czwartek, 24 sierpnia 2017

"Pokot" Agnieszki Holland






Pokot, Agnieszka Holland, film z 2017 r.

Podobnie jak w "Wołyniu" Wojtka Smarzowskiego czy "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego głównym bohaterem filmu jest przyroda. Ludzie się zabijają, u Holland dodatkowo męczą zwierzęta, a przyroda trwa w swojej przemijalności. Człowiek kocha przyrodę. przytula zwierzątka, strzela do nich i je zjada. Mięso smakuje, a istoty mięsem wypełnione mogą lub nie muszą mieć duszy. Czy droidy, cyborgi pozyskają dusze dzięki sztucznej inteligencji ? Jako istota moralna, sztuczna inteligencja dokonująca wyborów podczas obsługiwania programów kosmicznych (na przykład ewakuacja Ziemi), może skorzystać z oferty zarezerwowanej dla ludzi czyli zbawienia przez super istotę Jezusa czy osiągnięciu oświecenia przez medytację. Zwierzę jako byt podlegający reinkarnacji posiadający duszę bytu mniej świadomego tu i teraz. Teza o wyłączności duszy dla człowieka jest bardzo atrakcyjna, ale niepokojące jest to, że człowiek także z mięsa i kości, Jezus, Budda też z tego samego i człowiek człowiekowi wilkiem, panem, niewolnikiem tak jak niewolnikiem człowieka jest zwierzę hodowlane. Mięso to ważny temat w religii, (ambona - miejsce dla myśliwego i kapłana w Kościele),  powód protestów społecznych w PRL i wyzwanie dla każdego kto pokusił się o bycie wegetarianinem. Ogólnie wydaje się, że lepiej byłoby nie spożywać mięsa chociażby z powodów moralnych (hodowla przemysłowa), ale jak tu się najeść pomidorem i serem. Jestem przekonany, że w przyszłości technologia i rozwój duchowy uwolnią człowieka od potrzeby spożywania mięsa. Jest bowiem coś absurdalnego w spożywaniu schabowego na skalistej planecie poruszającej się w nie dającym się objąć rozumem kosmosie. Już to, że współczesny człowiek nie musi być koniecznie myśliwym ani rzeźnikiem aby zjeść zawartość konserwy mięsnej, jest wielkim postępem i perspektywą dla naszych dzieci i wnuków.

Przyroda jako niemy bohater filmu. Jej oddziaływanie nie jest jednak tak silne, aby przyćmić bohaterów i opowiadaną historię.Z lasów Smarzowskiego, Holland, Skolimowskiego wyłania się Polska. Polskie konflikty wychodzą niczym zwierzęta z ciemnego lasu. Wieś i prowincja otaczają miasta swoimi lękami i wyborami politycznymi, bardziej konserwatywne, zachowawcze szantażują mieszczan. Miasta, liberalne, zmienne i dynamiczne straszą wieś. To tam są te zamachy terrorystyczne, manifestacje, protesty, a przede wszystkim elity, które zmieniają im świat z zaskoczenia tylko po by je potem siłą i podstępem narzucić.
Miasto niepokoi wieś, prowincja osacza, oblega miasto.

Wojna polsko - polska  to konflikt wyobrażeń o Polsce i narzucanych narracji tak by drugiej strony nie słuchać, "nie przyjmować do wiadomość", a najlepiej "odebrać prawo głosu". Polacy podszyci są lękami i słusznie ponieważ zmieniający się świat powodami do niepokojów hojnie obdarowuje. Pozostaje tylko pytanie o poziom strachu bo zawsze skutkuje on nienawiścią (wojny, powstania, rewolucje). Mówiąc o grze wyobrażeń w Polsce mamy do czynienia z iluzją. Gdzie zatem jest prawda o Polsce i Polakach ? Dokładnie tam gdzie we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej - w cierpieniu wywołanym brakiem poczucia jedności z uniwersum, co skutkuje niedorozwojem duchowym i intelektualnym. Wojna polsko-polska, konflikt między sunnitami i szyitami, Ameryką Biblii i ideologii Oświecenia, Rosyjską duszą, a rosyjskim despotyzmem i imperializmem, Chinami Tao, Konfucjusza  Buddy, a Chinami Mao i kapitalizmu, są zatem konfliktami "ucieczki do problemu". Prowadzi się te  konflikty z dwóch powodów: aby odwrócić uwagę jednostki od duchowej samorealizacji i aby sprowokować konflikt społeczny ponieważ ludzie starają się zrozumieć siebie i świat także poprzez spór, konflikt o rodzaj wzajemnej obserwacji.

Agnieszka Holland bohaterami filmu uczyniła ludzi wcale nie miejskich czy wiejskich, ale alternatywnych czyli takich, którzy w kontakcie z naturą szukają dla siebie swojej drogi. Są to ludzie kontrkultury, dziwaczni, outsiderzy, którzy także posługujący się konfliktem. Gdy ludność tradycyjnej wsi posługuje się bronią ciężką (Kościół, szkoła, organizacje, instytucje), ludzie alternatywni prowadzą walkę partyzancką. Ciekawostką jest, że polska zarówno kultura jak i kontrkultura jest zdecydowanie bardziej wiejska niż miejska. Bohaterem "Pokotu" jest Jan z Czarnolasu, który okazał się być ukrywającą swoją płeć kobietą.

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

X Letnia Akademia Jazzu




Koncert "Ragtime". Marcin Masecki (pianista, Warszawa), Jerzy Rogiewicz (perkusja, Bydgoszcz)
Koncert INTL: zespoły Johna Escreeta (pianista, Wielka Brytania), Macieja Obary (saksofonista altowy), Tom Arthursa (trębacz, Wielka Brytania), Thomasa Stronena (perkusista, Norwegia), Andreasa Langa (kontrabas, Dania).

próby dotyku
owad jest łąką
tylko to widzę
bariery
tylko o nich wiem
o miłości
jakieś przeczucie
towarzyszymy
swojemu życiu
rzeźbienie idei

muzyka
to próby
dotyk czegoś
spojrzenie na coś
 

Na początku lat 90tych odkrywałem jazz jako kontynuację fascynacji muzyką alternatywną, punk i reggae. Ten przeskok z punk rocka do free jazzu odbył się naturalnie i spontanicznie.Spoiwem kulturowym, którego sobie nie uświadamiałem, było to, że do tworzenia jazzu i rocka nie wymagana była znajomość nut. Najważniejsze były ekstatyczność, spontaniczność, bunt. Przy czym jazz rock (SBB, Kury, Tymański, Mazzoll) nigdy nie okazał się ciekawszy od free jazzu.

 Koncert AGA DERLAK TRIO: Ada Derlak (fortepian), Tymon Trąbczyński (kontrabas), Szymon Madej (perkusja);
Koncert "Reneissance" Anna Stępniewska (ps.Anna Gadt), Zbigniew Chojnacki (akordeon), Krzysztof Gradziuk (perkusja).

W przeciwieństwie do koncertu "Ragtime" i INTL, gdzie zadbano o stylistyczną różnorodność oraz dramaturgię, występ dwóch zespołów trio był nieco nudny.  Aga Derlak wykonująca znakomitą muzykę na późne wieczory, ululała widownię do snu tak skutecznie, że na jednostajny eksperyment z renesansowym jazzem Anny Gadt, część publiczności nie miała już siły. Muzyka musi zaskakiwać przy jednoczesnym utrzymywaniu transu. Transu okazało się zbyt dużo w stosunku do odświeżających zaskoczeń. Gdy fortepianowy relaks Agi Derlak zmierzał do finału w postaci dotknięcia ziemi przez wolno opadające piórko, to Anna Gadt dała pokaz muzycznej nieskończoności. Jej muzyka nie zmierzała do żadnej wyraźnej puenty i mogłaby trwać przez długie godziny aż do fizycznego wyczerpania muzyków. Słuchacz jednak woli jak dzieło ma wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Zwykle wygląda to tak, że po wspólnym intro, gdzie wyraźnie zarysowuje się fortepian bądź rozbudzająca kaskada denciaków, przychodzi czas na serię indywidualnych popisów by zamknąć całość mocnym akcentem.  Derlak zagrała bezpieczny repertuar, który chętnie odtwarza się z płyty późnymi wieczorami, Gadt zabrakło konsekwencji w tworzeniu klimatu jazzowego Dead Can Dance.

Masecki & Rogiewicz przenieśli słuchacza do czasów kiedy jazz dopiero się tworzył z elementów ragtime, bluesa i muzyki europejskiej. Ich koncert przypominał dziecięcą zabawę w komponowanie prostych melodii, a prowokacyjność pomysłu polegała na pokazaniu jak zwyczajnie prosta może być muzyka.

Tom Arthurs podobnie jak rok temu przedstawił improwizację podobną do zapomnianego już zespołu Reportaż, który nagrał płytę dla firmy Tonpress w 1987 r. Muzyka, w której o coś chodzi, nie wiadomo o co, ale cierpliwie wyczekuje się, co też jeszcze się wydarzy. Z pewnością nie jest to muzyka tła, narzuca się odbiorcy jakby próbując usiąść mu na kolana.

zespół Reportaż, debiut 1982 r.

Zespoły Johna Escreeta i Andreasa Langa dały popis muzycznego fryzjerstwa, rozczesując włosy dźwięków elegancko, klasycznie bez zbędnego szarpania szczotką.

Maciej Obara zadbał o to ,żeby było towarzysko i głośno. Są artyści, którzy oprócz tego, że grają na instrumencie, lubią także przebywanie na scenie i interakcję z publicznością. Zwykle jazzmani są jakby schowani za swoją muzykę a luz tak konieczny do improwizacji osiągają dzięki skupieniu i wyciszeniu.

I koncert Thomasa Stronena, najlepszy z dwudniowego maratonu jazzowego, z dwoma perkusjami w składzie. Perkusja i kontrabas stanowią o krwiobiegu i mechanice jazzowego bandu. Wymasowani i wypieszczeni ciągiem rytmów i szumów, zawiesiliśmy uwagę nieco ponad sceną, ogromne ucho nad polem traw.

Koncerty w ramach INTL (International Jazz Platform) chodź nie tak spektakularne jak Stańki, Charles'a LIoyda, Pharoah Sandersa są jak bogate w składniki potrawy zaserwowane w odpowiedniej ilości.

John MacLaughlin

John MacLaughlin, brytyjski muzyk z gatunku jazz fusion (połączenie rocka i jazzu), urodzony w 1942 r., debiutujący w 1963 r. Polecam muzykę tego wybitnego gitarzysty dla wszystkich, którzy dobrze się czują w klimatach buddyzmu zen, hinduskiej duchowości czy mistyki. Podczas odsłuchiwania płyt MacLaughlina ma się wrażenie, że inaczej płynie czas. Odniesienia do mistyki znajdziemy u Pharoah Sandersa ("Karma", 1969 r,), Milesa Davies'a czy Johna Coltrane'a ("I love supreme", 1965 r.). MacLauglin brał udział w nagrywaniu płyty"Big fun" (wyd.1974 r.) Milesa Davies'a, najlepszej muzyki jazzowej jakiej kiedykolwiek słuchałem.

Przy tych mistycznych odniesieniach warto przypomnieć o chrześcijańskich inspiracjach w muzyce Kingi Głyk (grała podczas zeszłorocznej edycji Letniej Akademii Jazzu)

Kinga Głyk

I na koniec nowy film Yolandi Visser, wokalistki Die Antwoord:

Yolandi Visser, Tommy Cant sleep