Zadaniem ekonomii jest dostarczenie
miliardom ludzi pożywienia, energii oraz bezpiecznego schronienia.
Istotne jest odprowadzanie odpadków, śmieci. Rzecz banalna, a
jednak jeszcze nie tak dawno europejskie miasta śmierdziały,
śmieci unoszą się na wodzie, nad ziemią, błąkają się po
pustyni i zalegają po lasach. Najtrudniej radzimy sobie z odpadami
gdyż nie są tak uciążliwe w konsumpcji i w seksie. Nikt nie
będzie toczył wojny o śmiecie. Ekonomiści stawiają sobie pytanie
ile czego można dostarczyć ludziom, żeby dało ich się utrzymać
w funkcjach życiowych. I tutaj granica jest niebezpiecznie
elastyczna. Gdyby nie wysoki poziom kultury materialnej, wysoka
produkcja różnych dóbr, człowiek nie rozbudzony w konsumpcji
zostałby łatwo zepchnięty w stan wyzysku kapitalistycznego czy
niewolnictwa. W obozach koncentracyjnych ludzie też pracowali.
Człowiek kroczący z torbą na zakupy idzie więc w kierunku
demokracji, praw człowieka. Ruch Solidarności w Polsce był walką
o prawo do lepszej konsumpcji, budowa PRL po wojnie była realizowana
w imię przyszłej zasobności. Najpierw jedzenie potem ideologia.
Wzrost konsumpcji jest zły dla
środowiska naturalnego, ale dobry dla człowieka. Jak to pogodzić ?
Stan świadomości obecnego człowieka jest taki, że państwo bądź
kapitalista chce podtrzymać człowieka przy życiu przy minimum
nakładu. Stąd spór liberałów z socjalistami, pracodawcy z
pracobiorcami. Stan świadomości bycia w konflikcie: międzyludzkim
i ze środowiskiem naturalnym. Ekologia, prawa człowieka,
humanitaryzm próbują złagodzić te spory. ONZ, Unia Europejska i
podobne inicjatywy mimo kryzysów ekonomicznych wyhamowały wielkie
wojny mocarstw tworząc świat globalny, w którym otwarty krwawy
konflikt się nie opłaca. Wojna światowa o biegun północny,
Syberię, rejon Pacyfiku czy Środkowy Wschód mimo pesymistycznych
skojarzeń z przeszłości jest mało prawdopodobna. Mocarstwa
skutecznie izolują lokalne konflikty. Ratuje nas gospodarka.
Zaspokajanie codziennych potrzeb człowieka tak pochłania uwagę
wszystkich, że nacjonalista, komunista czy fundamentalista polegnie
pod ciężarem księgowości, budżetów i technokracji. I dobrze.
Współczesny człowiek jednak zdaje
sobie sprawę z kryzysu i sytuacji przemiany świata. Kupując,
jedząc, kochając się i śpiąc oddalamy groźbę wojny, ale co
dalej. Przecież będąc w stanie konfliktu cierpimy. Czy nie dałoby
się zakończyć to cierpienie i jaki miałoby to wpływ na
ekonomiczne myślenie i gospodarkę ? To jest wizja dla człowieka
przyszłości, któremu przyjdzie się zmierzyć z kosmosem. Człowiek
powinien zarządzać swoim życie nie tylko z poziomu świadomości,
podświadomości, ale z poziomu „duchowego centrum” czyli
przekroczenia ego i utrzymania się w harmonii ciało – umysł. I
realizuje to w życiu codziennym, ale sporadycznie lub w sposób
nieciągły.
Konsumowanie to rytuał. Ćwiczenia
duchowe należy wkomponować w rytuał codzienności. Nie robimy tego
chętnie ponieważ większość tego nie robi, a stadny charakter
życia polega właśnie na wzajemnej obserwacji. Telewizja i internet
też temu służą. Do podglądania siebie nawzajem. Mało się
widzimy wzajemnie w życiu duchowym. Postrzegamy więc gospodarkę
jako coś skrajnie nieduchowego, a ekonomię jako naukę czyli nie –
duchowość. Żyliśmy sporem teologa z darwinistą, potem były
wielkie wojny i obecnie żyjemy konsumpcjonizmem. Widać bardzo
wyraźnie, że to co łączy ekonomię z duchowością jest
przyziemność, codzienność obu dziedzin oraz wspólny mianownik –
cierpienie. Cierpimy gdy nie mamy co jeść, gdy jesteśmy bezdomni,
gdy z braku energii wyłączy się nam komputer, telewizor czy
lodówkę. Cierpimy gdy czujemy, że mentalnie nie korzystamy w pełni
z możliwości jakie daje nam istnienie. Cierpimy gdy widzimy
cierpienie innych. Na makroekonomicznym poziomie rządzenia ekonomia
powinna ograniczać cierpienie. Jego świadectwa w życiu publicznym
są kryzysem gospodarczym. Na przykład: co robi człowiek gdy
dostanie pieniądze, coś sobie kupi i jak kończy się kryzys –
cieszy się. Ideologie nie są potrzebne. Wystarczy jeść,
wykonywać ćwiczenia duchowe, w ogóle się rozwijać. Ideolog szuka
sporu, konfliktu, zwalcza poglądy innych, a w rzeczywistości kłóci
się sam ze sobą, ze swoją naturą. Większość współczesnych
podąża drogą zachłannej konsumpcji: nowe auto, nowa komórka,
nowa kopalnia diamentów, kolejne gazociągi i szyby naftowe. Ale to
jest zarządzanie życiem swoim i jednostek na śmieciowym poziomie
myślenia. Niewolnik swoich słabości pragnie zniewalać innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz