Inspiracja: film „Obława” Marcina
Krzyształowicza, 2012
W zwykły dzień usiadł do medytacji.
Usiadł ze świadomością, że w ciągu najbliższych kilku dni umrą
jego najbliżsi. Najpewniej i on sam. Zostało zatem tylko kilka dni,
nie licząc snu ze trzydzieści godzin jedynej świadomej aktywności
jaką zna. Stanowisko do zazen odgrodził od reszty pokoju parawanem
próbując poprzez grę przestrzenią spowolnić, skompresować czas,
urządzając sobie cele śmierci. „Wiesz, będę siedział,
medytował.” Dobrze zrób to”, spokojnym głosem odpowiedział
kobiecy głos. Dotąd taki jazgotliwy, hałaśliwy teraz obojętnie
życzliwy. „Nie chcę żebyś odchodziła w samotności, ty po
drugiej stronie tego parawanu, a ja po drugiej”. Tyle myśli
przetoczyło się przez to życie. Od pewnego czasu przypominał
sobie ludzi z którymi związał go los w kolejnych dekadach. Zawsze
te znajomości kończyły się niezauważalnym, banalnym zdarzeniem.
Już więcej tych ludzi nie spotykał. Z czasem zacierały się w
pamięci twarze albo zapamiętane zostały fizjonomie dziewczęce,
chłopięce, nierealnie zatopione w przeszłości. Właśnie
uzmysłowił sobie, że już od dwudziestu lat nie rozmawiał z
dzieckiem, nastolatkiem, tyle tylko co podsłuchał jadąc tramwajem
do pracy. Milczące koty, niczego nieświadome, szukają dla siebie
miejsca, w miejscu którego wkrótce nie będzie. „Medytuj sobie,
nikt ci już nie będzie przeszkadzał”- to znowu kobiecy głos.
„Tak, to przecież takie proste”. Świat zza parawanu pokryty
bielą dziennego światła. Jego myśli, podniety seksualne,
kłopotliwe zabiegi żeby utrzymać dom. Jeszcze tylko kilka dni.
Jest szansa żeby zobaczyć jeszcze raz wszystko, ale z innej
perspektywy. Ci zebrani do kupy ludzie, których znał, to jego ja
zespolone ogniwem wspomnień z nimi wszystkimi. Tak często byli Oni
chujem w serce...takim sobie chujem w serce. I on też pewnie czymś
takim był dla kogoś ...tam. „Słuchaj ! Przecież nigdy mi się
to nie uda, zobaczyć rzeczywistość z innej perspektywy. Jak może
się to udać akurat teraz kiedy przecież nie udawało się nigdy”.
„Uda ci się, wyobraź sobie, że się uda” - kobiecy głos.
„Zobacz, kochanie, mam materac, poduszkę, piękny japoński
parawan i nie ma tych ludzkich bzdur, tak...przynajmniej wyobrażę
sobie, że się udaje. Wymyślę sobie to. Tylko jak ktoś przyjdzie,
zadzwoni to mnie nie ma, wiesz ?” Jej już nie było w pokoju.
Telefonów nie będzie bo wyłączone. Podobnie zresztą jak sieć.
Nikt nie przyjdzie bo i tak od dawna nikt nie przychodził. Ona
wyszła, rozstała się, na zawsze, w kilka dni przed końcem.