poniedziałek, 23 grudnia 2013

Baba szanel

Inspiracja: Nikołaj Kolada, Baba szanel, Teatr Jaracza w Łodzi.




Kłóciły się ze sobą, jak zawsze, długo i namiętnie. Emocjami, tonem głosu, spazmem czy wylewnością uczuć tak by zawsze Jej było na wierzchu. I było, przez krótką chwilę póki następna nie zaczęła. Wkrótce dołączył do nich Wasyl żartowniś. Stojąc w drzwiach w czapce  Dziadka Mroza  z urną w ręku próbował babeczki wystraszyć i rozbawić. "Oto urna z prochami Iwana, proszek prosto z cmentarza, moje drogie panie". "Ha, ha, głupoty w głowie, Wasyl, ty się nie śmiej ze śmierci". Iwan pożegnał towarzystwo jakieś miesiąc temu. Wasyl wrzucił do ognia drwa, a popiół zapakował do urny. "Iwan to świntuszył !" Żałowały Iwana. Iwan był chyba jedynym artystą różowego biznesu w Stowarzyszeniu Emerytowanych Artystów Porno. Panie tylko udawały. Jedna była księgową, druga nauczycielką, inna robiła gdzieś po zakładach. Ale lubiły przychodzić. Zapisały się bo opowieści Iwana dobrze robiły na rumieńce i pod wódeczkę. "Stary Iwaniuszka się wykończył przy was babki - zaczepiał Wasyl - a pamiętacie jak opowiadał gdy...", "Nawet nie zaczynaj !" - strofowały panie i zamiast się ze sobą kłócić zaczynały pękać ze śmiechu. Taką oto wesołą stypę miał Iwan. Starościna kiedyś mało co nie zeszła na zawał, bo Wasyl zakradł się gdy ta siedziała w ubikacji i jej buta zabrał. Tamarę udawał, że zgwałci, a ta nie mogła uciekać bo ma chore nogi. Wylała wtedy na niego gorącą herbatę. To było rok temu, na przyjęciu noworocznym. Młodzi nie widzą ile wesołości jest w starym człowieku. Albo to: gęste chmury, a tu nagle prześwit, niebiesiuteńkie niebo o zmierzchu. Rosja robi się wtedy taka pomarańczowa. Zobaczyć jak jasna chmura walczy z ciemną i naćpać się wtedy haustem głębokich oddechów. "Mrozu i słońca będzie mi żal - mówił Wasyl - bo w raju jest ciepło, a w piekle gorąco". "Co Wasia, wolałbyś żeby było jak w Stalingradzie, ech, wyły samoloty i kule świstały, ale przeżyło się. Z tobą to bym Wasia przeżyła nawet dwa Stalingrady". "Kobietki, cały świat kochał Elvisa Presleya, a wy tylko Wiaczesław Tichonow i Wiaczesław Tichonow", "A co Putin to nie kochał ? Cały Związek Radziecki kochał ruskiego człowieka w niemieckim mundurze".

(Tekst jest fantazją i ma bardzo luźny związek ze spektaklem Nikołaja Kolady).

czwartek, 12 grudnia 2013

Akropolis

Inspiracja: Stanisław Wyspiański, Akropolis, Łukasz Twarkowski, Teatr Stary



Rzeczy nie dzieją się przypadkowo. Do Teatru Starego trafiłem nie ze względu na skandal związany ze sztuką "Do Damaszku", ale dlatego, że niedawno obejrzałem "Wyzwolenie" Krzysztofa Jasińskiego (Teatr Stu). Zmierzyć się z erudycją i geniuszem Wyspiańskiego jest dla współczesnego widza, który ledwo co lizną starożytność, a Biblie kojarzy z Mojżeszem i Jezusem, sporym wyzwaniem. Gdy brakuje wartkiej narracji z "Wesela", a na delektacje intelektualne nie ma co liczyć, pozostaje samo przeżywanie.  Forma przedstawienia spójna: ekran górujący nad sceną i kamery podoczepiane do skroni aktorów są istotniejsze od żywych postaci poruszających się po scenie. Treść przypomina sukno rozciągnięte aż do stanu rozerwania na nitki. Te nitki treści mogą zaistnieć w naszej świadomości właśnie dzięki spójnej formie. Im dłużej trwa spektakl tym lepiej się go odbiera. Współczesny człowiek zaglądający w mikro i makro kosmos ma potrzebę głębszego zanurzenia się w psychikę i kulturę . Chcemy zrozumieć dokąd zmierza świat, który powołał nas do życia i co my tutaj mamy do odegrania.

Gdy patrzymy na nasze życie wstecz widzimy jak poszczególne zdarzenia i spotkania z ludźmi znakomicie do siebie pasują. Nawet typy ludzkie jakie są dominujące w naszym życiu obecnie, odpowiadają  typom ludzkim jakie spotykaliśmy w przeszłości i już przygotowują nas na spotkanie z kimś w przyszłości. Również fascynujące jest to jak potrafią rozejść się drogi ludzi sobie bliskich. Rosyjski matematyk Grigorij Perelman, wyjaśniając hipotezę Poincarego, odkrył osiem wymiarów dla wszechświata. Jak bogata jest zatem geometria planu na jakim porusza się ludzki byt ?

W "Akropolis" miesza się świat realny z nierealnym. Błędem twórców spektaklu mogło być to, że zbyt słabo były podkreślone przejścia między tymi światami. Ludzie lubią opowieści (baśnie, filmy, gry, magia), w których obserwują jak w rzeczywistości na równych prawach pojawiają się rzeczy wymyślone. Na przykład Adama i Ewę przedstawiamy w raju, który odzwierciedla znaną nam
przyrodę.

W łódzkim teatrze nawet by nie spróbowano wystawić tak trudnych spektakli jak "Wyzwolenie" i "Akropolis". W Krakowie przed wpuszczeniem ludzi na salę twórcy przygotowali krótki wykład na temat reformy teatru  Wyspiańskiego i przybliżyli treść "Akropolis".

http://www.stary.pl/pl/spektakl/id/635

wtorek, 10 grudnia 2013

Boże, lepiej pleść głupstwa.

Inspiracja: Toxic Bonkers (Aleksandrów Łódzki), Armed for Apocalipse (Chico, Kalifornia), Napalm Death (Wielka Brytania), Wunder wave klub Dekompresja.



Trzeba dbać o chodniki. To one są miejską glebą. W powietrzu unoszą się bryły dźwięku. Linie strun próbują przemóc tą geometrię. Śpiew próbuje wydostać się z krzyku. Seryjny błąd, seryjny bunt.  Chodniki są cenne ponieważ fizycznie łączą ludzi ze sobą. Powietrze jest ważne bo dominuje nad wszystkim. Domy ludzi dzielą bo odgradzają. Hałas przeszkadza w rozwijaniu długich zdań. Potrzeba pokarmu powoduje zawiłość myślenia. Dwie oddzielne czynności: słuchanie ryku i modelowanie myśli. Nakładające się na siebie smugi kolorów (przewaga szarych czy jaskrawych ?) To co chcemy namalować nie jest tym co widzimy. W głośnej muzyce zawarte są uczucia i emocje wyrażone, ale nie opowiedziane. Uczucia i emocje osiągają nadmiar. Odbiorca głośnej muzyki eliminuje siebie jako nadmiar. Czy ludzkość cierpi na nadmiar ? Zbyt proste, linearne, myślowe. Lepiej to rozbić za pomocą dźwięków. Szczerość prowadzi do nieszczerości. Na końcu każdej chwili Bóg próbuje nas przytulić. Czy można mówić o nadmiarze Boga ? Lepiej pleść głupstwa niż wypowiadać się wyważonymi słowami.

Miałem w zanadrzu historię o rodzącym się fizycznym kalectwie, ale gdy zobaczyłem smutną młodą  twarz (bo na młodych twarzach widać najlepiej smutek), postanowiłem zaniechać tej opowieści. Zapragnąłem opowiedzieć dowcip. Zdołał zakiełkować:

- Barni, czemu grasz hard core od 30lat ?
- Wiesz, chciałem się wyszumieć.

- Barni, to prawda, że poznałeś żonę na swoim koncercie ?
- Tak, stała pod sceną i się patrzyła.

- Barni, co myślisz o Polsce i Polakach ?
- Wiesz, od 30 lat szukam odpowiedzi na to pytanie ?

https://www.youtube.com/watch?v=UXGvr1RjZSs