wtorek, 22 marca 2011

III Wojna - jest scenariusz

Prawie dekadę temu raport Pentagonu przewidywał konflikt o surowce. USA miały w sojuszu z Rosją powalczyc z Chinami. To tak w skrócie.
Definicja dla III Wojny Światowej: skala interwencji zbrojnej w danym kraju zależy od udziału tego kraju w danym rynku kontynentalnym i światowym. Uczestnikami konfliktu są najwięksi eksporterzy i importerzy strategicznego surowca.

Przykład nr 1: fundamentaliści opanowują Egipt. Odcina to Izrael od ropy i gazu.
Przykład nr 2: Iran atakuje Bahrajn, Irak w obronie szyitów. USA musi interweniowac.
Przykład nr 3: powstanie w Arabii Saudyjskiej obala tamtejszego monarchę. Oznacza to chaos w Lidze Arabskiej. Tam mogą interweniowac wszyscy zainteresowani, a tych jest niemało.
Przykład nr 4: rebelia w Nigerii
Przykład nr 5: powstania ludności w Azji Centralnej - strefa sporna między Chinami, a Rosją
Przykład nr 6: antyrosyjski rząd w Azerbejdżanie
Przykład nr 7: atak koalicji państw południowoamerykańskich na Wenezuelę przeciwko Chavezowi.
Przykład nr 8: spór Rosji z Kanadą, USA i Europą o złoża w basenie Morza Arktycznego.

Poza definicją są Pakistan i Korea Płn. Phenian jest nieobliczalny i na pewno zrobi coś głupiego. To pewne na 100%. W Pakistanie, który ma islamską bombę dzieje się źle: skutki powodzi, Al Kaida, fatalne przywództwo. Tam w ramach akcji wyprzedzającej uderzą Indie. Inne czynniki czyniące wojnę prawdopodobną:
- światowy kryzys ekonomiczny i finansowy. Banki, państwo i obywatele generują dalsze długi
- katastrofy naturalne
- katastrofy ekologiczne jak  z ta z  Zatoki Meksykańskiej
- ataki terrorystyczne bronią masowego rażenia. Szczególnie atak nuklearny może spowodowac ogromne straty gospodarcze.

Przerwa w blogowaniu do 3 lipca. Zapraszam za trzy miesiące.(Jezuuu, przecież nikt tego nie czyta - i tym lepiej).

poniedziałek, 21 marca 2011

Drażliwa Libia

inspiracja: „Poważny człowiek” Joel i Ethan Cohen, 2009 r.

1.
Sytuację międzynarodową wokół Libii można przyrównać do grona wygłodniałych biesiadników, którzy cały czas kombinują jak dorwać się do talerza ze strawą. Zapachem pobudzającym wilczy apetyt jest słabnący Kadafi i ludzie brutalnie tłumieni za walkę o niezbywalne prawa człowieka, dzięki czemu możliwa była rezolucja RB ONZ. Jedni usadowili się bliżej pokarmu jak Francja , Wielka Brytania czy Włochy inni są nieco dalej jak Rosja, chociaż i tak nieźle łatają swój deficyt dzięki wysokim ceną ropy. Rosja, Turcja i Chiny będą próbowały przechwycić talerz spod nosa obecnym koalicjantom. Przy libijskiej ropie dokonuje się gradacja ważności, który światowy konsument jest ważniejszy i ile mu się będzie należało w XXI wieku.

2.
Najgłębszą przyczyną wojny jaką jestem w stanie ustalić to towarzyszące człowiekowi oddzielenie ciała od umysłu. Na przykład: za krótko śpimy albo źle się odżywiamy, by potem mieć pretensje do siebie i całego świata o kiepskie samopoczucie. Innym przykładem może być brak naturalnego oddychania w życiu codziennym, co też przyczynia się do braku równowagi psychofizycznej. W efekcie uzyskujemy „poważnego człowieka”, który próbuje znaleźć oparcie w swoim wizerunku, w roli zawodowej lub społecznej. Nie w swoim życiu, ale w maskach i kostiumach. Ileż masek i kostiumów jest nakładanych podczas toczącej się obecnie wojny w Libii. Pustynia libijska stała się sceną, po której cieknie prawdziwa krew. Najzabawniejsze są jednak pozy tzw. „poważnych ludzi”, którzy próbują nie wejść na scenę, starając się pozostać na widowni. Są to Chiny, Rosja, Turcja, niektórzy członkowie Ligii Arabskiej. Podczas gdy jedni chcą uciec od sceny jak najdalej Hugo Chavez aktor z zamiłowania z pasją próbuje się tam wgramolić. Nieźle przy tym wypada zmęczona twarz naszego premiera. Przywódcy tego świata boją się, żeby skromne przedstawienie w teatrze dramatycznym nie przeistoczyło się w operę. Mechanizm jest wszystkim znanym: kryzys ekonomiczne, masowe wystąpienia, duża wojna. Jak zatem izolować konflikty ? Dyktator Tunezji zachował się najrozsądniej, gorzej już było w Egipcie, w Bahrajnie przeprowadzono „bratnią pomoc”, w Libii rzeźnia. Politycznym praźródłem dzisiejszych rewolucji na środkowym wschodzie są między innymi takie wydarzenia z 1978 r. jak rewolucje w Iranie i w Afganistanie, gdzie obalono szacha Reze Pahlawiego i Dauda, czy powstanie Izraela w 1948 r. Z pierwszej narodził się antyzachodni Iran, z drugie antyradziecki, a później antyzachodni front w Afganistanie. Z kolei Izrael Arabowie dostali jako spadek po operze wojen światowych kolonialnych mocarstw . Ekonomicznym źródłem dzisiejszych niepokojów są nierówności ekonomiczne między bogatą północą, a biednym południem. Istnieje niebezpieczeństwo przeniesienia rewolty islamskiej do Europy. W jaki sposób ? Dla muzułmanów Europa jest obietnicą bogactwa z dobrymi miejscami pracy, pięknymi żonami i złotymi meczetami. Obudzenie z tego snu jest brutalne: nienawiść do siebie, do Europejczyków, dezorientacja kulturowa, na którą lekarstwem ma być terroryzm. Zresztą walka z szeroko rozumianym systemem jest znana Europejczykom od kilku dekad. Istnieje obawa, że w obecnym kryzysie również dla ludzi Zachodu Europa czy USA przestały być już tą obietnicą bogactwa, w którą wierzą jeszcze mieszkańcy środkowego wschodu. Zbuntowana młodzież emigrancka podpali stary kontynent. Tylko globalne rozwiązania mogą pomóc. „Poważny człowiek” Rosja i „poważny człowiek” Chiny muszą najpierw znaleźć swojego rabina. 

3.
I jeszcze inne spojrzenie. W Libii nie chodzi o ropę i gaz tak jak byśmy chcieli, by rzeczywistośc dało się zgrabnie podporządkowac teorii. Świat idei miesza się ze światem konsumpcji. Włochy potrzebują libijskiego surowca - tak, ale już USA nie musi o nią zabiegac. Rosja ma swoje zasoby, Chiny współpracują z Azją Centralną i Iranem itd. Gdy widzimy niesprawiedliwie bitego, chcemy zadoścuczynic sprawiedliwości i wyrwac kij oprawcy stając w obronie słabszego. To ludzki odruch nieobcy polityce i wykorzystywany w polityce. I tak idea humanitaryzmu łączy się z konsumpcją: naród się buntuje bo chce jeśc, ale jak już zacznie swoją walkę mówi o wolności. Dlatego powstańcy z Benghazi czy Vaclav Havel w interwencji widzą głównie aspekt humanitarny. To pomieszanie świata idei i konsumpcji sprawia problem Barackowi Obamie w ustaleniu celów interwencji  i pewnie z  tego też powodu zaistniał spór na linii Putin -  Miedwiediew. Polityk nie ufa ludzkim odruchom, ale jako człowiek po prostu je ma.





czwartek, 17 marca 2011

Rzeź mile widziana



Daty ramowe:
13 stycznia 2011 r. Początek manifestacji przeciwko Kadafiemu w Libii.
15 luty 2011 r. Początek wojny domowej
16 marca 2011 r. RB ONZ nie uzgodniła konsensusu w sprawie strefy zakazu lotów. Jesteśmy tuż przed decydującą bitwą o Benghazi.
17 marca 2011 r. Jest rezolucja otwierająca drogę do akcji militarnej !

Libia: ludzie chcą poprawy warunków życia. Autorytarni przywódcy świata islamu wydają się być niereformowalni. Trzeba ich obalić tak jak oni obalali swoich poprzedników. Najlepiej zebrać się po modłach w meczecie. Dalej Bóg poprowadzi. Część elit jakby czekało na protesty. Powstaje Narodowa Rada Tymczasowa, która zdobywa prawie cały kraj. Teraz Bóg jest po stronie Kadafiego.

USA: Libia nie jest obszarem strategicznym. Nie po to wycofujemy się z Iraku i z Afganistanu żeby zaczynać wszystko od nowa w Libii. To strefa interesów Europy. Zgodnie z nową doktryną Obamy nie podejmujemy żadnych działań jednostronnych. Bez wsparcia UE, Ligii Arabskiej i głównie RB ONZ tylko czekamy, obserwujemy. Demonstracja militarna u wybrzeży Libii.

Włochy: główny odbiorca ropy i gazu z kraju Kadafiego. Berlusconi całuje go demonstracyjnie w sygnet. Przerażenie przed wstrzymaniem dostaw surowca, i napływem uchodźców z Maghrebu. Lepszy martwy Arab na ulicach Trypolisu niż pobierający zasiłki i stawiający meczety w Europie. Podobnie myśli cała bogata południowa Europa. Jesteśmy najbardziej zainteresowani sytuacją, a jednocześnie niezdolni do działania.

Francja: otwarcie popieramy NRT i na tym koniec. Co z dostawcami surowca, co z emigrantami ? Jak zachowają się fundamentaliści islamscy w samej Francji ? Al-Kaida już kilkakrotnie groziła Paryżowi. Obawy Sarkoziego i socjalistów o wzrost nacjonalizmu francuskiego oraz napięć społecznych w tzw. „gorących przedmieściach”. Dwie porażki Francji w północnej Afryce: kryzys sueski w 1956 r. i wojna o niepodległość Algierii 1954 – 1962. Wojna algierska doprowadziła do upadku IV Republiki w 1958 r. Francja nie chce wojny z Arabami lecz Unii Śródziemnomorskiej, która jest projektem z 2008 r. obejmująca swoim zasięgiem region od Maroko po Turcję.

Hiszpania: z Libii Hiszpania importuje skroplony gaz. W razie czego możemy liczyć na dostawy surowców ze spokojniejszej Algierii. Nie dał się Franco skusić Hitlerowi do zajęcia północno-zachodniej Afryki nie skusimy się i teraz. Gdy José Maria Aznar wziął aktywny udział w irackiej interwencji skończyło się na manifestacjach antywojennych w 2003 r, zamachu w madryckim metrze z 11 marca 2004 r. i w końcu na przegranej wyborczej prawicy. Mamy swoje problemy z gospodarką i wojna w Libii nam nie potrzebna.

Rosja: stwierdziliśmy, że Kadafi jest skończony. Słowa nas nic nie kosztują, a i tak zarabiamy na wzroście cen za baryłkę. W końcu Libia nie jest na Kaukazie. Budujmy świat na wzajemnych interesach ekonomicznych.

Chiny: nie ma co ośmielać USA do interwencji militarnych bo jeszcze następca Obamy postanowi bez nas zadecydować o losie Korei Płn czy Tajwanu. Budujmy świat na wzajemnych interesach ekonomicznych.

Wielka Brytania: David Cameron odwiedza plac Tahrir w Kairze. Pozostałością po dawnym imperium jest stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Bez USA nie wykonamy żadnego ruchu. Możemy co najwyżej wysłać komandosów na rozpoznanie. Nawet nie mamy najlepszej gospodarki w Europie.

UE: czyli José Barroso (niby premier), Herman Van Rompuy (niby prezydent), Cathrine Ashton (niby minister spraw zagranicznych), Jerzy Buzek (niby marszałek europejskiego sejmu), Victor Orban (prezydencja UE w imieniu Węgier, czyli w razie kryzysu nie wiadomo kto).

Liga Arabska: sekretarzem generalnym jest niejaki Amr Musa, ale wiadomo, że rządzi król Arabii Saudyjskiej Abdullah bin Abdulaziz al Saud. Nie zgodził się na dostarczenie amerykańskiej broni powstańcom libijskim. Dokonał inwazji na Bahrajn, który obecnie okupuje. Można się spierac co do analogii z Czechosłowacją w 1968 r. Jest za, a nawet przeciw. W sumie pilnuje tronu, cieszy się z upadku Mubaraka i Kadafiego. Jeśli ktoś go obali to Al Kaida lub Iran, ulica raczej nie.

Podsumowanie: zwycięski Kadafi będzie jak zombi po liftingu. Odsunie się w cień, by synowie zdołali uratować w polityce zagranicznej co się da. Protesty mogą zresztą wybuchnąć ze zdwojoną siłą za rok. W 2012 roku wybory w USA. Czy Obama za brak zdecydowania w Libii, wycofanie z się z Iraku i porażki w Afganistanie dostanie kulkę od szaleńca zamachowca ? Czy kolejne katastrofy naturalne, druga fala kryzysu i rewolucje na środkowym wschodzie nie otworzą drogi rozwiązaniom wojennym tak jak to było po rewolucji francuskiej czy październikowej w Rosji ?


sobota, 5 marca 2011

8 lat w internecie





Mniej więcej 8 lat temu po raz pierwszy zajrzałem do internetu. Czy warto było ? Tak, zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Od któregoś jednak momentu internet zaczął tracic dla mnie blask, zaczął się stawac takim śmierdzącym starym kapciem. Śmierdzącym od tych stwierdzeń typu: "ah, bez internetu trudno sobie wyobrazic dzisiejszy świat". Człowiek bowiem przeniósł swoje brudy z umysłu do sieci i tyle. Internet, który został pomyślany jako narzędzie ekonomii stał się świadkiem i kronikarzem jej kryzysu. Nie sprawił na przykład żeby tego kryzysu nie było. W obecnym czasie internet jest następnym ludzkim odpadem, który pożera surowce naturalne naszej planety, udając że jest taki fajny. Internet może odegrac pozytywną rolę w przyszłości, kiedy ludzie zmienią do niego stosunek, zmieni się świat po obecnych kryzysach. Może to będzie już następca internetu ? Na razie mogę porzucic te stare laczki między pozostałymi odpadami.
To co napisałem wyżej nie jest prawdą. To tylko moje subiektywizmy. Jeśli internet uratował życie lub poprawił los jednemu chociaż człowiekowi to wart jest swojego istnienia.