poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Śniadanie u Tiffaniego Krzysztofa Komedy



Letnia Akademia Jazzu, dzień 6

"Śniadanie u Tiffany'ego" to melodramat Blake Edwardsa z 1961 r. z Audrey Hepburn w roli głównej, ekranizacja powieści Trumana Capote z 1958 r. Muzykę do filmu stworzył Henry Mancini. 27 lutego 1965 r. miała miejsce premiera sztuki teatralnej w Teatrze Komedia w Warszawie w reżyserii Jana Biczyckiego. Przekładu powieści Capote dokonał Bronisław Zieliński, adaptacji Stanisław Dygat, muzykę napisał Krzysztof Komeda, muzyk jazzowy łączący modern jazz ze słowiańskim liryzmem. Teksty piosenek do spektaklu napisała Agnieszka Osiecka. Główne role zagrali Kalina Jędrusik i Władysław Kowalski.

Krzysztof Komeda, Śniadanie u Tiffaniego

fragment koncertu

Zamykamy sztukę w sztywne ramy po to aby ją stamtąd wydostawać. Czasem mozolnie, czasem z uśmiechem. Wyszukujemy rozwiązań nowatorskich, ale najchętniej odbieramy rzeczy już przyswojone. Dni wydają się być identyczne, ale się różnią od siebie. Spotkanie znanego i nieznanego czyni jazz ciekawym. Ciekawe jak wygląda percepcja jazzu u ludzi dotkniętych lekkim autyzmem ? Przy okazji tego koncertu jazz ukazał swoje głęboko relaksacyjne i psychoterapeutyczne oblicze, a Krzysztofa Trzcińskiego poznawaliśmy jako człowieka uskrzydlonego i zdystansowanego.
Oddaliłem się aby w tym oddaleniu pozostać. Obrazy umysłu mają zostać uwolnione niczym baloniki z więzów przyciężkawej osobowości. Wieczory są optymistycznie ciepłe i zachęcająco długie.

W filmie Blake'a Edwardsa, który przy okazji obejrzałem w wielką uwagą chodzi o pokazanie w zasadzie smutnych, a miejscami tragicznych losów bohaterów w sposób lekki i elegancki. Film powstał niedługo po II Wojnie Światowej, po wojnie koreańskiej, a ludzie oczekiwali od kina rozrywki z jednoznacznie pozytywnym przesłaniem (wielu Amerykanów zginęło na wojnie). Rola Audrey Hepburn jest symbolem tamtych oczekiwań. Ciekawe, że zwykła miłość dwóch dość zaradnych ludzi urasta do rangi amerykańskiego snu. Fascynacja stylistyką filmu wzięła się z prostego zabiegu pokolorowania czarno-białego filmu co nadało całości modny design. Współczesne kobiety mogą tęsknić za typem wyluzowanego dżentelmena pokazanego w roli zagranej przez George'a Pepparda (pisarz Paul Varjak), którego dziś nie uświadczysz. Również Hepubrn pokazała pożądaną dziś anty korporacyjną kobiecość, która zrzuca okowy klasy średniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz