piątek, 26 sierpnia 2016

Kinga Głyk Trio




                             (zdjęcie wykonane w łódzkim ZOO kilka lat temu)

Letnia Akademia Jazzu, dzień 7

Nie zawsze za linią melodyczną kompozycji jazzowej da się nadążyć. Czasem tylko słuchamy tej muzyki tylko dla niej samej. Muzyka jazzowa nie jest spektakularna, ale też trudno się przy niej nudzić. Jazz kradnie myśli,  oczyszcza dlatego może uzależnić. Dzieje się tak w przypadku słuchaczy, którzy poczuli się przy tej muzyce głęboko zrelaksowani i później stale próbują powrócić do tego stanu, poszukując go przy kolejnych płytach i koncertach. I wtedy się wyrabia wrażliwość do jazzu.  Mimo, że w utworach Kingy Głyk słyszymy dużo basu i perkusji to ma się ochotę przy tej muzyce tańczyć i podskakiwać. Dawniej jazz był taneczny teraz przywykliśmy do pozycji siedzącej. Prawdopodobnie stało się to za sprawą snobizmu, z powodu ciasnoty zatłoczonych klubowych sal i tego, że pojawiły się inne gatunki muzyki tanecznej. Lepiej też odbiera się  muzykę, gdy samemu się gra na instrumencie - osiągany poziom koordynacji daje poczucie jedności ciała i umysłu. Tak samo jest w teatrze - aktor ma przewagę nad widzem dzięki fizycznej aktywności. Przy jazzie czujemy się młodo, świeżo, dynamicznie.  Na koncercie jazzowym jest zdecydowani więcej luzu niż w teatrze czy w filharmonii, można się na przykład napić piwa czy gmerać mieszadełkiem w kawie. Jest na luzie a jednocześnie czysto i elegancko.

Kinga Głyk inspiruje się w muzyce m.in miłością do Jezusa. Jezus. Gdy pada to imię czujemy jak wstępuje w nas moc, ogarnia ciepło i spokój. W Jezusie, w toku trwania cywilizacji  zakodowaliśmy wiele treści, w muzyce Kingi chodzi raczej o zakodowane w Jezusie intymne piękno.

Tego dnia ładny koncert piosenek Andrzeja Zauchy wykonał Wojciech Mryczek (wokal) z zespołem Pawła Tomaszewskiego (fortepian, kierownictwo)

Kinga Głyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz