niedziela, 29 listopada 2015

Paweł Świątek wystawia Calderona & Krzysztof Jasiński z Wyspiańskim & Agata Duda - Gracz i Wolfgang Hildesheimer





Calderon de la Barca/Juliusz Słowacki, Książe niezłomny, Paweł Świątek, Teatr Jaracza w Łodzi.

 Bardzo dobra oprawa muzyczna Dominika Strycharskiego, który zaprezentował elektroniczną muzykę eksperymentalną i fantastyczne niczym z Mad Maxa kostiumy Karoliny Mazur.

Bohaterem opowieści jest infant, syn portugalskiego króla Don Fernand, który umiera w niewoli w 1443 r. ponieważ nie zgodził się oddać Maurom Ceuty, co było warunkiem jego uwolnienia. Postać jest fikcyjna, zinterpretowana przez Słowackiego jako samotny romantyczny bohater w niezłomności swojej poświęcający się dla chrześcijańskiej ojczyzny. Scenografia nawiązywała do współczesnego pola walki na Bliskim Wschodzie. Skupiłem się jednak na walorach historycznych przedstawienia, próbując ustalić na ile historia przedstawiona przez poetów jest zgodna z dziejami. Jan I Dobry z dynastii Avis (1385-1433) w 1415 r. zdobywa Ceutę, ważny port w Maroku, co otwierało możliwości kontroli handlu z Maghrebem (północną Afryką). Portugalia nie mogąc rozwijać się w kierunku lądowym z powodu konkurencji Aragonii, Kastylii i Królestwa Leon wybiera drogę ekspansji morskiej. Syn Jana Dobrego Henryk Żeglarz uczyni z małej Portugalii morskie mocarstwo wyznaczając jej kierunek rozwoju ku afrykańskiemu wybrzeżu. Ceuty nigdy się Maurom nie udało odzyskać. Ten ważny port ostatecznie zostanie uznany w 1688 r. za hiszpański, a w 1956 r. wejdzie w skład niepodległego Maroka. Kiedy zatem  Don Fernand mógł trafić do niewoli ? Otóż za panowania następcy Jana I Dobrego Edwarda I Avis (1433-1438) ma miejsce nieudana wyprawa Portugalczyków przeciwko Maurom na Tanger i Arzil. Wtedy właśnie Don Fernand mógł trafić do niewoli. Zachęceni zwycięstwem Arabowie mogli zaproponować jeńcowi uwolnienie w zamian za poddanie Ceuty. Po Edwardzie tron objął Alfons V Afrykańczyk. Swój przydomek zawdzięczał zwrotowi portugalskiej polityki ku Afryce (Henryk Żeglarz nigdy nie był królem). Niestety, gdy wstępował na tron miał zaledwie 6 lat. Władzę w jego imieniu sprawował regent Piotr (książę Coimbry), który zajęty polityką wewnętrzną i korzystnym dla mieszczaństwa lizbońskiego handlem europejskim, był przeciwnikiem morskiej ekspansji. Nie mógł zatem przedsięwziąć wyprawy przeciwko Maurom, co mogłoby uwolnić Don Fernanda, który w końcu zmarł w niewoli.






Wolfgang Hildesheimer, Maria Stuart, Agata Duda Gracz, Teatr Ateneum z Warszawy, Festiwal Kultury Chrześcijańskiej.

Maria I Stuart (1543-1587) córka króla Jakuba V, jako że wstępując na tron Szkocji była dzieckiem, władzę w jej imieniu sprawowała matka Maria de Guise. W tym czasie w Europie trwały zacięte walki między obozem katolickim, a protestanckim. W tym czasie za ostoję katolicyzmu uważano głównie Hiszpanię i Francję, zaś reformacja zatriumfowała w pełni w Anglii. W Szkocji szlachta dążąc do sekularyzacji dóbr kościelnych popierała kalwinizm i znalazła poparcie  Anglii.  Katoliczka Maria de Guise wezwała  więc na pomoc Francję. Wojna zakończona traktatem edynburskim w 1560 r. doprowadziła do wycofania się interwentów francuskich i angielskich tak, że szlachta szkocka uzyskując wolną rękę zaprowadziła w państwie kalwinizm (szkocki prezbiterianizm). W 1561 r. Maria Stuart po powrocie z Francji objęła rządy osobiste. Od razu znalazła się w konflikcie z konserwatywną szlachtą i kalwińskim kaznodzieją Johnem Knoxem ( 1505-1572). Królowa Maria mimo, że była katoliczką, przesiąknięta była duchem francuskiego renesansu, co stawiało ją w opozycji do surowego prezbiterianizmu. Maria Stuart poprosiła więc o pomoc Hiszpanię. Król Hiszpanii Filip II oraz wódz i admirał Don Juan d'Austria chcieli związać się dynastycznie z katolicką królową Szkocji, która dodatkowo miała ten polityczny walor (oprócz waloru urody), że mogła legalnie ubiegać się o tron Tudorów w Anglii. Gdy wybucha w Szkocji przeciwko Marii powstanie sprowokowane jej okrucieństwem (zamordowanie sekretarza królowej Rizziego i króla Darnleya, oraz ślub z mordercą króla) musiała uciekać do Anglii i prosić o pomoc królową Elżbietę.
Gdy tylko Maria przekroczyła granicę w 1568 r. od razu została aresztowana, stając się więźniem stanu królowej Anglii. Królowej Elżbiecie udaje się stłumić katolickie powstanie w Anglii, przeprowadzić krwawe represje, za co została ekskomunikowana przez papieża Piusa V w 1570 r, i zawrzeć traktat przymierza z królem Szkocji Jakubem VI. Jakub VI był synem Marii Stuart i nie interesował się losem uwięzionej matki. Maria Stuart była bardzo niewygodnym więźniem, gdyż była narzędziem katolickiej reakcji, ciągle nadzieją papieża i Hiszpanii na obalenie Elżbiety i wrogiem politycznym protestanckiej monarchii Tudorów. Maria Stuart została stracona 8 lutego 1587 r. Sztuka teatralna opisuje ostatnie chwile szkockiej królowej tuż przed spotkaniem z katem.  Błąd polityczny i życiowy tej kobiety polegał na tym, że nie potrafiła dogadać się ze swoją szlachtą, zawrzeć sojuszu z Elżbietą, oraz to że była okrutnym i bezmyślnym władcą.





Stanisław Wyspiański, Wędrowanie - część III Akropolis, Krzysztof Jasiński, Teatr Stu z Krakowa, Festiwal Kultury Chrześcijańskiej.

Jak wyjaśniał Krzysztof Jasiński "Wesele" rozgrywa się na poziomie realnym, społeczno - politycznym (symbol chaty w Bronowicach), "Wyzwolenie" na poziomie wirtualnym ( rozgrywa się w teatrze) zaś trudny "Akropolis" dzieje się z matrixie (symbolem jest tu Wawel), w świecie nie istniejącym. Po co Wyspiański zadał sobie ten cały trud ? Na czym tu polega geniusz twórczy ? Myślę, że Wyspiański pozazdrościł romantykom nieznanej dzisiaj zupełnie ambicji stworzenia wielkiego, natchnionego  dzieła, które by opisywało świat. Trzeba było wysiłku, talentu i erudycji, oraz pełnego poświęcenia się sztuce by stworzyć takie dramaty. Język poetycki dramatów Wyspiańskiego miał pomóc sięgnąć do głębszych treści. Oczywiście spektakle może za wyjątkiem "Wesela" ogląda się z pewnym trudem. Dzisiaj nikt już nie pisze literatury w sposób totalny. Wobec dzieła Wyspiańskiego dzisiejszy realizm, hiperrealizm czy eksperyment wydaje się miałki, służący tylko rozrywce. Współczesne spektakle ogląda się raz, chyba, że wybierzemy się na komedie. Wyspiańskiego podobnie jak Gombrowicza oglądać można wielokrotnie.

Znaczenie "Wyzwolenia" polega na koncepcji "teatru w teatrze" (aktorzy występują na scenie, która jest dopiero dekorowana w trakcie przedstawienia), neoromantyzmie (wskrzeszony został Konrad z "Dziadów"),  oraz podjęciu tematyki niepodległości Polski w czasach kiedy ten cel wydawał się odległy. Polacy u progu XX wieku chcieli wiedzieć czy przez następne 100 lat Polska będzie pod zaborami, próbowali odczytać przyszłość wsłuchując się w głos natchniony Wyspiańskiego. Takie oczekiwania były też wobec Tetmajera. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy Polakami z początku poprzedniego stulecia. Enigmatyczność przekazu Wyspiańskiego oraz nowatorstwo "teatru w teatrze" wydają się dzisiaj najatrakcyjniejsze w "Wyzwoleniu". Autor opowiada o Polsce jako tworze myślowym w odniesieniu do przemijania, śmierci, wieczności. Idąc na "Wyzwolenie" nie należy spodziewać się debaty politycznej.

"Akropolis" rozgrywa się na Wawelu w noc Zmartwychwstania, gdzie ożywione zostają postacie z rzeźb i gobelinu. Dyskutuje się tu o Polsce, kwestiach moralnych, o miłości w odniesieniu do świata biblijnego i antycznego. Poprzez wpisanie "tematyki polskiej" w symbolikę biblijną i mitologiczną autor osiąga ponadczasowość i uniwersalność.

 

WSZYSTKIM CZYTELNIKOM BLOGA ;) ŻYCZĘ ŚWIĄTECZNEGO WYCISZENIA.
Blog będzie miał przerwę świąteczną od 30 listopada do 10 stycznia 2016 r.



  • zdjęcia z Sewilli
  • i Kraków

sobota, 21 listopada 2015

The Dumplings





Koncert zespołu Dumplings w Klubie Wytwórnia w Łodzi

The Dumplings jest bardzo młodziutkim zespołem, grającym łagodne, minimalistyczne electro dla najmłodszego pokolenia wrażliwej młodzieży. I nie tyle muzyka ile ten styl wrażliwości jest dla mnie intrygujący. Przy natłoku informacji i wiadomości płynących ze świata, podzielna ludzka uwaga musi dokonywać ich selekcji, jedne dane przetwarzać głębiej, inne płyciej, jeszcze inne po prostu odrzucać. Nie można bowiem na równi zaangażować się we wszystko co się dzieje i co mogłoby nas zainteresować. Najłatwiej to zjawisko zaobserwować w obszarze społeczno-politycznym, bo jest on dla nas wspólny. Są ludzie mocno "wkręceni" w  wojnę polsko-polską, mają przećwiczone reakcje obronne i ataki dotyczące sporów wokół polskich spraw publicznych. Osoby te bardzo niechętnie podejmują się dyskusji na tematy globalne, a sprawy międzynarodowe analizują tylko pod kątem polskiej racji stanu. Obecna rządząca formacja polityczna w Polsce wydaje się reprezentować tą grupę najlepiej. Są ludzie, którzy dziwią się, że można brać się za jakiekolwiek analizy z pominięciem podłoża ekonomicznego inni natomiast wprost przeciwnie - demonstracyjne pomijają gospodarkę a koncentrują się na  kwestiach związanych z prawem, polityką historyczną. Jeszcze inni gustują tylko w awanturach, znajdując tutaj upust dla swojego pieniactwa, frustracji i agresji. Jednostki uwielbiające zagadnienia globalne będą bardzo selektywnie podchodziły do spraw krajowych, ćwicząc się w analizowaniu swojej Ojczyzny na równi na przykład z sytuacją Paragwaju czy Mozambiku (chodzi tu o pracę myśli, uczenie się patrzenia na sprawy bliskie sercu z oddali). Jednych Polaków bardzo wciągnął temat rosyjsko - ukraiński, drugich kryzys imigracyjny, innych Państwo Islamskie, antyglobalizm, smoleńsk, zmiany klimatyczne, teorie spiskowe, UFO, itd. Oni wszyscy żyją w swoich światach, wzajemnie wiedzą o swoim istnieniu, ale się nie przenikają. Pragnął autonomii wewnętrznej. I to dotyczy zarówno młodych jak i starych.

Miłośnicy zespołów takich jak Dumplings, Rebeka, Bokka, Fuka Lata opatulili się niczym gęstym futrem przed zimnem i porywistym wiatrem świata wojen i konfliktów, budując twierdzę ze swojej biologicznej siły i wrażliwości. Są podobni do bohaterów serii "Igrzyska Śmierci - Kosogłos". Zły świat pełen nacjonalizmu, fanatyzmu, zagrożony totalitaryzmem próbuje ukraść młodemu duszę i ciało, podporządkować i wykorzystać dla potrzeb bezwzględnego systemu. Ten zły świat to także natłok myśli, emocji, które trudno wyrazić, to także agresywna informacja, nachalna reklama, wszechobecna manipulacja, a ostatnio nawet wojenna propaganda. Dzięki sieci internet młody człowiek musi poradzić sobie z przerobieniem danych na skalę dotąd nieznaną cywilizacji, a przecież do tego pozostają zwykła szkoła i pospolite obowiązki. Uzyskujemy różnorodność społeczną i mózgi podgrzane niczym w kuchence mikrofalowej.

The Dumplings, Polska, Zabrze, debiut 2011 r.

wtorek, 10 listopada 2015

Greg Schwalbe & Jacek Koprowicz & Kazimierz Przerwa Tetmajer








Greg Schwalbe, Spowiedź masochisty, reż. Greg Schwalbe, Teatr Nowy w Łodzi

Polacy są sado maso. Dzielą się rolami na sadystów i masochistów (konie). Największym sadystą jest minister finansów (tą tradycję zapoczątkował Leszek Balcerowicz i do tej pory jest kontynuowana przynosząc państwu wymierne owoce).  Polak znajduje głębszy sens w znoszeniu upokorzeń i poniżaniu innych. Potrafi być wielce kreatywny począwszy od zacisza domowego, przez burdele, po szkołę, miejsca pracy i styl sprawowania władzy. Nie każdy szef jest tylko dominem bo w innej konfiguracji może być koniem. Tylko Polak potrafi być koniem. Miłujący indywidualizm i niepokorni Polacy ze śliną na ustach i zaciśniętymi zębami próbują pejcza na sobie, braciach i siostrach. Przejawem sado - masochizmu było wprowadzenia stanu wojennego przez domina w generalskim mundurze. Potem chłopskim batem prosty robotnik zagnał polskiego konia do demokracji otrzymując za ten wyczyn Nagrodę Nobla. Sadyzmem było ciąganie starych komunistów po sądach, zboczone zabawy polityczne przy zwłokach poległych w katastrofie smoleńskiej. Podejrzane seksualnie jest zamiłowanie Polaka do przyjmowania wyzywającej postawy wobec Rosji, bo a nuż w mordę się dostanie tak na prawdę i na serio, że aż ciarki z rozkoszy przychodzą na samą myśl. Można też zwiedzić sobie Obóz Koncentracyjny w Oświęcimiu, pomarznąć na pochodzie 11 listopada albo torturować żołądek niejadalną odmianą polskiej pizzy. Można też dać się zdominować przez wódkę pełzając po brudnym śniegi w obsikanych spodniach. Obywatel oczekuje od rządzących zarówno bata jak i pańskiej opieki. Będzie przy tym próbował gryźć rękę trzymającą bat i opluwać pana  w skrytości. Pan będzie oplutym, obgadanym dominem o zniszczonej reputacji, któremu życzy się wizyty ABW o 6 rano.
Polak kocha i nienawidzi Polskę. Dostarcza mu ona wrażeń niepospolitych, a każde polskie uniesienie narodowe wróży rychłe baty. A korporacje ? Wysokie wynagrodzenie i rywalizacja są  usprawiedliwieniem dla wymyślnych form kapitalistycznego ucisku. Tylko polska polityka, tylko polska historia, pokoje przesłuchań gestapo i Urzędu Bezpieczeństwa gwarantują prawdziwe doznania BDSM. Relacje sado maso znajdujemy w odniesieniu do psychiki na gruncie rodzinnym: starsi zamęczają młodych, młodzi znęcają się nad starszymi albo przypadek dzieci zawłaszczających sobie rodziców tudzież dzieci bitych i upokarzanych bo nic tak nie podnieca jak pokrzywdzenie słabszego. Pijany ziomal bijący małżonkę do nieprzytomności bo mu 20 zł żałowała na zgrzewkę piwa - żaden klub BDSM nie zapewnia takiego realizmu. Polak mimo pozorów solidarności będzie życzył Grekom bankructwa, Ukrainie cierpień porównywalnych z polskimi cierpieniami (Polskie są zawsze największe, wybitne bo naznaczone religijnie), Rosji zagłady nuklearnej, a przynajmniej wielkiej smuty i chińskiego podboju. Polak chętnie popatrzy na tułacza imigranta, którego łódka wywraca się w morzu, pracowicie męczy się przy węgierskich zaporach granicznych (ach, ci bratankowie) czy zamarzającego w chłodni lub miażdżonego w kanale La Manche. No bo przecież myśmy też zamarzali na Syberii czy byli miażdżeni przez zaborców, Hitlera i Stalina. Bunt współczesnego pokolenia w duchu narodowo - patriotycznym też naznaczony jest tą polityczną perwersją ćwiczoną i doskonaloną przez stulecia. Dla pocieszenia dodam - inne narody też tak mają, a nawet jeszcze gorzej.






Jacek Koprowicz, Przeznaczenie, film z 1983 r. (premiera 1985)

 Kazimierz Przerwa Tetmajer podobnie jak poeci Młodej Polski bardzo wierzyli w poznawczą moc sztuki. Ostatnim chyba pisarzem z takimi ambicjami był Witold Gombrowicz. Twórca ma doświadczyć takiej jasności aby świat zobaczyć oczami prawdy. Funkcję medytacji miało pełnić natchnienie. Za tych kilka chwil jasności można oddać życie. Wydawałoby się, że twórczość Tetmajera była banalna - nieskomplikowane, krótkie wiersze o miłości, które dały mu wielką sławę oraz literatura opisująca Podhale, piękno Tatr i wyjątkowość góralszczyzny. Czytelnik odnajdywał w tej poezji stan zbiorowej świadomości ludzi z ostatniej dekady XIX wieku, mógł identyfikować się z niepokojami i nadziejami związanymi z nadchodzącym stuleciem. Nasz fin de siècle został ukształtowany przez media elektroniczne. Punktem zbieżnym Polaków z końca XIX i XX wieku było doświadczanie "stawania się nowej Polski, polskiej państwowości". Jednak już wtedy zaczęły się rozchodzić drogi tych co w duchu pozytywizmu wybrali walkę polityczną (POW, PPS Józefa Piłsudskiego, ruch ludowy, Narodowa Demokracja Dmowskiego, ruch robotniczy), a modernistów, którzy przede wszystkim pragnęli natchnień, uniesień i duchowych eksploracji. Czytając Tetmajera trzeba mieć na uwadze zawsze to coś więcej czego autor nie zdołał wyrazić słowem, a co udało mu się doświadczyć na gruncie psychicznym. Gdy Tetmajer pisał o kobiecie, że ją kocha ta szukała tego doznania w oceanie miłości swojego umysłu. Film godny uwagi, znakomite role pięknych aktorek lat 80tych, Mariusza Benoit (Tetmajer) i Michała Bajora (syn Tetmajera). W filmie występuje także z fragmentem piosenki wybitna piosenkarka bluesowa Elżbieta Mielczarek.

Kazimierz Przerwa Tetmajer 1865 - 1940, zodiak Wodnik

 

wtorek, 3 listopada 2015

Soundedit festival: Skrzek, Komendarek, Kucz, Kapitan Nemo, OMD, Waglewski, Geldof





Dobrze przyjęty Kapitan Nemo (Bogdan Gajkowski) i entuzjastycznie OMD to nic wobec tego co zaprezentował Władysław Komendarek czy krótko, ale treściwie grający Józef Skrzek. Zresztą zainspirowany koncertem zakupiłem reedycję znakomitej płyty Józka Skrzeka "Wojna światów" do filmu Szulkina o tym samym tytule. Oto lista debiutów artystycznych:

Józef Skrzek, debiut 1970

Władysław Komendarek, debiut 1973

Konrad Kucz, debiut 2009

Kapitan Nemo, debiut 1982

OMD, debiut 1978

 Wojciech Waglewski, debiut 1969

Bod Geldof przynudzał. Pamiętam jak w latach 80tych nie rozeszły się  w Łodzi bilety na The Boomtown Rats. Grali zbyt łagodnie jak na zespół alternatywny (za mało smutku i dzikości) i mało przebojowo jak na potrzeby publiczności pop. Koncert miał się wtedy odbyć w Hali Sportowej.

Wojciech Waglewski znakomicie odnalazł się w tamtych czasach. Jego udział w projektach I Ching, Morawaski/Waglewski/Nowicki/Hołdys czy zjawiskowe i niepowtarzalne VOO VOO był uczestnictwem w tworzeniu uniwersytetu wrażliwości dla młodego człowieka. Była to muzyka przygotowująca do odbioru trudnej literatury, poezji, jazzu, malarstwa. Długie wieczory spędzone przy płytach Waglewskiego były procesem niezbędnej i spontanicznie pobieranej edukacji muzycznej, bez której byłbym pewnie głupszym człowiekiem. Bardzo dobrze zapamiętałem swoje emocje przy odbiorze tych dźwięków wtedy odtwarzanych z adapteru. Towarzyszyły temu wyciszenie, a zarazem ostrość wyrazu. Waglewski snuł psychologiczną opowieść o człowieku. W latach 90tych VOO VOO grało wesoło i hałaśliwie, obecnie kompozytor rejestruje chwile radosne i pozytywne, zagrane ze skromnością i dostojeństwem.

Z muzyką Komendarka utraciłem kontakt bardzo dawno bo zaraz po wyrzuceniu na śmietnik zdartej, skrzypiącej "Supernovy" Exodusu. Podczas gdy przy muzyce Kucza unosimy się w kosmos, przy Skrzeku rozpoznajemy polskie klimaty, Komendarek zabiera nas w podróż po naszej planecie. Nie jest to jednak world music, w której otwieramy się na wielokulturowość, ale doświadczamy wręcz materialnej, niespokojnej fizyczności Ziemi, przedstawionej za pomocą dźwięków z hipisowską brawurą. Po 30 latach Komendarek jest jeszcze lepszy i jakby duchowo młodszy. U sędziwego Waglewskiego też wyczuwamy dziecięcą świeżość i delikatność. Chciałbym mieć w tym wieku, w którym są panowie Skrzek, Komendarek i Waglewski tyle samo sił witalnych co oni.

Kapitan Nemo i  Andy McCluskey z OMD wyglądali jakby się szykowali na pierwszą randkę.

Z Józefem Skrzekiem i jego SBB było tak, ze po wykupieniu wszystkich dostępnych rockowych płyt, zostawały na półce do kupienia dzieła właśnie tegoż artysty, wydane w dość dużym nakładzie. Nie była to muzyka modna. Ludzie woleli hałas i żeby było coś do tańca. Skrzek był łagodny, melodyjny, ale nie nudny. W tej muzyce było tyle polskiej melancholii, gwałtowności (tą nerwowość się wyczuwa w polskim jazzie), że leżąc na dywanie przy rozłożonych płytach i adapterze zapominało się słuchając tatusia Skrzeka o szkolnych troskach i polskich szarościach.