sobota, 6 czerwca 2015

Wyszyński, Gombrowicz, Red Box, Rusowicz, Czajkowski, Kania




Stefan Wyszyński, Witold Gombrowicz, Polacy, Gabriel Gietzy, TVP Kultura, 2014 r.


Zbiorowość czy indywidualność

Wyszyński pożera marksizm. Wspólnota chrześcijan wygrywa ze wspólnotą marksistów. Komuniści mieli swój złoty okres niewinności od 1867 r. („Kapitał”) do mniej więcej 1922 r. kiedy to Stalin został sekretarzem generalnym KPZR. Wspólnota chrześcijan w centrum ma relacje człowieka z Bogiem, komuniści podporządkowali ludzi stosunkowi praca – produkcja. Wspólnota jest ważna. Model Wyszyńskiego – Bóg, Kościół, Polska, człowiek – jest konkretny, prosty i wytrzymuje ciosy nazizmu i komunizmu. Gombrowicz, egzystencjaliści, poeci indywidualiści odwracają sytuację. Nie poświęcenie jednostki dla zbiorowości walczącej dla ojczyzny lub światowej rewolucji jest ważne, ale zbiorowość powinna sprzyjać jednostce by ta mogła prawidłowo się rozwijać dla bardziej dojrzałego społeczeństwa. Gombrowicz połyka Wyszyńskiego razem z marksistami. A kto połknie Gombrowicza ? Na przykład buddyzm albo koncepcja czystego absolutu. Ja Gombrowicza jest niezwykle energetyczne, buntownicze i inspirujące, ale jest też pełne ograniczeń. Człowiek Gombrowicza próbuje stać się wolny, dojrzały, ale nigdy wolny nie jest. Staje się co najwyżej inteligentniejszy, błyskotliwszy. Wyszyński pasie polskie plemię, Gombrowicz od plemienia się odsuwa bo lepiej analizować swoje z nim relacje.

Bóg Wyszyńskiego i Gombrowicza

Wyszyński bierze na siebie większą odpowiedzialność od autora „Trans Atlantyku”. Gombrowicz bierze odpowiedzialność tylko za siebie, zaś prymas staje się liderem narodu, który został zniszczony przez wojnę, a jego inteligencja mocno przetrzebiona. Do komunizowanych robotników i chłopów musiał trafić prostym i skutecznym przekazem. Dla większości Polaków„Ferdydurke” była równie skomplikowana jak „Kapitał”. Prymas zatem tę batalię wygrał. Obciążony odpowiedzialnością Wyszyński łatwo oddaje się Bogu, Gombrowicz upatruje w tym pułapkę polskości, w którą stara się nie wpaść bo w niej utraci zdolność poznawania świata. Nie jest prawdą, że Wyszyński był średniowieczny zaś Gombrowicz renesansowy. Obaj byli racjonalistami tylko każdy z nich zajmował się Polską w innym sposób i działał w innych warunkach. To tak jak porównywać tak różne poezje jak „Kwiaty polskie” Tuwima do Baczyńskiego. Bóg Wyszyńskiemu bardzo pomaga, pisarzowi przeszkadza. Wyszyński jest uwarunkowany historycznie i politycznie, pisarz walczył z tym uwarunkowaniem.

Męskość Gombrowicza i Wyszyńskiego

U prymasa męskość polega na sprostaniu wysokim wymaganiom prawdy. Wytrwanie w prawdzie jest trudne więc jest to wyzwanie godne poświęcenia. Wysoką poprzeczkę Wyszyńskiemu wyznacza Polska, Kościół, doświadczenie II Wojny Światowej, wiara w wielkość człowieka. Jak trudno ją przeskoczyć widzimy na przykładzie aktualnych problemów Kościoła i naszej cywilizacji. Gombrowicz nawet nie próbuje wziąć udziału w tych męskich zawodach, inteligencja każe mu uchylić się. W męskości upatruje manipulację skierowaną przeciwko wolności jednostki, a człowiek dojrzały musi być przecież wolny.

Kochać Polskę

Polskę się kocha taką jaką ona jest. Prawdziwa do niej miłość przeplatana jest nienawiścią. Polska jest zbiorem wzniosłych ideałów, ale także zbiorem przyziemności, nieestetycznych anty ideałów.

Nie mamy jako wspólnota innej Polski więc nie powinniśmy się na nią obrażać. I warto dodać, że wspólnoty mają swoją dynamikę, mieszanie się krwi i trudno przewidzieć jak bardzo się zmieni. Nie jest też łatwo zamieniać wspólnoty jedną na drugą jak rękawiczki.


Koncert zespołu Red Box, rynek Manufaktury

Miło jest odpocząć od języka komunikacji międzyludzkiej, którą wyznaczają takie granice jak sarkazm, ironia, cynizm, oraz używanie słów, które mają zabić. Hipisowskie przesłanie zespołu, który powstał w 1983 r. propagowania walorów miłości i wolności poprzez muzykę. Idea buntu kłóci się nieco z głębią hipisowskiego przesłania, gdyż bunt atakuje i próbuje coś zburzyć, ale jak wykażemy się konsekwencją w pracy nad sobą odkrywamy, że piękny bunt zaczyna się i kończy od pozytywnego nastawienia, wyraża się dobrymi słowami i działa regenerująco nasze życie. Może być też tak, że kultura hipisowska jest możliwa tylko w sztuce więc tym bardziej szanujmy sztukę jako platformę tego przesłania. Red Box opowiada nam o tęsknocie za czymś lepszym od tego co mamy i czego moglibyśmy się spodziewać. Simon Toulson Clark niczym dobry ojciec odśpiewuje nam bajki na dobrą noc.

Koncert składał się prawie z samych przebojów i śmiało jest w czołówce darmowych plenerówek, które zaliczyłem w swoim życiu. Na pierwszym miejscu jest występ zespołu TSA na Zdrowiu w 1984 r. w lipcowe święto manifestu PKWN. Koncert zbiegł się wtedy z premierą płyty „Heavy metal world” i ze schyłkiem neohipisów w Polsce. Po raz pierwszy wtedy szalałem pod sceną. Wysoko też cenię znakomity koncert VooVoo z Fiolką Najdenowicz na święcie ulicy Piotrkowskij (1987?). Były to czasy kiedy Jan Pospieszalki w góle nie kojarzył się z polityką, ale alternatywnym rockiem, jazzem, surrealizmem i muzykalną rodziną. Z Voo Voo zaczynał współpracować Jurek Owsiak (występ poprzedziło wycie syreny alarmowej uruchomionej przed wokalizą Najdenowicz. To było najlepsze koncertowe intro jakie było mi dane doświadczyć). Miło wspominam także koncert zimno – falowej Enklawy Ełk (1985 r.) W 2009 r. miło zaskoczył mnie koncert KSU. Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk z kolegami zagrali płynnie, szybko i transowo. Wcześniej na rynku Manufaktury w 2006 r. z bardzo dobrej strony pokazał się Cool Kids of Death, zespół drapieżnych i trochę marudnych buntowników z Łodzi, który zagrał wtedy dobry koncert dla zupełnie przypadkowej publiczności.
 
 
Anna Rusowicz, koncert w klubie Scenografia

Hipisi psychodelią i hard rockiem hałas uczynli sztuką. Młodzi mężczyźni i kobiety zaczęli poruszać się w rytmie muzyki w sposób naturalny, niewymuszony, nie musieli już pilnować konwenansu i tanecznego kroku. Kobiety jeszcze nie uzyskały tej ekspresji co panie z feministycznego punk rocka, ale już mogły poczuć się swobodniej. Mogły urwać się ze smyczy krótkiego oddechu jaki nałożyli im ojcowie, matki i mężowie. Młodzi ludzi wybrali eskperyment młodości. Pop kultura przejęła kolejną falę buntu, ale etos pozostał i trwa do dzisiaj. Krzysztof Penedercki doceniał niepokojące, monumentalne brzmienie jako środek do walki z kostniałym systemem. Hipisi wprowadzili do muzyki brud i pozorny nieład, by na drodze pokojowej zmienić postrzeganie świata. Największą zasługą hipisów było uświadomienie ludziom ich nierozerwalnej więzi z naturą. Konserwatyści tworzyli świat bardziej przewidywalny i dający się kontrolować, ale nie tak otwarty na szybkie zmiany jakie zachodzą w ludziach i przyrodzie.


Ekologiczna postawa hipisów była też reakcją społeczeństw wysoko uprzemysłowionych na zbyt szybkie dla człowieka zerwanie z kulturą wiejską. Miasto jako miejsce skomplikowane i nie do ogarnięcia dla jednostki, tęskniącej za prostotą, miasto jako narzędzie kapitalizmu, które burzy wspólnoty, a człowieka alienuje, stało się widownią młodzieżowego buntu. Rytuały i procedury miejskie skomplikowały świat. Trzeba było więc podjąć próbę międzyludzkiej, bezproblemowej komunikacji. Pacyfistyczny idealizm jako postawa masowa, który mógł zrodzić się tylko w demokracji, był odrzuceniem rzeczywistości opartej na kolonialiźmie, nacjonaliźmie, totalitaryżmie i zimnej wojnie. Przedefiniowane zostało poczucie społecznego obowiązku. Hipis ma obowiązek szerzenia miłości i wolności we wspólnocie nie narzucając jej ram organizacyjnych. Hipis nie jest też niewolnikiem ustroju gospodarczego i politycznego. Samorealizacja hipisa została więc ograniczona do przeżycia indywidualnego, a jej zbiorowym rytuałom często wyznaczały granice policyjne zakazy, niechęć i niezrozumienie prowincji, propagandowe ataki władzy, penetracje radzieckiej komunistycznej agentury. Kultura muzyczna stała się więc klasztorem hipisów. Odwoływanie się do Jezusa, Buddy czy Kriszny dotyczyło raczej świata idei niż rzeczywistości. Środki psychoaktywne trafiły do szufladki z napisem narkotyki, a walką z nimi następnie zajęła się władza, co zresztą czyni do dzisiaj. Kultura hipisowska musiała upaść gdyż nie wypracowano realnej dla człowieka przestrzeni między miastem, a wsią i naturą. Hipisom zawdzięczamy głównie wyzwolenie kreatywności, konsumpcyjny luz i osłabienie konwencji co ułatwiło komunikację. W naszych czasach gdy ani USA, ani Chiny a tym bardziej Rosja nie prowadzą pokojowej polityki, o wiele trudniej jest skłonić jednostkę do udziału w wojnie niż dawniej.

Ania Rusowicz, nagranie koncertowe


 
Piotr Czajkowski, Lac (Jezioro Łabędzie), Les Ballets de Monte Carlo, Teatr Wielki w Łodzi.
Biały łabędź oznacza niewinność. Czarny łabędź poczucie winy wynikające ze sfery popędowej. Nassim Nicholas Taleb z czarnego łabędzia uczynił symbol nieprzewidzianych społecznych zdarzeń, które potrafią wstrząsnąć  światem w posadach. Białym łabędziem się opiekujemy, bo to są nasze wzniosłe idee tak niezbędne w kreatywnym myśleniu, czarnego łabędzia pożądamy, czujemy moc tego zakazanego owocu, którego spożycie kształtuje nasze życie, politykę, gospodarkę. Czarny i biały kot u Emira Kusturicy czynią zamęt, bałkańską kotłowaninę. Kontrast czerni i bieli u Grzegorza Ciechowskiego to energetyczne sprzężenie polityki i erotyzmu. Czajkowski kontempluje dylemat rosyjskiej duszy - jak być aniołem między ludźmi, dla których przyjemnością i jedynym sposobem na przetrwanie jest mały lub większy interesik z diabłem.
 
Do jakiego stopnia "czerń i biel" wpływają na nasze zagubienie ?
 
 
Vašek Kania, Brygada Szlifierza Karhana, Remigiusz Brzyk, Teatr Nowy w Łodzi.


Czeski socrealizm jest tak przekonywujący, że zapominamy, że obcujemy z przekazem manipulowanym. Postacie dramatu zachowują się naturalnie, mówią językiem jaki znamy i rozumiemy. Vašek Kania z pozytywnego bohatera trochę się naśmiewa zaś negatywnego do końca nie potępia. Błąd w teatrze produkcyjnym polegał na zbytnim przerysowywaniu. Autor chytrze zajął się tematem niekontrowersyjnym jak wdrożenie nowej technologii w zakładzie produkcyjnym. Nie widzimy portretów Klementa Gottwalda. Scena nie tonie w czerwieni. Aktorzy nie deklamują peanów na cześć KPCh. Czesi przed opresyjnym systemem i polityczną świadomością uciekają w pracę, w produkcję. Socjalizm ideologiczny ustępuje miejsca zwykłej codzienności. Z gorącej, aromatycznej zupy rewolucyjnej żarliwości, Czesi robią zupę letnią i odsączoną. Uczą się opowiadać ciekawie o sprawach banalnych i oczywistych. W czeskiej narracji plotkarskie opowieści przy kuchennym stole są szczytem ekspresji. W emocjonalnej i republikańskiej Polsce socrealizm był niemożliwy ani w wersji radzieckiej – monumentalnej, ani w wersji czesko – słowackiej przetrawionej. Polacy to zwyczajnie odrzucili.

Prosty robotnik wobec ogromu systemu, fabryki. Robotnik musi czuc się przytłoczony i onieśmielony. Kapłanem w świątyni socjalizmu jest partia. Robotnicy kolaborują  z systemem. System ma monopol na wzniosłość. Szara masa ma żyć małymi, codziennymi sprawami, Szarzy ludzie wybierają swoich liderów politycznych. Ci liderzy dopasowują się do silniejszych liderów z większych państw. Tworzy się łańcuch powiązań między ludźmi, narodami, państwami. Problem w tym, że w tym scentralizowanym  układzie, gdzie system się nie sprawdza, runął wszyscy. Tylko proporcje się zmieniają - wielki staje się małym, bo trudniej przechodzi transformację, mały dużym bo szybciej wdraża reformy. Tak upadło RWPG i ZSRR. Małe państwa prowadzą mysią politykę w której oceniają kto jest tak na prawdę silny, a kto tylko udaje mocarza ? Do jakiego stopnia dominujące państwo jest skłonne obłaskawić małego i słabszego jakimiś fantami, korzyściami. Tak właśnie małe państwa Grupy Wyszehradzkiej obserwują Polskę, UE, Rosję, USA i szacują swoje korzyści.

Robotnicy z czeskiej, komunistycznej fabryki nie są idiotami. Każda z tych robotniczych myszek to czujący i świadomy swojego człowiek. Myszki zbijają się też w stado. Próbują by kot nimi do końca nie zawładnął. Tak, dają się wykorzystywać przez system, ale potrafią nie dać się zjeść kotu. To jest strategia małego wobec wielkiego.




 
Zdjęcia lalek  ze sztuki "DekAmore" oraz prace Józefa Wilkonia z wystawy "Nietoperz nie ryba, nie teatr" z teatru Arlekin z Łodzi.

Rebeka, Breath - najnowsze nagranie zespołu z Poznania.