piątek, 19 lutego 2010

dzieci w stanie podwórka



310

dzieci w stanie podwórka
ufnie spoglądamy w obraz
z ufnością wyławiamy dźwięki
cudowność możliwości

ufnie pobieramy dawkę życia
z ufnością porzucamy wszystko
co do ostatniej kropelki potu

internet iluzją zapisu
właśnie nic zapłonęło
z ufnością

środa, 17 lutego 2010

Świadome oddychanie



Wdech:
W mózgu, w rdzeniu przedłużonym znajduje się ośrodek oddechowy,  który składa z ośrodka wdechu i wydechu. Ośrodek wdechu wysyła impuls do ośrodka nerwowego. On uruchamia mięśnie klatki piersiowej i przepony. Mięśnie rozciągają klatkę piersiową robiąc miejsce dla powietrza. Świeża porcja tlenu idzie przez jamę nosową, która zatrzymuje bakterie, nawilża, ogrzewa i oczyszcza z kurzu powietrze. W gardle nagłośnia zamyka drogę oddechową w trakcie jedzenie, ale jeśli już pokarm dostanie się do tchawicy impuls z mózgu
wstrzyma oddech i wywoła odruch wykrztuśny. Za wysłanie takiego impulsu odpowiada wtórny obwód rezonansowy ( ośrodek oddechowy plus ośrodek pneumastyczny ). Powietrze podąża drogą oddechową przez krtań do drzewa oskrzelowego a stamtąd do pęcherzyków płucnych. W tych pęcherzykach odbywa się wymiana gazowa. Tlen metodą dyfuzji ( chaotyczne zderzanie cząstek ) przenika do naczyń krwionośnych, a to dzięki naczyniom włosowatym, oplatających każdy pęcherzyk.  Serce pompuje krew z płuc do komórek organizmu drogą tętnic. Powróci ona z powrotem do serca zamykając obieg drogą żylną.  Na poziomie komórek odbywa się oddychanie komórkowe. Dzięki dostarczonemu tlenowi odbywa się utlenianie substancji organicznych, redukcja polegająca na oddawaniu  przez atomy elektronów. W wyniku utleniania uzyskuje się ATP - energię potrzebną komórkom do metabolizmu. To dzięki metabolizmowi zachodzą wszystkie reakcje chemiczne i stworzenia mogą się poruszać, a ludzie myśleć, czuć, emocjonować się,  mowić, działać.
Wydech:
Końcowym etapem przemiany materii w komórce jest dwutlenek węgla. Dyfunduje do krwi, a dokładnie do obiegu żylnego. Serce pompuje krew żyłami do płuc, a tam jak już wyżej było wspomniane, w pęcherzykach płucnych dwutlenek węgla zamienia się miejscami z tlenem. Następnie dwutlenek węgla wydychamy. Impuls wysłany z ośrodka wydechu do ośrodka nerwowego rozluźni mięśnie. Skurcze mięśni przepony i klatki piersiowej następują co 4-5 sekund. Człowiek w ciągu minuty oddycha średnio 15 do 18 razy.
Ćwiczenie oddechowe:
Gdy bierzemy wdech pobieramy to co czyste, gdy wydychamy pozbywamy się naszych spalin. Gdy wdech dodaje, oddech odejmuje. Wdech -  energetyzujący  yang, wydech - oczyszczający  yin. Gdy się wykonuje praktykę z naturalnym świadomym oddychaniem  z początku doświadczamy krótkiego wdechu i dłuższego wyciszającego wydechu. To wyciszenie jest puszczeniem umysłu. Gdy praktykujemy dłużej, na wydechu, będą się pojawiać myśli, które obserwujemy jak przepływają albo koncentrujemy uwagę nad konkretną myślą i tak utrzymujemy umysł. Z czasem wdech i wydech stają się jednym. Głębszym subtelnym doświadczeniem. I wtedy się okazuje, że to czemuś służy. Zaczynamy uczyć się szacunku do życia, swojego i innych. Zaczynamy szanować przejawy życia np. nasze serce, które jednak bije w jakimś celu.

wtorek, 9 lutego 2010

Drukpa Kunley




z miłością tak zawsze
czerwone mięso od kości i anielski oddech sąsiada
chcesz mnie posiąść to bądź tylko dla mnie
zawsze prostytucja przed spełnieniem

górzyste chuje tylko mogą wykarmić
ramiona syberyjskie objąć
zmysły u-booty na nieznanych wodach
dotrzeć

mówią mi: dupa i cipa
bo oczyszczam i rodzę
santorini, pompeje, yellowstone
moja czerwona bielizna

pieszczoty i wsadzanie
tysiącletni rzym
opadanie i skurcze
tysiącletnia rzesza

bywaj z cipami
miękkie i gotowe
jak DNA Buddy

Kunga Legpa'i Zangpo zwany Drukpa Kunley urodził się w 1455 r. n.e w okolicach Ralung, które jest w połowie drogi między Lhasą a Bhutanem. Słowo "drukpa" oznacza "smok" i wskazuje na szkołę Drukpa Kagyu założoną w Bhutanie przez Paldena Drukpe Rinpocze, Jesze Dordże ( 1161 - 1211 ).  Mówi się, że Drukpa Kunley był reinkarnacją indyjskiego mistrza Sarahy, który wystąpił przeciwko akademickiej skostniałości, teatralnej pobożności i pustym tytuałom. Drukpa Kunley idąc tą drogą porzucił życie klasztorne i stał się wędrowym joginem, który wykorzystując aspekt seksualny ukazywał płytką pobożność wynikajacą z poprawności i konwencji. 
źródło: "Szalony Jogin Drukpa Kunley", Łódź 2003.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Medine Memi



rośnie planeta przeznaczenia
od małego kamyczka do cywilzacji
od eksplozji narodzin do eksplozji zagłady
dziecko rozwija planetę oddychając

każdym świadomym ruchem palców
widzeniem które jest muzyką
świadomym dźwiękiem słów
brakuje kategorii: wszystko i nic

tylko dziecko nie nosi starej skóry
nie popełnia błędu myślenia
może zdjąć maskę dorosłości
tylko dziecko może tak bezkarnie
i bezczelnie słuchać, patrzeć
tak po prostu być żywą planetą

pamięci Medine Memi zakopanej żywcem w dwumetrowym dole koło kurnika przez ojca i dziadka  za spotykanie się z chłopcami.

środa, 3 lutego 2010

Lili

Pierwsze doświadczenie jakie zapamiętałem po przyjeździe do Łodzi to grający w szachy panowie w Parku Staromiejskim i czerwone tramwaje. Fascynujący widok małego pociągu wijącego się ulicą Zgierską i przecinającego Plac Wolności. Na Placu Wolności stał żołnierzyk z szabelką zwany Tadeuszem Kościuszką. Pomnik odsłonięto dopiero w grudniu 1930 roku chociaż decyzja o budowie zapadła w 1917 r.w stulecie śmierci Naczelnika. Czerwonym pociągiem mogłem się przejechać m.in. dzięki moim opiekunom i  fabrykantowi Alfredowi Bidermannowi, który zainwestował w miejski i podmiejski tramwaj. Babcia pozwoliła mi odbyć podróż, której czas trwania wyznaczył jeden przystanek.  Łódź narodziła się w oczach chłopca jakim wtedy byłem z początkiem lat 70-tych. Rodowitym Łodzianinem zatem nie  jestem.  Był nim Bruno Bidermann. Bruno był bratem Alfreda, tego który wybudował pałac przy Franciszkańskiej w 1912 r, a który codziennie oglądam idąc do pracy, skąd wyjeżdzałem na kolonie, przez którego ogród lip i dębów żona śpieszyła na uczelnie.  Bruno odziedziczył fabrykę po śmierci brata w 1936 r. Przyczynił się do wybudowania Miejskiej Biblioteki Publicznej  i Domu Pomnika Marszałka Piłsudskiego ( dzisiaj Łódzki Dom Kultury na Tragutta ). Organizował komitet pomocy dla więźniów Radogoszcza ( obóz koncentracyjny 1940-45 ).
Młodsza córka Lili wstąpiła do AK. Nie zgodziła się na  podpisanie volkslisty, co reszcie rodziny gwarantowało bezpieczeństwo ze strony okupanta i ochronę majątku. Uciekła więc z ukochanym  do Radomia w Generalnej Guberni. W 1942 została aresztowana przez gestapo. Dowództwo AK pozwala jej podpisać volkslistę co też czyni. Wychodzi na wolność. Za próbę ratowania działacza podziemia znowu trafia pod pręgierz śledczych z ulicy Gdańskiej  jako zdrajczyni narodu niemieckiego. Wytrzyma dwa lata. W nocy 17 na 18 stycznia 1945 r spalono Radogoszcz wraz z więźniami. Zdołało uciec 25 osób.  Przy próbie ewkuacji więzienia dla kobiet Lili wykorzystuje zamieszanie przy nalocie i chowa się w rowie. Powróciła  do domu, pałacu przy Franciszkańskiej. 19 stycznia Armia Czerwona wkroczyła do Łodzi. Pozwolono Bidermanom spakować jedną walizkę i nakazano opuścić miasto. Dla sześćdziesięcioletniego  Bruna, jego żony i wycieńczonej córki to zbyt duży wysiłek. Zastrzelił żonę,  Lili i popełnił samobójstwo. Zgodnie z życzeniem zawartym liście zostali pochowani w ogrodzie przypałacowym. Ekshumcja została przeprowadzona dopiero w latach siedemdziesiątych. Pałac w stylu modernistycznym z mansardowym dachem ( łamany z użytkowym poddaszem ) zostanie wyremontowany przez Uniwersytet Łódzki w latach 1999 - 2003 r. Podobne pałacyki buduje się obecnie w Łodzi w okolicach Parku Julianowskiego.  Pierwszą farbiarnię wybudował ojciec Bruna, Robert Bidermann w 1863 r. pałac brat Alfred w 1912 r. Bruno stał się spadkobiercą dziedzictwa. Bronił go już  przed bolszewikami służąc  w wojsku polskim w latach 1918 - 1920 , w którym dosłużył się stopnia kapitana. Odbył gruntowne studia politechniczne i ekonomiczno - prawne. Zrobił doktorat w Heidelbergu. Wszystko to w kontekście rodzinnego miasta - Łodzi. Zanim na Franciszkańskiej powstał elegancki pałac mieszkał wraz z braćmi w skromnym domku specjalnie wybudowanym dla synów przez Roberta Bidermanna. I w tym magicznym dla niego miejscu dzieciństwa i młodości skończył ze sobą a rodzinie oszczędził cierpień. Radogoszcz, Getto w sąsiedztwie, niemiecka okupacja, która dla byłego polskiego żołnierza i Niemca z pochodzenia była trudnym doświadczeniem, antyfaszystowskie zaangażowanie córki  i w końcu Armia Czerwona, która wdziera się w świat Bidermannów z 25 letnim opóźnieniem. Uratowała się za to siostra Lili - Adalisa, która wyjechała do Niemiec w 1944 r oraz wielu potomków Bidermannów, w końcu Robert miał trzynaścioro dzieci.
Poniżej link do artykułu, który szczegółowo opisuje opowiedzianą  historię.
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,7530808,Zdarzylo_sie_w_Lodzi__historia_rodziny_Biedermannow.html?as=3&ias=7&startsz=x