piątek, 22 marca 2013

Kobiecy głos. Opowiadanie miniówka.







Inspiracja: film „Obława” Marcina Krzyształowicza, 2012


W zwykły dzień usiadł do medytacji. Usiadł ze świadomością, że w ciągu najbliższych kilku dni umrą jego najbliżsi. Najpewniej i on sam. Zostało zatem tylko kilka dni, nie licząc snu ze trzydzieści godzin jedynej świadomej aktywności jaką zna. Stanowisko do zazen odgrodził od reszty pokoju parawanem próbując poprzez grę przestrzenią spowolnić, skompresować czas, urządzając sobie cele śmierci. „Wiesz, będę siedział, medytował.” Dobrze zrób to”, spokojnym głosem odpowiedział kobiecy głos. Dotąd taki jazgotliwy, hałaśliwy teraz obojętnie życzliwy. „Nie chcę żebyś odchodziła w samotności, ty po drugiej stronie tego parawanu, a ja po drugiej”. Tyle myśli przetoczyło się przez to życie. Od pewnego czasu przypominał sobie ludzi z którymi związał go los w kolejnych dekadach. Zawsze te znajomości kończyły się niezauważalnym, banalnym zdarzeniem. Już więcej tych ludzi nie spotykał. Z czasem zacierały się w pamięci twarze albo zapamiętane zostały fizjonomie dziewczęce, chłopięce, nierealnie zatopione w przeszłości. Właśnie uzmysłowił sobie, że już od dwudziestu lat nie rozmawiał z dzieckiem, nastolatkiem, tyle tylko co podsłuchał jadąc tramwajem do pracy. Milczące koty, niczego nieświadome, szukają dla siebie miejsca, w miejscu którego wkrótce nie będzie. „Medytuj sobie, nikt ci już nie będzie przeszkadzał”- to znowu kobiecy głos. „Tak, to przecież takie proste”. Świat zza parawanu pokryty bielą dziennego światła. Jego myśli, podniety seksualne, kłopotliwe zabiegi żeby utrzymać dom. Jeszcze tylko kilka dni. Jest szansa żeby zobaczyć jeszcze raz wszystko, ale z innej perspektywy. Ci zebrani do kupy ludzie, których znał, to jego ja zespolone ogniwem wspomnień z nimi wszystkimi. Tak często byli Oni chujem w serce...takim sobie chujem w serce. I on też pewnie czymś takim był dla kogoś ...tam. „Słuchaj ! Przecież nigdy mi się to nie uda, zobaczyć rzeczywistość z innej perspektywy. Jak może się to udać akurat teraz kiedy przecież nie udawało się nigdy”. „Uda ci się, wyobraź sobie, że się uda” - kobiecy głos. „Zobacz, kochanie, mam materac, poduszkę, piękny japoński parawan i nie ma tych ludzkich bzdur, tak...przynajmniej wyobrażę sobie, że się udaje. Wymyślę sobie to. Tylko jak ktoś przyjdzie, zadzwoni to mnie nie ma, wiesz ?” Jej już nie było w pokoju. Telefonów nie będzie bo wyłączone. Podobnie zresztą jak sieć. Nikt nie przyjdzie bo i tak od dawna nikt nie przychodził. Ona wyszła, rozstała się, na zawsze, w kilka dni przed końcem.