wtorek, 29 kwietnia 2014

Wiosenny zarost

Inspiracja:

Thomas Bernhard, Przed odejściem w stan spoczynku, Grzegorz Wiśniewski, Teatr Jaracza w Łodzi.
Lucia Puenzo, Anioł śmierci, film z 2013 roku




Rudolf Hoeller
Postać literacka. Sędzia, esesman, były zastępca komendanta obozu koncentracyjnego popełnia samobójstwo podczas obchodzonych w tajemnicy przed sąsiadami, w zaciszu domowym urodzin Himmlera. Tuż przed odejściem na emeryturę.

mama: ogól się, do kariery trzeba się ogolić synku
Rudolf: mamo, ale nie mam jeszcze zarostu, pozacinam się tylko
mama: im szybciej zaczniesz się golić tym prędzej zmężniejesz. Już widzę jak mój Rudolfik będzie pięknie wyglądał w mundurze Hugo Boss. I koniecznie musisz się onanizować dziecko, ale to koniecznie.
Rudolf: wstydzę się tego mamo, innym chłopcom to rodzice zabraniają
mama: po głupi są że zabraniają. Baw się pod kołderką to w małżeństwie ci nie wyjdzie i będziesz tylko dla mnie. Co prawda jest pewien problem. Będziesz zanadto osłabiony, a do pejcza trzeba być sportowcem.
Rudolf: mamo, mdli mnie, poczytam coś z ariozofii czy volkizmu tylko nie lekcje sportu. Jestem za słaby na gry z chłopcami.
mama: jak ubierzesz mundur to od razu poczujesz się silniejszy. Zasłonisz te kurze ramionka, wątłą pierś. Armia nieudolnych chłopców odzianych w wojskowe mundury.
Mama krząta się po kuchni, znudzony synek brudną rączką grzebie w majtkach.
mama: widzisz synku jakie to beznadziejnie proste
Rudolf: mamo, w przyszłości ludzie będą się zachwycać moimi zbrodniami. Wszyscy wariaci będą się zaczytywać w książkach o wojnie, będą się nie przerwanie hitleryzować.
mama: też to zauważyłam. Wariaci i nieudacznicy szczególnie będą lubić Himmlera i Hitlera.
Rudolf wyskakuje z barłogu. Zaciska spocone piąstki,  wytacza ślinę z ust, jego myśli płoną z nienawiści.
mama: o czym teraz tak myślisz
Rudolf: wyobrażam sobie właśnie, że jestem na obozie wojskowym i czekam w kolejce na porcję pieczonej kiełbasy. Boję się tylko, że nie starczy dla mnie, że Żydzi mi zabiorą tą kiełbasę.
mama puszcza na adapterze płytę z jakąś operetką. Oboje spoglądają  na zdjęcie niemowlęcia stojące na komodzie. Kobieta uroniła łzę. Przetarła oczy chusteczką.
mama: ale miałbyś pięknego braciszka. Doktor Mengele osobiście odbierał poród. Kości wam mierzył, porównywał. Gdyby przeżył miałbyś brata bliźniaka.
Rudolf: no, ale mamo wiesz że wcale piękny nie jestem
mama: właśnie, bo pan doktor ciebie przeznaczył na eksperymenty, a twój braciszek miał być wcieleniem idei o czystości rasowej  Liebenfelsa, ale jakimś cudem braciszek zmarł, a ty mój skarbie jesteś ze mną bym miała dla kogo robić te wszystkie pyszne wypieki.
Rudolf: i będę mógł bawić się z murzynką jak dorosnę.
mama: tak synku, ale jak zdobędziemy kolonie w Afryce.
Ha, ha, ha...kobieta zaczęła powściągliwe się śmiać.
mama: przecież nie będziemy musieli zdobywać kolonii zamorskich. Murzyni masowo przyjadą do naszego wyjątkowego kraju.
Rudolf zaniepokojony: dlaczego masowo mamo ?!
mama: bo nie chcesz  z chłopcami uprawiać sportów i dlatego, że panu Mengele coś nie wyszło. No, ale idź umyj rączki pobaw się z siostrami Werą i Klarą.
Rudolf: bardzo kocham swoje dwie siostry. Czuję, że należymy do siebie, naszego wspólnego życia, które zamienimy w piekło.Będziemy się ze sobą męczyć, ale gdy popełnię samobójstwo, to dopiero będzie fajnie. Siostrunie zostaną bez środków do życia. Ha, ha...
Mama objęła synka pieszczotliwym spojrzeniem.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Boże Mój

Inspiracja: Anat Gov, Boże Mój, Jacek Orłowski, Teatr Jaracza w Łodzi.





Psychoterapeutka Ella (Milena Lisiecka) samotnie wychowuje syna Liora chorego na autyzm (Marcin Łuczak). Nie ma komu się wyżalić więc prowadzi długi monolog z Bogiem. Ciała Bogu użyczył Bronisław Wrocławski. Brakuje jej bliskości z drugim człowiekiem. Nie przytuli się do Wielkiego Wybuchu czy rozszerzającego się i kurczącego wszechświata. Palce grawitacji chyżo nie znajdą się w majtkach Elli. Ale stary i bezradny Pan Bóg przyjdzie, wysłucha i jak zwykle będzie prowadził grę między obojętnością, a czynieniem cudów. Cud raczej maleńki, na tyle żeby pozostawić człowieka z wątpliwościami. Kaznodzieje podkreślają, że wznoszenie błagalnych próśb nie jest właściwą taktyką wobec Boga. Lepiej modlić się o "stawanie się" kimś odpowiednio przygotowanym do wypełnienia swojej misji. Czyli praca nad sobą zamiast oczekiwań. Ella nie prosi, ale płacze i krzyczy z bezsilności. W którymś momencie doświadcza czułego przytulenia tak silnego jakby było ono fizycznym objęciem się z konkretną osobą.

Tyle wątpliwości. Względność czasu, niedomówienia co do praw rządzących kosmosem, przemijalność ludzi i miejsc, zagadka inteligencji wygenerowanej przez naturę i tajemnica przestrzeni. Inteligencja buntuje się wobec bariery poznania. Inteligencja chce zrozumieć ile się da, przesunąć granicę poznania do granicy możliwości zarówno jednostki, pokolenia, danej kultury czy cywilizacji. Wykorzysta w tym celu narzędzia sztucznie wytworzone jak i narzędzie biologicznego ciała. Bunt wobec postawy "nie rozumiem", wspinanie się po trupach autorytetów, ciągłe prowokowanie do zmian, niezadowalanie się przypuszczeniem i spekulacją, rozczarowanie wiarą, a umiłowanie rozumu. Gotowość na unicestwienie rozumu niewydajnego i zastąpienie go lepszym. Zrozumienie machinarium bytu, teraz, przez tego, tamtą, w tym pokoleniu, bez kompromisów, do kolacji.

Aktorzy:
Milena Lisiecka: m.in " Przed odejściem w stan spoczynku" (bardzo dobre), "Rewizor", "Według Agafii".
Bronisław Wrocławski: m.in "Seans" Iredyńskiego, "Ja Gombrowicz", "Krewniaki" Bałuckiego (moje ulubione z Panem Wrocławskim).
Marcin Łuczak: m.in "Rewizor" czy "Rowerzyści" V. Schmidta. Szczególnie polecam Gogola, taka opowieść o  Putinie i Miedwiediewie.


Skrillex & Damian Jr. Gong Marley


piątek, 11 kwietnia 2014

Fellini, Sorrentino, Jarmush

Inspiracja:
1. Paolo Sorrentino, Wielkie piękno, film  2013 rok
2. Jim Jarmush, Tylko kochankowie przeżyją, film 2013 rok





Paolo Sorrentiono na pewno nie jest drugim Fellinim. Za dużo uwagi poświęca  estetyce i pokazywaniu materialnego bogactwa. Również główny bohater Jep Gambardella (Toni Servillo), który   przypomina  Marcella Rubiniego  z filmu Federica Felliniego "La dolce vita" (1960) różni się od postaci granej przez Mastroianiego tym, że jest człowiekiem ciepłym i czułym. Ironiczne komentarze erudyty potrafi błyskotliwie przysłonić czułością z jaką darzy napotkanych ludzi. Jep ma dar widzenia piękna w ludziach i tym próbuje Sorrentino zarazić widza. Nie przypadkiem w opowieści pojawia się 104 letnia święta manifestująca piękno duchowe. Marcello Rubini ma za to ironiczne spojrzenie łagodnego buntownika dla miłości. Jep kocha wszystko, Marcello kobiety. Jepowie miłość przychodzi łatwo, Marcello nie może jej do końca uchwycić. Jep odwraca głowę od seksu, Marcello by tego nie zrobił. Marcello się rozczarowuje, Jep do ostatniej sceny kocha Rzym i jej mieszkańców, nawet gdy są dekadenccy. Jep chce żyć zwykłym życiem człowieka z elit, Marcelo czuje się niespełniony i chce spróbować innego życia.

Nie jest prawdą, że Jep porzucił literaturę. Na proces twórczy jest albo zbyt leniwy albo zbyt pijany. Szkoda mu długich nocy na pisanie, a może odstręcza go komputer jako narzędzie pisarskie ? Jep jest literatem, któremu wystarcza samo doświadczanie i przeżywanie, jest niepiszącym poetą. Znudzony Marcello nie robi ani  jednego ani drugiego. A może postać Jepa Gambardellego została pomyślana tak żeby to był Marcello Rubini dwadzieścia lat starszy ?

Zdecydowanie bliżej do Felliniego Jarmushowi. Twórca "Nieustających wakacji" jest Fellinim pozbawionym temperamentu. Prostą kreską opisuje rzeczywistość. Zamiast budowania akcji "zakłada nogi na stół", zamiast mówienia pokazuje surową rzeczywistość Tangeru, Detroit, a jego postacie nie stroją min, ani nie przyjmują póz. Na filmach Jarmusha dzieje się coś pozornie, u reżysera "La dolce vita" mamy pozorny nieład i przypadkowość. W jednym i drugim przypadku twórca próbuje zniknąć, schować się za swoim dziełem. Fellini i Jarmush cenią sobie dystans do miejsc i ludzi, pewna zaś nerwowość każe im kręcić następne filmy.


środa, 2 kwietnia 2014

Łatek odszedł, a stało się to w piątek 28 marca na Słońcu





Traviata. Wiosna Życia

wciągająca  gra słońca i ziemi
ślina księżyca o zmierzchu
co oni  nam czynią
spacerując w otchłani

mutują. Dreszcz na skórze
głowy mądrych córek
śpiewaczek, tancerek
w idealnych otchłaniach

Ideały. Lat temu siedem
miliardów bułka kruszyła
się sama o zęby. Śniadanie
białe od mleka. Ślimak
ociera się znowu.

wiem także to, że rozpuściłaś włosy
by starcy z pierwszego rzędu
ukryci pod zmarszczkami trwali
wierni w cierpliwym oczekiwaniu.

Inspiracja: Giuseppe Verdi, Traviata, Janina Niesobska, Waldemar Zawodziński (reżyseria), Eraldo Salmieri (dyrygent), Joanna Woś ( jako Violetta Valery), Teatr Wielki w Łodzi.



Rebeka

wizją młodości jest dużo miejsc
dla kupieckich karawan, których
ochocze zwierzęta zarzucają
ogonami.

wizją młodości są zdrowe piersi
przyjaciół i niedomknięta szkatuła
wieku średniego.

w miejsca wkradają się bity
wrażliwości zaś przemijanie
dopiero zużywa.

"musimy ugodzić tę wiosnę
2014 roku oczyszczenia"
mówi Rebeka do Łatusia.

 Inspiracja: koncert zespołu Rebeka w klubie Scenografia w Łodzi. Muzycy: Iwona Skwarek, Bartosz Szczęsny.

Rebeka 21.03.14 r.

Unconscious

Melancholia

Fail





Łatek. Piątek

obudzili kota
głaskaniem

drzwi
zamknięte

kot
w kuchni

ręce
obejmują

ręce
liżą

ONI
po raz ostatni

on
przy misce

za
ogonem

jestem
jesteśmy

ONI
w otwartych drzwiach

tam
na rękach

ONA
wychodzi

przy stole
pod stołem

nos
w słońcu

oddechy
jeden
dwa
trzy
(...)
dwunaste słońce
trzynaste słońce
cztern.

PS. Trumną zwierzęcia białe prześcieradło. Krzyżem choinka. Zniczem zapalona lampka w oknie.