sobota, 21 maja 2016

Dogville i Panda Mała












Dalszy ciąg rozmyślań o dziele Larsa von Triera

Temat wojny ukraińsko - rosyjskiej uruchamia niemal automatycznie kwestię wołyńską. To o tym jak "ruska" dzicz łopatami i czym tam miała, dokonała masakry polskich chłopów. Całość niezbyt romantyczna bo nie ginęli przedstawiciele młodej inteligencji jak w powstaniu warszawskim czy szlachta jak w powstaniach XIX wiecznych. Ot, ginęło chamisko, człowiek nie pierwszej kategorii.  Pamięć o Wołyniu szła równolegle do putinowskiej linii propagandowej o banderowcach jako słowiańskich i ruskich renegatach. Dlaczego Polak tak chętnie podjął "atak na banderowca" inspirowany w pewnym stopniu przez rosyjską agenturę wpływu ? Czystka etniczna na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej była politycznym błędem OUN/UPA, odwetem ludności ukraińskiej na polskiej za lata feudalnej niewoli pod polskim panowaniem oraz co najważniejsze skutkiem ubocznym zderzenia się podczas wojny dwóch najbardziej ludobójczych totalitaryzmów nazistowskiego i komunistycznego. Przy zbrodniach Stalina i Hitlera wyczyn ukraińskich nacjonalistów to drobiazg. Kwestia wołyńska uruchamia u Polaków obawę, że udzielana przez Polskę pomoc Ukraińcom nie dość, że psuje nam relacje z Rosją to może być postrzegana jako okazanie słabości - podajemy im dłoń, a dziki ruski rękę nam wyrwie. Przecież aneksja Krymu i okupacja Donbasu to wyraz niebywałego politycznego chamstwa. Boimy się zatem, że Polacy zostaną wykorzystani, oszukani, wymanewrowani, że kulturalny Polak zostanie zadeptany przez ruskiego chama. Ten sam mechanizm uwalnia się przy problemie imigrantów - czy oni nas nie zadepczą, czy nie wyżrą nam wypracowany przez pokolenia majątek.

Mówiąc językiem Larsa von Triera: czy oni (Ukraińcy, uchodźcy) potrafią przyjmować. Czy my Polacy potrafimy dawać. I odwrotnie, czy my Polacy jesteśmy gotowi na przyjęcie tego co oni chcą nam zaoferować. "Dogville" pokazuje czym się kończy nieumiejętność brania i dawania. Znając egoizm i uwięzienie socjalne  Polaków, nie należy spodziewać się niczego dobrego. Ukrainki będą naszymi dziwkami, imigrantki niewolnicami seksualnymi, imigranci i Ukraińcy najtańszą siłą roboczą. To będzie demoralizujące. My ich wykorzystamy, oni będą chcieli nas "zeżreć i zadeptać".

KVB, In Deep, debiut 2010

KVB, Always Then

sobota, 14 maja 2016

Dogville w Teatrze Nowym




Lars von Trier, Dogville, Marcin Liber, Teatr Nowy w Łodzi.

Wspólnota sadystów

Jesteś biednym, sfrustrowanym człowiekiem, nie masz w życiu osiągnięć, sukcesów - jesteś świetnym materiałem na sadystę. Będąc w pojedynkę małym i słabym człowiekiem, będziesz się starał połączyć swoje siły z podobnymi sobie aby utworzyć grupę ośmielonych do sadystycznych czynów. Będziesz wykorzystywał słabszego od siebie, będziesz bardzo kreatywny w wymyślaniu wciąż nowych sposobów na wykorzystywanie drugiego człowieka w w pracy, w domu, seksualnie. Zachowania sadystyczne obserwujemy często w sfrustrowanych kręgach politycznych - w końcu chodzi o ludzi władzy, a sadyzm opiera się na posiadaniu władzy. Sadyście trzeba zabrać władzę i pozbawić go ofiary.
Grupa sadystów będzie strzegła bezpieczeństwa swojej wspólnoty. Połączeni złem, grzechem członkowie grupy są na siebie skazani, mentalnie uzależnieni. Wielką słabością takiej grupy jest brak jasnego widzenia spraw, optymalnego oglądu rzeczywistości. Dlatego w końcu popełnią błąd. Dogville jako miasteczko sadystów, biednych prostych ludzi, nie potrafi przewidzieć skutków swoich działań. Przyjmując do siebie uciekinierkę Grace, nie liczą się z tym, że udzielając schronienia osobie ściganej przez policję i gangsterów, łamią prawo i pakują się w duże kłopoty. Jako, że są hipokrytami wydają ją w ręce gangsterów, nie ustalając kim jest Grace, skąd przychodzi i za co jest poszukiwana. Wydawałoby się, że Grace zostaje przekazana z rąk jednych sadystów w ręce drugich.Gdy do miasteczka przybywają gangsterzy odbywa się symboliczne przekazanie kluczyka do obroży z łańcuchem Grace. Mylą się. Przede wszystkim nie widzą, że cała historia w której odegrają tragiczną rolę, jest elementem konfliktu między córką (Grace), a ojcem (szef mafii), że ostatni rok ich życia mógł zostać wyreżyserowany z zewnątrz, a oni sami poddani dyskretnej obserwacji. Dogville zaślepione przez swój grzech traci zdolność rozpoznania otoczenia, analizy przyczyn i skutków.



Dogville i świat Gwiezdnych Wojen (Wojny klonów)

Relacje Grace z ojcem to rozgrywka, w której ostatecznie zwycięży ciemna strona mocy. Ojciec przekonuje córkę co do siły ciemnej strony. Jego pojawienie się w Dogville można porównać do przybycia Dartha Sidiousa  do stolicy Sundari na Mandalorze, gdzie niszczy Savage'a Opress i pokonuje jego brata Dartha Maula. Gdy ojciec zarzuca córce arogancje nasuwa się skojarzenie z pychą mistrza Yody, która przyczyniła się do upadku zakonu Jedi i do pewnego stopnia republiki.

Arogancja i pycha

....polegają na tym, że uważamy się za lepszych od innych i z tej pozycji czynimy zło, będąc przekonanym , że występujemy cały czas w imieniu i w obronie dobra. Arogancja i pycha to takie zachłystywanie się dobrem, prowadzące do katastrofy.

Ludobójstwo w Dogville

Strach prowadzi do nienawiści. Dogville to znakomite studium dla badania źródeł holocaustu, zbrodni wołyńskiej, licznych czystek etnicznych, czy zbrodni popełnianych przez aparat bezpieczeństwa w czasach stalinowskich. Kto się boi ten może w przyszłości wykazywać gotowość do zabijania.

O sztuce

Sztuka brutalniejsza od filmu Larsa von Triera z 2003 r.. Fizyczna chropowatość Michała Bielińskiego, Adama Kupaja i Bartosza Tuszyńskiego  o wiele lepiej pokazuje prymitywną "gębę" prostaka z miasteczka z Gór Skalistych. Aktorzy duńskiego reżysera są zbyt mieszczańscy. Znakomita Monika Buchowiec w roli granej przez Nicol Kidman. Nicol  wygląda w filmie niczym arystokratka, Monika ma realistyczny wygląd prostej dziewczyny z miasta, córki szefa mafii. Idealnym rozwiązaniem dla dzieła byłoby połączenie sztuki teatralnej z Teatru Nowego z końcówką filmu brawurowo zagranej przez Kidman i James'a Caan'a. 



Piotr Kaliński jako Hatti Vatti, debiut 2013 r.

Kasia Krenc & Hatti Vatii



piątek, 6 maja 2016

Młodzi aktorzy grają Iwonę Gombrowicza






Witold Gombrowicz, Iwona Księżniczka Burgunda, Anna Augustynowicz, Teatr Studyjny w Łodzi, sala w EC1
 
Gdy człowiek chce coś uwznioślić, dowartościować organizuje wokół tego rytuał. Szczególnie widzimy to w aktywności społecznej na polu politycznym, religijnym czy w artystycznym. Bez uwzniaślającego rytuału mielibyśmy rzeczywistość przemijających pustych form, gdzie na szczególne wyróżnienie zasługiwałby tylko użyteczny techniczny wynalazek. W związku z tym manipuluje się ludźmi, w polityce organizując im teatralne publiczne i masowe spektakle. Szczególnie istotne były w czasach totalitaryzmu. Obecnie również obserwujemy takie widowiska czy to w przypadku wyborów prezydenckich w USA, propagandy nacjonalistycznej Rosji czy zdarzeń takich jak „katastrofa smoleńska”. Dopracowuje się więc konwencje, ustawia aktorów, dogrywa się szczegóły i wystawia. Reżyserzy widowisk na Zachodzie dopasowują się do obowiązującego trendu na konsumpcję i pop kulturę. Na Wschodzie zaś próbuje się ten trend zastąpić, wypracować swój własny, stosownie zmienić społeczeństwo. Nacjonaliści rosyjscy czy fundamentaliści islamscy, aby nadać znaczenia i powagi swojej formie posługują się zbrodnią jako środkiem wyrazu. Widok pokrwawionej ofiary skuteczniej działa na znużonego, zapracowanego konsumenta niż niejedna reklama produktu. W Polsce stosuje się raczej formę „ostrego języka”, rytuał „dawania nauczki” Polakowi przez Polaka czy też martyrologiczny smutek, urzędową powagę. W Polsce w zachowaniach społecznych stale przerabiamy Wyspiańskiego czy Gombrowicza. We współczesnej debacie często widzimy Syfona i Miętusa, a zbrodnie z „Iwony księżniczki Burgunda”, z „Pornografii” czy „Trans Atlantyku” każą nam pamiętać, że dla potrzeb zachowania w należytym szacunku konwencji i formy, są jak najbardziej wskazane.

Gombrowicza męczy pytanie o granice dojrzałości w tej zabawie formą – dlaczego musimy być głupsi poprzez nasze wyuczone i narzucone zachowania jeżeli mamy potencjał na bycie mądrzejszymi. Czemu my ludzie robimy sobie to świństwo. Stadnie próbujemy się wydostać z kotła wzajemnych relacji stąd proces uwalniania się z niedojrzałości jest tak mozolny.
 
Każdą niemal sytuację życiową traktujemy jak scenę do odegrania, wzruszamy się, złościmy, buntujemy, kochamy, pracujemy zgodnie z konwencją. Starcze otępienie oznacza pogodzenie się, młodość każe płakać, wrzeszczeć, walczyć czasami popadać w nałogi i ginąć. Młody chce staremu naruszyć system, stary młodego pragnie użyć, zgwałcić, zbałamucić. Młody starego uwodzi urodą, epatuje młodością, stary młodego zwodzi słowem i po prostu kupuje za pieniądze.  Młody ma mądrość dopóki nie sformułuje swoich myśli w światopoglądzie. Gdy to zrobi w zasadzie przestaje być młodym czyli staje się więźniem stadnej niedojrzałości.
 
Dobrze to ukazują relacje Anakina Skywalkera z kanclerzem Palpatinem w uniwersum Star Wars.
 
Gdy Iwona pojawia się na dworze księcia, zaznacza swoją obecność człowieczeństwem wyrażonym milczeniem. Iwona "tylko jest" i osiąga to poprzez bycie poza konwencją, poza rytuałem. Otoczenie kompletnie sobie z nią nie radzi. Gombrowicz pokazuje co się dzieje gdy pojawia się ktoś  spoza stada. Stado taką jednostkę wyklucza, stosując do tego celu rytuał wykluczający.
 
 
 

poniedziałek, 2 maja 2016

Laleczka







Tennessee Williams, Laleczka, Jacek Poniedziałek, Teatr Studyjny w Łodzi
Ciekawa scenografia Marii Strulak

Maksyma Gorkiego i Tenesse Williamsa łączy podobieństwo w budowaniu postaci. Ruch w przyrodzie za sprawą pożądania seksualnego i walki o dobra materialne. Wassa Żeleznowa ze sztuki Gorkiego i tytułowa laleczka Willimasa są eksploatowanymi dziewicami w rękach pięćdziesięciolatków. Bez pożądania ich historia nie byłaby pełna. Tak samo jak bezpieczny dostęp do suto zastawionego stołu zniszczyłby opowieść o człowieku, odebrał by znaczenie prozie i dramaturgii ostatnich stu lat. A przecież wcale tak nie musi być jak jest obecnie, że o człowieku opowiada się prostym językiem, niewyszukanym i niewzniosłym. Dawniej gdy ludzie podróżowali na okrętach z drzewa, łatwo umierali od chorób i nie znali elektryczności o człowieku pisano wzniosłe poematy. Do krocza i duszy ludzkiej dobierano się za pomocą poezji.
Największym złem jaki może spotkać bohatera Gorkiego czy Williamsa jest degradacja poprzez utratę tego co już się zdobyło. Toteż majątku trzeba okrutnie i bezwględnie pilnować. Strata jest natomiast odbierana jako rzecz straszna. Ludzie orientują się na siebie wzajemnie podłóg tego co ktoś może im dać, a czego pozbawić. Istne piekło socjalne. Ludzie mają problem z wyrażeniem niematerialnych, uniwersalnych więzi międzyludzkich. Widać to wyraźnie w obserwowanym obecnie kryzysie imigranckim. Uchodźcy, imigranci pożądają bogactwa bogatej Północy, mieszkańcy państw docelowych dla fali imigrantów strzegą skarbca. Ogromne masy ludzkie były wchłaniane przez system, gdy ten potrzebował taniej siły roboczej w przemyśle, oraz mięsa armatniego w niekończących się wojnach. Do tego ludzie częściej umierali niż obecnie. Socjalnie zorientowani ludzi są skazani na konfrontację, ale i na symbiozę – w końcu wszystkim chodzi o to samo – by mieć kluczyk do skrzyni ze skarbami.


Nie ma pokoju na świecie, gdy człowiek nie ma pokoju w sobie. Przy czym pokój nie jest tutaj rozumiany duchowo, ale jako mały statyczny świat, nienarażony na szybkie i częste zmiany, z kościółkiem w tle, z sąsiadem policjantem i kredytem w sklepie. Człowiek do życia w pokoju potrzebuje prowincjonalności, chce być zacofany wobec wielkich spraw tego świata. Na argument natury obiektywnej demonstracyjnie i zaczepnie odpowiada subiektywnie. Myślenie ogólne, filozoficznie chętnie zastępuje prywatną emocją czy uczuciowym przywiązaniem. Ma się wrażenie, że obecny świat zamieszkują prowincjusze. Czy oznacza to dla tego świata „nowe średniowiecze”?
U Gorkiego jak i Williamsa bohaterowie spotykają ludzi w zasadzie równych sobie jakby z tego samego podwórka. Ludzie chcą bowiem rozumieć świat, w którym żyją. Obaj pisarze proponują im „wojnę domową (Wassa Żeleznowa)” , „wojnę lokalną (Laleczka)”, wprowadzając jednak zagrożenie zewnętrzne „wielkiej wojny” - u Gorkiego jest to rewolucjonistka Raszel, a u Williamsa korporacja zagrażająca małym lokalnym biznesom.

Strona internetowa spektaklu

Evan Ziporyn, Chicago