inspiracja: Wunder wave 78 z zespołami:
H2O, The Corps, Cymeon X, Eye for an Eye
Najważniejsze na koncertach,
ważniejsze od muzyki, są dziewczyny. Jedne z kolorowymi włosami,
dyskretnym jak na hard core tatuażem inne demonstracyjnie siedzące
tyłem do sceny lub na schodach. Zmusiły się do przyjścia z obawy,
że w przeciwnym przypadku utraciłyby może ostatniego chłopaka w
życiu. Wyobrażam sobie jak szybko chowają w szufladzie płytę,
którą ukochany przyniósł do posłuchania...o z zgrozo jego
ulubionej kapeli, jakiejś sXe czy coś tam z Nowego Jorku.
Wystarczy, że przetrwały pokaz treści zapisanej na winylu przed
ucieczką do kuchni celem zrobienia herbaty. Chłopak oczywiście
zakupił adapter musi się popisać kolekcją płyt winylowych. Gdzie
on zamierza je wszystkie pomieścić, gdzie ten dureń ustawi w
naszym wspólnym mieszkaniu ten wielki adapter ? Inna przycupnęła z
głębokim malunkiem wokół oczu w oczekiwaniu na czułego opiekuna.
Tutaj ! W tym brudzie, na koncercie tak agresywnej muzyki. Inaczej
zgoła zachowują się dziewczyny wyszykowane w kolorach. Bystro
oceniają ludzką zawartość i z diabelskim uśmieszkiem przeciskają
się pod scenę. Niektóre wykonują stage diving (skok ze sceny).
Skacze się na trzy klasyczne sposoby i robią to przeważnie
chłopcy: twarzą,żebrami i jajkami do przodu, plecami do tyłu i z
przewrotem w powietrzu z groźbą uszkodzenia głowy bądź
kręgosłupa. Pewna okularnica rzuciła się na wystawione ręce
bokiem, ta najmądrzejsza po prostu zeskoczyła sobie ze sceny,
licząc na wsparcie własnych nóg. Upojona alkoholem widownia nie
daje gwarancji bezpieczeństwa. Z boku sceny stoją dziewczyny z
aparatami fotograficznymi. Robią to na co zawsze miałem ochotę,
ale brakowało mi odwagi. Nie bacząc na kradzieże i zniszczenia
zabrały kupiony na kredyt cenne urządzenie do upamiętniania
magicznych chwil. I tak moją faworytką pozostanie kobieta, która
przyszła na koncert hard core mimo, że nigdy nie była fanką
ostrego grania i zupełnie wbrew sobie. To kobieta mojego życia.
Ruch straight edge jest buntem
przeciwko nihilistycznym subkulturą. Podobno jak cały hard core
jest dość ideowy. Rozstrzyga na przykład dylemat Ferdusia
Kiepskiego: czy piwo jest alkoholem. Duchowy przekaz zawarty jest
bardziej w artystycznym wydarzeniu jako takim. Na koncertach hard
core nie ma agresji gdyż problem tego zgromadzenia nie leży „w
przyjemności nienawidzenia”. Ideologie skrajne nie znajdują
posłuchu, a małe dzieci mają wytłumiające hałas słuchawki.
Drobna dziewczyna może pewnie stanąć z zaciśniętymi piąstkami
za szpalerem spoconych pleców nie obawiając się zbiorowego gwałtu.
Hard core jest pokojowy. Okularnica może rzucić się ze sceny w
tłum.
Polskie zespoły na tle zagranicznych,
szczególnie tych z USA, wypadają gorzej. Bierze się to z tradycji
monotonnego „wymiatania” w stylu Armii i Dezertera czy The Corps,
mentalności Polaka okupowanego i pod zaborem. Show nie jest w Polsce
przypisany do nurtu punk czy hard core. A szkoda. Polscy muzycy
często mają pretensje do publiczności, że ta nie poguje. Nie
rozumieją, że tylko „umierający” na scenie artysta może
doprowadzić publiczność do szaleńczej ekstazy. Tak robią na
przykład zachodnioeuropejskie Ritual i Soul Control. Nawet zimni
Szwedzi z Cowboy Prostitutes chcieli dać coś z siebie ekstra. A
muzycy z kalifornijskiego Death by Stereo po prostu zeszli do
publiczności by grać między nimi. W Polsce ciągle jeszcze
obowiązuje podział na dwie ściany. Przy jednej stoją kawalerowie
przy drugiej panny i bez wodzireja i wódki nie ma zabawy.
Muzyczna pocztówka:
Dedykowana syryjskim kobietom i dzieciom, które etap klęski humanitarnej mają już dawno za sobą, tak dawno, że media boją się tam wysyłać korespondentów:
http://www.youtube.com/watch?v=aX85n7lBZQ0
Muzyczna pocztówka:
Dedykowana syryjskim kobietom i dzieciom, które etap klęski humanitarnej mają już dawno za sobą, tak dawno, że media boją się tam wysyłać korespondentów:
http://www.youtube.com/watch?v=aX85n7lBZQ0