego mamy, który od wielu lat obłaskawia mnie swoją przyjaźnią. Tak się złożyło, że ten setny wpis na blogu zbiegł się w czasie z ósmą rocznicą śmierci mojego taty.
      
"nie rób tego"

nogi spętują żyły
żelazne powieki
ręce nie unoszą zdań

dotykam ustami twoich ust
ogień zdmuchuje nam twarze

dotykam ręką twojej ręki
robak przegryza nadgarstek

"nie rób tego, nie pisz tych słów"
uciętych głów wzdłuż nieskończonej ulicy

śmierć jest słońcem
cmentarz najbliższą rodziną

palec błogosławi czoło
palec błogosławi czoło
palec błogosławi czoło

czwartek, 14 czerwca 2012

Modlitwa duszy



oddycham
nagi i bezbronny
szczęśliwie zakochany

tyle miejsca i
aż tyle czasu
jest mnie coraz więcej

tak cicho tak spokojnie
eksplozja jedna po drugiej

kurz i zeschnięta pestka
zachwycają do łez

sobota, 9 czerwca 2012

Euro pasja



Ktoś kiedyś zaczął kopać przedmiot w kierunku celu. Idea została w ten sposób wzmocniona działaniem. Informacja zaczęła się rozwijać tak, że pewnie tysiące lat później miliony ludzi wykazuje zainteresowanie opartą na tej zasadzie dyscypliną sportu.

Co jest bardziej prawdziwe ? Żyjemy w obiektywnej prawdzie gdzie są małe punkciki - subiektywne kłamstwa ? Na przykład: według niektórych mediów Polacy w meczu z Grecją grali w pierwszej połowie świetnie by gasnąć w drugiej z minuty na minutę. Dla mnie, subiektywnego obserwatora,  Polacy w pierwszej połowie grali bardzo słabo, w drugie właśnie lepiej bo piłka zaczęła być podawana od nogi do nogi i można było zobaczyć koncentrację przynajmniej na poziomie meczu towarzyskiego z Łotwą, Bośnią czy Słowacją. Grecy grali jeszcze gorzej, bez waleczności (zero pressingu), dostali czerwoną kartkę,
w dodatku nie strzelili karnego. Inni uważają wręcz odwrotnie. Mecz historyczny, dramatyczny, dopóki prowadziliśmy było super.

Co jest bardziej prawdziwe ? Żyjemy w kłamstwie gdzie są małe punkciki -prawdy o naszej rzeczywistości, które trzeba dostawać jako nagrody po pełniej determinacji pracy nad sobą. Informacja o kopaniu przedmiotu do celu i jej ewolucja w ideę igrzysk może być iluzją. Prawdziwe może być to że coś kopnęliśmy w danym kierunku i to nam sprawiło przyjemność. W obecnych czasach obserwujemy ewolucję w której ta informacja jest przerabiana w urządzeniach cyfrowych (gry na PC, konsole) z intencją zrównania ją z rzeczywistością biologiczną. Realność cyfrowa plus realność
biologiczna uwiarygadniana iluzja dzięki zachowaniom społecznym. Na przykład:

  • teraz mamy Euro 2012: informacja podparta działaniem
  • za 4 lata mamy Euro 2016: informacja podparta przygotowaniami do działania
  • za 8 lat mamy Euro 2020: już tylko informacja

wnioski: lepiej bawić się taką wyliczanką niż następującą: I Wojna Światowa, II Wojna Światowa...no więc niech już wybuchnie ta oczekiwana trzecia. Jakie można zastosować antidotum na iluzje społeczne rozwijane przywiązaniami umysłu ? Należy rozwijać  samadhi (jedność miedzy obiektem obserwującym, a przedmiotem obserwowanym. Tą jednością będzie "kopnąłem przedmiot". Ale to nie wszystko. Jest jeszczenoumenon - rzecz sama w sobie. Noga, kopanie, przedmiot, cel sam w sobie. To z niego czerpie samadhi. I tutaj lepiej brutalnie przeciąć dalsze rozważanie.


środa, 30 maja 2012

Dusza moja kochanka



dlaczego się ode mnie odwracasz
sądzisz, że gdzieś dojdziesz beze mnie
głuptasie, wyciągnij ręce z kieszeni

zejdźmy na samo dno
w bezgranicznej czułości
z gorąca zaciskaj palce

nie próbuj mnie zrozumieć
zwymiotuję twoją inteligencję

jestem twoją jedyną możliwością
brzydki i śmierdzący
z pokorą ją zliżesz

dla mnie jesteś martwy
i miejsce twoje ruiną

masz szansę
teraz
popisz się namiętnością

***

jak się trzęsiesz jak drżysz
słyszę jak przesuwają się w tobie łzy

pryszczaty gówniarzu, stara pokrako
prosisz mnie bym ulepiła z ciebie człowieka
ty nawet nie oddychasz
ty masturbujesz układ oddechowy

na początek
odpocznij w moich ramionach

niedziela, 20 maja 2012

Little White Lies, Psychocukier





Little White Lies to duet Katarzyny  Bartczak i Zbigniewa Krenca. Muzycznie można skojarzyć ze Sleigh Bells i znakomitym brytyjskim trio White Lies. Wykonawca bardziej klubowy niż plenerowy. Gatunek ? Dla starca współczesny rock alternatywny. Artyści wypracowali sobie styl, skomponowali kilka piosenek i sprawnie wykonali.Można się przyczepić, ale specjalnie to piszę żeby tego nie robić. Zespół Psychocukier. Nazwa nawiązuje do filmu Wayna Wanga "Brooklyn Boogie" i gdzieś się tam przewijała. Działają od kilkunastu lat, miałem przyjemność po raz pierwszy. Styl ? Mnie się kojarzy z psychobilly. Koncert tych dwóch zespołów sprawił mi dużą przyjemność. Obok The Cuts to najfajniejsi polscy wykonawcy, których miałem przyjemność podziwiać na żywo w ostatnim czasie. Dzisiejszy rock to nie protest songi. Brakuje na to paliwa światopoglądowego. Dzisiejsza alternatywa to kombinacja obrazu, słowa i dźwięku. Jej bunt wyraża się w innym od potocznego, artystycznym punkcie widzenia. W czasach demokracji i rządów technokratów, sztuka jest niszą oskarżaną o komercję. W czasach dyktatury nieudolnie sprzedaje się reżimowi, jak możemy to przestudiować oglądając film Istvana Szabo z 1981 roku "Mefisto". Tak na prawdę nie położy na nią łapy ani pochłaniacz chipsów ani ostatni premier Prus. Nie pozwoli na to energia przekazu sztuki. System karmi się krwią, pieniędzmi, popędem dominacji, system rozpada się od słów poety. System rozrzedza się przy piwie i w rozrywce. 

http://www.youtube.com/watch?v=fBG8fXdQnWw

http://www.youtube.com/watch?v=qnCxhMTKX1E

czwartek, 10 maja 2012




Zakładamy, że mówiąc tu o duszy ma się na myśli
proces ciało - umysł.

Przyjmujemy wyprostowaną sylwetkę.
Wprowadzamy do świadomości pojęcie miłości co skutkuje przyjemnym poczuciem jedności.

Wprowadzamy do świadomości pojęcie wolności dzięki czemu uwalniamy się od uciążliwych myśli, słów, koncepcji. Odwołując
się do wolności zwykle czujemy się "przeładowani" myślami, które to z kolei obciążają nas nadmiarem uczuć i emocji. Ćwiczenie z myśleniem o wolności pozwala nieco się uwolnić od tego balastu.
 
Wprowadzone pojęcia wzmacniają proces tzw. "puszczania umysłu". Wraz z wydechem "puszczamy" wszelkie myśli.
Tylko obserwujemy. Jaki jest świat gdy w jego odbiorze nie
przeszkadzają nam nasze myśli ?

W wolności i miłości chodzi zatem o odświeżające poczucie oczyszczenia i jedności.

Nie da się tego przeprowadzić bez zwykłego oddychania z pewnym
akcentem na wydech.

W ten sposób naturalnie, bezwysiłkowo wchodzi w stan umysłu "nie wiem". Maleje wtedy nasze wiedzące ego, spekulujące, rozprawiające, rozgadane i łatwo się przywiązujące do obiektów (przedmiotów, idei). Rośnie natomiast samopoznanie.

Dlaczego zatem  pojęcia wolności i miłości wydają się nam często
banalne, rozczarowujące ? Czy czytający te słowa siedzi teraz przy komputerze wyprostowany ? Czy oddycha brzuchem "puszczając umysł" ?

Czy miłość i wolność dalej rozczarowują ?

Proponuję tedy powtarzać ćwiczenie z pewną determinacją, naturalnie oddychając aż osiągnie się trans.


środa, 2 maja 2012



jak bardzo można być tylko
słuchaj
słuszam

**

ostatnio nabrałem odwagi
chodząc nad przepaścią

cielesna obietnica sprężystości
zawodzi

dziecko mimowolnie otwiera drzwi
do tchłani
mamusia i tatuś są jacyś inni
dziecko ucieka ku zabawką

ciało cierpliwym naczyniem

porzuć wyobrażenia i pójdź
wzdłuż niepokoju


***

mowa uczuć bywa bełkotliwa
kwiatki i pluszaki
nad przepaścią
alchemik truciciel
ożywi pluszaki
kolory demonicznego plastiku

***

te uczucia mnie zwiodły
poruszyły myślami
wiedziałem tylko: "milczeć"

***

o żonie mojej
Anecie Nieśmiertelnej
zaciszy klasztornej
hucznym jarmarkom
mądrością akademii
stadnemu oku rycerzy
mąż Twój Błądziciel
co się lampi

czwartek, 12 kwietnia 2012

Emigracja wewnętrzna

       

        W najbliższych miesiącach szykuje się spore zamieszanie. Oby Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, zaczynające się 8 czerwca meczem Polska – Grecja w Warszawie i Olimpiada w Londynie, zaczynająca się 27 lipca były jedynymi wydarzeniami przyśpieszającymi bicie naszych serc. Tak się niestety składa, że w okresie maksimum cyklu słonecznego, które trwa od 2011 roku ludzie zostają pobudzeni do dużej aktywności pod wpływem działania fal elektromagnetycznych i strumieni cząstek ze słońca. Od grudnia 2010 w krajach arabskich trwają rewolucje przeciwko dyktatorom, którzy blokują naturalny proces zmian. Europa, która była ostoją stabilności przeżywa kryzys ekonomiczny zwłaszcza w obrębie krajów tzw. PIIGGS. UE dzieli się wewnętrznie i chyba tylko obawy bankierów powstrzymują walutę euro przed likwidacją. Słabnący dolar USA jest zbyt kłopotliwy w roli głównej waluty światowej. Izrael już otwarcie nawołuje do wojny z Iranem wokół którego gromadzą się amerykańskie lotniskowce i od północy wojska rosyjskie. Siły specjalne Rosji działają już w Syrii. Chiny otaczają Indie i będą się bacznie przyglądać konfrontacji swoich globalnych rywali Rosji i USA w Iranie i Syrii. Chiny bowiem są zainteresowane obszarem Wielkich Bałkanów (Azji Centralnej) tak jak Rosją opanowaniem Kaukazu Południowego – obszaru między Morzem Czarnym, a Kaspijskim. Spokojnie wygląda rywalizacji członków Rady Arktycznej o dostęp do złóż ropy i gazu w Arktyce. Rosja i Norwegia podzieliły się Morzem Barentsa, ale militaryzacja Arktyki staje się faktem.
             Skutki ocieplenia klimatu, groźba braku wody pitnej oraz kurczące się zasoby energetyczne nadają rytm wydarzeniom politycznym i gospodarczym.
             Otwarte konflikty światowe jakie znamy z przeszłości wydają się dzisiejszym mocarstwom nie opłacać gdyż wroga nie da się pokonać i wyeliminować, a straty i zniszczenia będą ogromne. Prędzej czy później trzeba podjąć z nim negocjacje. Koordynacja polityki mocarstw będzie prowadziła do utworzenia rządu światowego. Gra o zakres wpływu w takim rządzie. Ucieranie się stanowisk będzie się odbywało przez wojny, konflikty i rywalizację. Wspólnym wrogiem nas wszystkich będzie chaos. To co obserwujemy obecnie to „rozkręcanie” się uczestników tej gry. Najbliższe miesiące i lata będą niespokojne. W dniach 22 kwietnia – 6 maja odbędą się wybory prezydenckie we Francji. Czy rywalizacja Sarkozy – Hollande – Marine Le Pen i zamachy terrorystyczne islamistów „podpalą” najpierw Francję a potem Europę ?
wnioski: emigracja wewnętrzna. Piekło wita nas zapraszającym gestem.

sobota, 31 marca 2012

UFO błąd

        


            Obcy. Nie wiadomo skąd są. Są wśród nas od nie wiadomo kiedy. Obserwują i badają naszą planetę osobiście, za pomocą istot sztucznych i pojazdów bezzałogowych. Nawiązują kontakty z ludźmi. Mogą wpływac na zachowanie ludzi, inspirowac kierunki badań. Podobno potrafią deaktywowac broń nuklearną. Zresztą ich wzmożona aktywnośc przypada na okres po 1945 roku. Można ich spotkac na drodze w lesie, na polu, przy ulicy, mogą nas odwiedzic w domu. Bez trudu nawiązują kontakt. Gdy człowiek nie spanikuje może zadac pytanie i uzyskac konkretną odpowiedź. Oprócz broni nuklearnej interesują się stanem naszego środowiska naturalnego - w końcu je badają. Mają  bazy na naszej planecie. Jak chcą potrafią byc widoczni, dają się sfilmowac, sfotografowac, zostawiają ślady. Potrafią zrobic krzywdę. Fundacja Nautilus twierdzi, że UFO to kwestia nie wiary w zjawisko, ale wiedzy wynikającej z jego interpretacji.
           UFO jest stałym i trwałym elementem naszej kultury tak jak kiedyś istoty mitologiczne. UFO i Obcy są współczesną mitologią stechnologizowanego świata. Świat nauki tylko pozornie odrzuca istnienie tych bytów. Oficjalne media zajmują się tą tematyka bardzo mało, internet bardzo dużo.
            Ludzie nie są przygotowani do kontaktu z nimi. Wydaje się, że poza kwestiami dotyczącymi technologii, wojskowości i bezpieczeństwa, nie mamy żadnych innych tematów "do pogadania". Podzielona ludzkośc widzi w UFO niezłą rozrywkę i woli żeby tak na razie pozostało. Obcy to odczytują i ...dostarczają nam tej rozrywki jakby w ten sposób szukając realnego kontaktu.

Wnioski: w obecnej epoce kontakt z Obcymi jest zbyteczny. Przyniósłby więcej szkód niż pożytku. Odbywa się na bardzo prymitywnym poziomie. We wzajemnych relacjach obserwuje się nieufnośc i pewną obojętnośc.
Dla współczesnych to nawet pewien rodzaj błędu, odwrócenie uwagi od spraw istotnych. Psychologiczna pułapka. Dlatego większośc słusznie broni się przed wejściem do tej pułapki naiwnie "wierząc" w UFO albo naiwnie odrzucając (ignorancja albo nawet zwalczanie). Dla "tu i teraz" współczesnego człowieka to realnie istniejące zjawisko jest nieważne, a nawet głupie. Jego głupkowatośc i pospolitośc powoduje bezwład. 
           

poniedziałek, 26 marca 2012

Kino Rzeka



Inspiracja: kino polskie

W kinie polskim są cztery główne nurty tematyczne:
  • komercyjny
  • martyrologiczno - historyczny
  • nurt kina moralnego niepokoju
  • kino artystyczne
                   Oczywiście nurty te ulegają wymieszaniu. Najbezpieczniejszy wydaje się nurt komercyjnej rozrywki ponieważ każdy znajdzie tu coś dla siebie. W każdej dekadzie od czasów przedwojennych, tytułów mamy tu ogrom. Rozrywka to narodziny, wypełnienie i puenta historii kina. To dziecko w nas stale reaktywowane przez twórców nierzadko zaawansowanych wiekowo.
               
                   W nurcie martyrologicznym też stale powstają nowe tytuły celem edukacji i zbiorowej psychoterapii. Na przykład: jeśli Polak chce zrobic film o Jedwabnem musi pamiętac o katharsis. Polak Polakowi  nie pozwoli zapomniec o krzywdach i cierpieniach polskich. Propaganda w tym nurcie tematycznym ma za zadanie wybielenie białego i poczernienie czarnego. Horror w polskim kinie, zresztą w europejskim też, się nie przyjął z powodu ogromu cierpienia. Wampiry, wilkołaki, demony, psychopaci ? Przecież to my. Dobrze, że powstają tu ciągle nowe filmy gdyż młode pokolenie szybciej się w ten sposób dowie o swoich korzeniach niż z Dziadów czy Wesela. Nurt martyrologiczno - historyczny daje możliwośc rozdawania kuksańców mitologizując jedno a demitologizując drugie często w jednym filmie. Dotyczy to figur bohatera, esesmana, Żyda, ubeka, komunisty obu płci.

                     Gdy Polak chce zrobic film bez propagandy, z ambicją artystyczną, wpada w nurt moralnego niepokoju. Mamy tu człowieka złamanego przez swoje słabości, system komunistyczny czy kapitalistyczny. Jak nie pałką to kredytem. Bohater spowalnia w swojej wrażliwości, antybohater karierowiczem fetniakiem, Polak potrafi, oj Polaku, Polaku - co to nie ty .Co roku mamy kilka takich filmów. Tu też Polacy lubią się potarmosic za grzywy.

                       Z kinem artystycznym najgorzej - czystym od naleciałości społecznych, historycznych, propagandowych. Takich filmów powstaje bardzo mało, a te co powstają nie zawsze muszą byc dobre. Artyzmu szukac trzeba we wszystkich pozostałych nurtach: gdzieś fajne zdjęcia, gdzie indziej znakomite aktorstwo, trochę udanych dialogów, dobry plakat, świetna muzyka itd. - chodzi Polak po lesie i szuka grzybów.

Wnioski: deficyt kina artystycznego sprawia, że tracimy zdolnośc skupienia uwagi  na na prawdę ambitnym filmie. Nawet tracimy świadomośc tego, że filmy, które uważamy za ambitne, mądre, artystyczne, za bardzo takie nie są. Są zwykłymi filmami akcji, thillerami, dramatami społecznymi czy wręcz komediami. Tracimy wyrobienie w oglądaniu kina artystycznego bo trudne, bo mało, bo późno i przysypiamy. W  innych dziedzinach sztuki to samo. Jazz wyparł muzykę klasyczną, pop i rock wyparły jazz. Electro, techno też ostatnio rości sobie pretensje do bycia w ekstraklasie, ale prawda jest taka że pop kultura to nie salony, ale ulica, piwnica, festyn. W literaturze proza wyparła poezję, proza została wyparta przez jeszcze prostszą formę prozy tworzoną przez autorów, którzy  piszą słabo czyli ciut lepiej ode mnie.

sobota, 17 marca 2012

Muzyka ulicy - rok słuchania





Inspiracja (live): Carrion, Dżem (Event Horizon), The End, Cowboy Prostitutes, The Civet, The Disasters (Roger Miret), The Cuts, Power of Trinity, The Corps, Ritual, Soul Control, Sheer Terror, Naysayer,
Death by Stereo, Agnostic Front, Bethel, Laibach.

Pastor Pleischner w rozmowie ze standartenfuhrerem Stirlitzem z pobłażaniem wypowiada się o muzyce Edith Piaf jako o sztuce ulicy. Elvis Presley lat 70tych, Tichonow w roli oficera SD i radzieckiego wywiadu, broni dzieła artystki, którą pokocha prosty lud. Czy torturowany prosty lud: ranni i dzieci syryjskiej ulicy, bojownicy więzieni przez Amerykanów, mordowani Tybetańczycy, umierają dla Ryśka Riedla czy sztuki nowojorskiej sceny hard core ? Nie ! Umiera dla islamu, 2,5 tysiąca lat buddyzmu, europejskiej muzyki klasycznej, Platona, Arystotelesa ? Nie ! Podejmujemy walkę, znosimy cierpienie i poświęcamy się gnani instynktem seksualnym, potrzebą zabezpieczenia konsumpcji dla rodziny. Te działania mają swoje źródło w energii, którą produkuje nasze ciało i kosmos. Musimy więc złapac za gitarę, książkę, karabin, z twardym czy miękkim kutasem przytulic, pokochac osobę bliską czy rozwalic głowę temu, kto stoi na drodze tej ekspansji i eksploracji. Ach, ten cudowny walec przemijania. Kolejne pokolenia walczących dzieci, mężczyzn i kobiet, zostanie skutecznie rozłożone przez mikroorganizmy wody, powietrza i ziemi. Piwo i coca cola naszych czasów. Wieczorne harakiri rytualną muzyką, którą podobno Alieni nie słuchają. Toaleta męska i damska, która próbuje byc fajnym i kolorowym miejscem, ale po prostu jest użyteczna: dosyc brudna, w miarę czysta. Rzeź, W ciemności, Róża, Pendercki i Radiohead - puste butelki po piwie, puszki po napojach, sex, uśmiechy, zmęczenie i snajperzy sił bezpieczeństwa. Stirlitz i Pleischner słuchają Edith Piaf.

czwartek, 2 lutego 2012

Wisława Szymborska




Poetka wychodzi z samolotu i zapytana o przesłanie mówi o umyśle „nie wiem”. Było to najważniejsze moje spotkanie z jej twórczością. Czy było to odkrywcze dla mnie wtedy w 1996 r. Nie ! Poezja noblistki nudziła. Niestety. Komunikatywność, konkret, łatwość interpretacji nie przyciągała uwagi, nie rozpalała. Mocniej zapamiętałem od wierszy poetki pewien pamiętnik. Znalazłem go na śmietniku. Był to zeszyt zapisany na pierwszej stronie. Autorem była kobieta. Co tam było zapisane ? Kilka dat , próba zapisania jakiegoś uczucia, refleksji, która nijak nie dała się przelać z głowy na papier. Zapamiętałem to zdarzenie sprzed lat bardzo dobrze. Podobnie rzecz się ma ze Sławomirem Mrożkiem. Podobna osobowość. Dopracowane pod względem formy i treści, ale jakoś nie porywa. Emocje tych wielkich twórców wzięte w karby przez intelekt i zanadto przytłumione. Boją się czytelnika. Brakuje fermentu ideowego. Poprawne politycznie. Skromność Wisławy Szymborskiej też nie pociąga „tajemnicą pobocza”, bycia outsider. Gdyby nie ta dwa proste słowa po wyjściu noblistki z samolotu, kojarzyłbym Panią Wisławę z omawianym wierszem na lekcji języka polskiego i czarno-białą encyklopedią PWN.
Wielu Polaków do tej pory nie wiem, że Miłosz nie żyje albo że Różewicz jeszcze żyje. Miliony ludzi w Chinach, Indiach, w Ameryce Łacińskiej nie ma bladego pojęcia o istnieniu noblistki. Po co więc to całe zamieszanie z poezją ?
Wnioski:
Poezja  ma tendencje do śmierci jak wszystko: ludzie, budowle, urządzenia, maszyny, organizacje. Poezja jest ogromnie żywotna w relacji intymnej. Od poety, jego dzieła o wiele ważniejszy jest przekaz. Przekaz wydaje się totalny, czymś bezgranicznym w czasie i przestrzeni. Przekaz może być oprawiony w Nobla i w śmietnik. Nie wiadomo nawet czy do przekazu konieczne jest biologiczne życie. Z poezją obcujemy niemal bez przerwy. Potrzebujemy ją bo wybija nas z monotonni i automatyzmu życia, a przynajmniej biologiczne życie jest świeże i intensywne.

niedziela, 22 stycznia 2012

Mark Ravenhill




Inspiracja:
Mark Ravenhill, Produkt, Wojciech Czarnota, Teatr Jaracza
Mark Ravenhill, Polaroidy, Andrzej Majczak, Teatr Jaracza

Treśc:
Życie jest cierpieniem. Gdy mocniej zagramy na strunach cierpienia instrument odegra piekło. Ludziom się wydaje, że są pojedynczymi strunami lub tylko grającym palcem. Tak nie jest. Wszyscy jesteśmy jednym instrumentem. Opowiadamy historię o nas samych. Żadnej niespodzianki, ukrytej tajemnicy w treści. Jesteśmy tacy sprytni, tacy inteligentni. Wszystko wiemy. Wszystko przewidujemy: sukcesy i katastrofy. Brawurowo poruszamy się między innymi ludźmi popychani lękiem socjalnym i popędem seksualnym. Treśc opowiadanej przez nas historii o nas nas samych trąci banałem. Ja Was oszukuję, Wy Mnie oszukujecie - bawimy się. Ziewamy i klaszczemy, cierpimy i śmiejemy się. Jesteśmy ludźmi a treśc nas zawodzi.

Forma:
Forma ma uratowac treśc przed banałem. Czysta forma Witkacego. Interakcje Gomrowicza (ach to niewolnictwo obecności drugiego człowieka). Świat z pogranicza jawy i snu Brunona Schultza. Dom lalek Tadeusza Kantora. Bogusław Schaeffer improwizator. Realizm, naturalizm, hiperrealizm, surrealizm.
Oprzec się na słowie, na dźwięku, a może na geście ? A może najważniejszy jest rekwizyt, mebel, ściana, blask reflektora.  Formy można się bardziej uchwycic niż treści. Mniej zawodna. Dobrze się prezentuje.

Tu i teraz:
Spektakl teatralny podobnie jak każdą codzienną sytuację możemy obserwowac bez przywiązania do treści i formy. Nie musimy byc uzależnieni od aktorskiej gry, tekstu, koncepcji reżyserskiej czy konwencji bycia w teatrze. Wystarczy że jesteśmy. Aktorzy mogą grac świetnie lub słabo, tekst może byc do kitu a może porażac swoją trafnością. Nieważne. Najważniejsze jest to że jesteśmy, żyjemy, oddychamy. Tu i teraz. W teatrze. Jeden instrument.

czwartek, 5 stycznia 2012

Perspektywa wojny w Iranie




Decyzje o podjęciu wojny podejmą ludzie. Czy materiał ludzki po stronie amerykańskiej i irańskiej sprzyja podjęciu takiej decyzji ?

Ali Chamenei:
Najwyższy Prawnik Muzułmański. Kontroluje Radę Strażników Konstytucji, armię, bezpiekę, ma prawo weto do wyboru każdego urzędnika państwowego. Na szczęście z tych uprawnień konstytucyjnych korzysta człowiek, którego najbardziej interesuje bezpieczeństwo wewnętrzne. Iran nie ma ideologii, która nakazywała by ekspansję zewnętrzną. Potrzeba posiadania broni jądrowej wynika bardziej z narodowych kompleksów i doświadczeń historycznych niż z faktycznych zagrożeń. Iran był upokarzany przegranymi wojnami z Wielką Brytanią, Rosją w XIX wieku, interwencją w 1941, praktycznie od 1800 r. po rewolucję z 1979 r. Szczególnie obrzydliwe było obalenie Mohammeda Mossadeka w 1953 r. Iran bronił suwerenności. Nie atakował pierwszy. W 1980 r. wojnę zaczął Irak. Ruhollah Chomeini przywrócił Iranowi godność, ale też niedemokratyczną konstytucją zaprogramował państwo na długoletni zastój, który przełamywany jest w krwi i pocie dopiero od wyborów parlamentarnych 2008 r. Ali Chamenei nie jest osobowością ofensywną. Broń jądrowa jest Iranowi potrzebna dla lepszego samopoczucia. Arabowie z Zatoki są chronieni przez USA, broń A posiadają sąsiedzi: Pakistan, Rosja, ma ją Izrael. Iran nie ma też pewnych sojuszy. Chiny, Rosja i Indie na pewno nimi nie są.

Mahmud Ahmadineżad:
Prezydent Iranu po zwycięstwie nad Rafsandżanim w 2005. Pamiętliwy, mściwy, żyje etosem rewolucji kiedy był studentem. Pamięta „Czarny Piątek”, brutalność Savak, arogancje szacha, powszechną biedę i smak zwycięstwa. Umysł ścisły, dobry planista, który prawdopodobnie stoi za wojną psychologiczną prowadzoną z Izraelem i ostatnio w ramach manewrów wojennych w Cieśninie Ormuz z Waszyngtonem. Ahmadineżad za bardzo kocha życie i przywiązany jest do władzy żeby realnie dążyć do wojny. Wystarczająco odporny psychicznie żeby wytrzymać presję sankcji i opozycji (układ Rafsandżani – Mussawi – Karrubi).

Ataollah Salehi:
Głównodowodzący armią irańską. Akademię wojskową ukończył jeszcze za panowania Rezy Pahlawiego. Wrogowie Iranu (USA, Izrael) to dla niego państwa prowadzące szaloną politykę.
Krytykuje Strażników Rewolucji za to, że umniejszają rolę armii w trakcie wojny irańsko – irackiej, a przecież to kontrofensywa z 1981 odrzuciła wojska Saddama z Iranu, skłaniając go deklaracji pokojowych. Gdyby nie poparcie ZSRR, Wielkiej Brytanii i USA nie wiadomo czy iracki dyktator byłby skłonny walczyć aż do 1988 r. Silna strona osobowości: instynkt, intuicja, kreatywność, poświęcenie. Mentalnie nie jest zdolny do zarządzania armią w warunkach wojennych. Będzie grał na to, żeby wystąpić w roli zaatakowanego. Iran nie zaatakuje pierwszy. Manewry i groźby odwetu pokazują strategię defensywną lub zaczepno-defensywną. Słaba strona osobowości: brak obiektywizmu. Może „porwać się z motyką na słońce”. Może dowodzić armią w pierwszej fazie, ale po przegranej zostanie zastąpiony przez ludzi o nastawieniu bardziej agresywnym. Mimo że jest głównodowodzącym wojna nie jest jego żywiołem. Ideologia państwa, armia, mundur tak, ale na wojnę ma zbyt słabą psychikę.

Strona amerykańska:
Sekretarz obrony Leon Panetta na pewno nie będzie zachęcał do wojny, kryjąc się za plecami innych. Wice prezydent Joe Biden czy Hillary Clinton już bardziej, ale to też są raczej specjaliści od gry psychologicznej. Obama nie po to dostał Pokojową Nagrodę Nobla by zdecydować się na wojnę prewencyjną. Za bardzo by to zaszkodziło jego wizerunkowi, który dopieszcza jak tylko może i potrafi.

Wnioski:
Po jednej i drugiej stronie są ludzie, którzy nie chcą zaatakować pierwsi. Pamiętać jednak trzeba, że sankcje mogą sprowokować „symboliczną blokadę” Iranu, że pogorszenie sytuacji ekonomicznej zmiecie łagodny rząd Obamy, że Izrael może dokonać zbrojnej prowokacji zmuszając Salehiego do reakcji, która według niego, ale tylko według niego będzie racjonalna. Wreszcie pieczę nad bronią jądrową w Iranie czy Pakistanie mogą przejąć w przyszłości agresywniejsi ludzie. Sądzę jednak, że Zachód już dawno pogodził się z irańską bronią atomową. Teraz chodzi o opóźnienie uzbrojenia Iranu do lepszych czasów, kiedy demokratyczna rewolucja wyniesie do władzy w Teheranie polityków przychylnych Zachodowi.