piątek, 19 października 2012

O ekonomii



Zadaniem ekonomii jest dostarczenie miliardom ludzi pożywienia, energii oraz bezpiecznego schronienia. Istotne jest odprowadzanie odpadków, śmieci. Rzecz banalna, a jednak jeszcze nie tak dawno europejskie miasta śmierdziały, śmieci unoszą się na wodzie, nad ziemią, błąkają się po pustyni i zalegają po lasach. Najtrudniej radzimy sobie z odpadami gdyż nie są tak uciążliwe w konsumpcji i w seksie. Nikt nie będzie toczył wojny o śmiecie. Ekonomiści stawiają sobie pytanie ile czego można dostarczyć ludziom, żeby dało ich się utrzymać w funkcjach życiowych. I tutaj granica jest niebezpiecznie elastyczna. Gdyby nie wysoki poziom kultury materialnej, wysoka produkcja różnych dóbr, człowiek nie rozbudzony w konsumpcji zostałby łatwo zepchnięty w stan wyzysku kapitalistycznego czy niewolnictwa. W obozach koncentracyjnych ludzie też pracowali. Człowiek kroczący z torbą na zakupy idzie więc w kierunku demokracji, praw człowieka. Ruch Solidarności w Polsce był walką o prawo do lepszej konsumpcji, budowa PRL po wojnie była realizowana w imię przyszłej zasobności. Najpierw jedzenie potem ideologia.

Wzrost konsumpcji jest zły dla środowiska naturalnego, ale dobry dla człowieka. Jak to pogodzić ? Stan świadomości obecnego człowieka jest taki, że państwo bądź kapitalista chce podtrzymać człowieka przy życiu przy minimum nakładu. Stąd spór liberałów z socjalistami, pracodawcy z pracobiorcami. Stan świadomości bycia w konflikcie: międzyludzkim i ze środowiskiem naturalnym. Ekologia, prawa człowieka, humanitaryzm próbują złagodzić te spory. ONZ, Unia Europejska i podobne inicjatywy mimo kryzysów ekonomicznych wyhamowały wielkie wojny mocarstw tworząc świat globalny, w którym otwarty krwawy konflikt się nie opłaca. Wojna światowa o biegun północny, Syberię, rejon Pacyfiku czy Środkowy Wschód mimo pesymistycznych skojarzeń z przeszłości jest mało prawdopodobna. Mocarstwa skutecznie izolują lokalne konflikty. Ratuje nas gospodarka. Zaspokajanie codziennych potrzeb człowieka tak pochłania uwagę wszystkich, że nacjonalista, komunista czy fundamentalista polegnie pod ciężarem księgowości, budżetów i technokracji. I dobrze.

Współczesny człowiek jednak zdaje sobie sprawę z kryzysu i sytuacji przemiany świata. Kupując, jedząc, kochając się i śpiąc oddalamy groźbę wojny, ale co dalej. Przecież będąc w stanie konfliktu cierpimy. Czy nie dałoby się zakończyć to cierpienie i jaki miałoby to wpływ na ekonomiczne myślenie i gospodarkę ? To jest wizja dla człowieka przyszłości, któremu przyjdzie się zmierzyć z kosmosem. Człowiek powinien zarządzać swoim życie nie tylko z poziomu świadomości, podświadomości, ale z poziomu „duchowego centrum” czyli przekroczenia ego i utrzymania się w harmonii ciało – umysł. I realizuje to w życiu codziennym, ale sporadycznie lub w sposób nieciągły.

Konsumowanie to rytuał. Ćwiczenia duchowe należy wkomponować w rytuał codzienności. Nie robimy tego chętnie ponieważ większość tego nie robi, a stadny charakter życia polega właśnie na wzajemnej obserwacji. Telewizja i internet też temu służą. Do podglądania siebie nawzajem. Mało się widzimy wzajemnie w życiu duchowym. Postrzegamy więc gospodarkę jako coś skrajnie nieduchowego, a ekonomię jako naukę czyli nie – duchowość. Żyliśmy sporem teologa z darwinistą, potem były wielkie wojny i obecnie żyjemy konsumpcjonizmem. Widać bardzo wyraźnie, że to co łączy ekonomię z duchowością jest przyziemność, codzienność obu dziedzin oraz wspólny mianownik – cierpienie. Cierpimy gdy nie mamy co jeść, gdy jesteśmy bezdomni, gdy z braku energii wyłączy się nam komputer, telewizor czy lodówkę. Cierpimy gdy czujemy, że mentalnie nie korzystamy w pełni z możliwości jakie daje nam istnienie. Cierpimy gdy widzimy cierpienie innych. Na makroekonomicznym poziomie rządzenia ekonomia powinna ograniczać cierpienie. Jego świadectwa w życiu publicznym są kryzysem gospodarczym. Na przykład: co robi człowiek gdy dostanie pieniądze, coś sobie kupi i jak kończy się kryzys – cieszy się. Ideologie nie są potrzebne. Wystarczy jeść, wykonywać ćwiczenia duchowe, w ogóle się rozwijać. Ideolog szuka sporu, konfliktu, zwalcza poglądy innych, a w rzeczywistości kłóci się sam ze sobą, ze swoją naturą. Większość współczesnych podąża drogą zachłannej konsumpcji: nowe auto, nowa komórka, nowa kopalnia diamentów, kolejne gazociągi i szyby naftowe. Ale to jest zarządzanie życiem swoim i jednostek na śmieciowym poziomie myślenia. Niewolnik swoich słabości pragnie zniewalać innych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz