czwartek, 19 lipca 2012

Globalizm




                           Przestrzeń życia na ziemi wyznaczają granice stratosfery i głębokości gleby. Gdy troposfera obejmuje 80% masy powietrza i odpowiada za zjawiska pogodowe, stratosfera sięgająca do 20-30 km od ziemi dzięki warstwie ozonowej pochłania słoneczne promieniowanie ultrafioletowe. Gleba z kolei jest częścią skorupy ziemskiej, a ta litosfery. Po tym chodzimy, pływamy, latamy, w tym oddychamy i tam się żywimy. Jest nam dobrze. Podobno jesteśmy gatunkiem dominującym. W 1750 roku było nas od 629 do 961 mln. Po wojnach napoleońskich 2 mld. Wojny światowe przetrzebiły nas na tyle, że w 1960 r. osiągnęliśmy optymistyczną liczbę 3 mld. Obecnie jest nas 7 mld. Oznacza to tyle, że bez wojen, epidemii dosyć szybko nas przybywa.

                           Thomas Robert Malthus (1766-1834), David Ricardo (1772-1823) i inni zwrócili uwagę, że liczba ludności rośnie i fakt ten ma wpływ na warunki życia jednostki i że proces ten nie przebiega harmonijnie. W 1968 r. Paul Ehrlich w książce „Bomba populacyjna” zaalarmował, że optymalna liczba ludności to przedział 1,5 – 2 mld, a 5 mld to liczba z którą ludzkość wytrzyma już tylko krótki czas. W tym samym roku założono Klub Rzymski, proekologiczny think thank, który w 1972 r. ogłosił tekst „Granice Wzrostu”. Gdy granice wzrostu (liczba ludności, surowce, moce produkcyjne) zostaną przekroczone proces spadku produkcji i liczby ludności będzie gwałtowny i niekontrolowany. Przed naszą cywilizacją natura postawi ścianę. Klub Rzymski chce, żeby ludzie się rozwijali, ale w sposób zrównoważony według „modelu zrównoważonego”. W latach 1985 – 1987 ludzie zauważyli dziurę ozonową. Pani Susan Solomon przeprowadziła w Antarktyce badania, już 22 marca 1985 r. podpisano Konwencję Wiedeńską, a dwa lata później Protokół Montrealski. Ta szybkość reakcji na zagrożenie dała ludziom poczucie wiary w skuteczność cywilizacji. Podtrzymał ją bezkrwawy upadek ZSRR , chińska transformacja, powstanie Unii Europejskiej.

                   Na „Szczycie Ziemi” w 1992 r. który odbył się w Rio de Janeiro, ONZ ogłosiła Agendę 21 – plan ratowania planety w XXI wieku. Prym wiedzie członek Klubu Rzymskiego Maurice Strong, mówi się o globalnym systemie rządzenia , bezpieczeństwie ekologicznym, krytykuje konsumpcjonizm klasy średniej, ochronie różnorodności biologicznej, dostaje się cywilizacji islamsko – judeo – chrześcijańskiej, trendy są kultury wschodu. Główna idea szczytu: zrównoważony rozwój (115 programów), a jej realizacja przez lokalne Agendy 21. W Rio de Janeiro oświeceni mężowie powołali do życia globalizm. W Porto Alegre w 2000 r. na Światowym Forum Społecznym w opozycji przeciwko elitarności i liberalizmowi Agendy rodzi się ruch alterglobalistyczny, który rozwinie się w protest antyglobalistyczny. Globaliści podkreślają potrzebę centralizacji światowego rządu, alterglobaliści budowania globalnego społeczeństwa obywatelskiego, antyglobaliści chcą cywilizacji opartej na wspólnotach lokalnych, rodzinie, narodzie. W zasadzie wszyscy mają rację.

                                     Na miejsce w tej opowieści zasługuje nauczanie Jana Pawła II, Al Gore z krucjatą globalnego ocieplenia, za którą dostał Nobla w 2007 r., Dalajlama XIV i o zgrozo – New Age, owoc rewolucji społecznej lat 60/70.

                                    W ostatnim czasie ton wypowiedzi naukowców radykalizuje się. Przed konferencją ONZ w Rio w 2012 r. grupa 22 naukowców ogłasza w Magazine Nature, że wzrost liczby ludności, degradacja środowiska i globalne ocieplenie doprowadzą nieodwracalnie do załamania ekosystemu. Według Jamesa Lovelocka, eksperta od modelowania procesów klimatycznych, „punkt bez odwrotu” już został osiągnięty. Ban Ki Moon, sekretarz generalny ONZ od 2007 r. w artykule do Der Spiegel pisze, że model konsumpcyjny jako model gospodarczy na naszej planecie jest martwy. Proponuje ograniczanie emisji CO2, zieloną energię, ograniczenie ubóstwa i miejsca pracy tylko jak pogodzić wycinanie lasów i zajmowanie pól pod biopaliwa z potrzebą wyżywienia populacji. W maju 2012 r. raport WWF „Living Planet Raport” zapoznaje nas z pojęciem „śladu ekologicznego” czyli zużyciem ziemi, wody i powietrza przez współczesnego człowieka. Obecnie wykorzystujemy 150% rocznego PKB ziemi. Obliczono, że jeden człowiek może bezpiecznie zużywać 1,8 ha ziemi, a faktycznie eksploatuje 2,7 ha. W Polsce jest to aż 4,0 ha. Na Zachodzie 6 ha. W 2030 r. ludzkość będzie potrzebowała dwóch planet. Na marginesie: obca cywilizacja, która nas podobno obserwuje zajmuje w swoim układzie słonecznym aż trzy planety. Musimy się podciągnąć. Raport nie pozostawia złudzeń. Bogatsza północ żyje kosztem przeszłych i przyszłych pokoleń oraz biednego południa zatem to zła północ powinna wziąć na swoje barki ratowanie cywilizacji i planety. I stara się to robić. Na przykład Michael Fraglas, główny naukowiec Planet Under Pressure, proponuje zamknąć ludzi w ekologicznych mega miastach, które będą się rozrastały w wzwyż, a nie wszerz. Zaprojektowano dla tych inteligentnych miast elektryczne samochody, panelowe ogrody, miniaturowe elektrownie atomowe itp. W ten sposób uda się pomieścić mieszkańców ziemi w wydzielonych punktach i kontrolować ich populację. Projekt wydaje się utopijny, przywodzi na myśl mit o wieży Babel i totalitaryzm, ale też może okazać się racjonalny.

                              Inne spojrzenie na sytuację naszej planety i żyjących na niej ludzi proponuje profesor nauk geologicznych i mineralogicznych A.N.Dmitriew. Według niego nasz układ słoneczny dostał dodatkową dawkę energii. Zmiany natężenia pola magnetycznego narażają wyższe warstwy atmosfery na promieniowanie kosmiczne i wpływają na chmury piętra wysokiego. To z kolei wywołuje zmiany klimatyczne i procesu hydrologicznego planety. Całość zjawiska ma wpływ nie tylko na linie energii elektrycznej, ale na ludzką psychikę. Ziemia jako obiekt energetycznego ataku jest łatwym celem, a to z powodu wydobycia rud metali, które stabilizują równowagę między skorupą ziemską, a atmosferą.

Wnioski: dzisiejszy człowiek musi być zarazem globalistą, alter i antyglobalistą. Wszystkie programy polityczne, gospodarcze wymagają takiego podejścia, a od ich odbiorcy wymaga się takiego odbioru. Nie można udawać, że nie ma problemu demokracji, wolnego rynku, ochrony środowiska czy eksploracji kosmosu. Trzeba zauważyć, że wzrost PKB danego kraju, marzenie polityków, ekonomistów i obywateli, dzieje się kosztem środowiska naturalnego. Jednostka musi sobie uświadomić, że nie może się rozwijać w sytuacji więzienia socjalnego – przywiązania umysłu do konsumpcji. Agenda 21 stała się przesłaniem porównywalnym do encykliki Rerum novarum Leona XIII z 1891 r. „Kapitału” Korala Marksa z 1867 r., czy konstytucji amerykańskiej z 1789 r. i francuskiej z 1791 r. Nie można nie zauważać że każdy z nas jest w samym centrum globalnego zagrożenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz