Inspiracja: Shelagh Stephenson, Pamięć
wody, Bogdan Tosza, Teatr Jaracza w Łodzi
Lew Tołstoj, Przypadek Iwana Iljicza,
Jacek Orłowski, Teatr Jaracza w Łodzi.
Świadome oddychanie jest modlitwą.
Wydech nabiera głębi. Wdech czyni człowieka przygotowanego na
odbiór dobra i przyjemności.
Iluzje związane ze śmiercią.
Śmiercią nazywany dochodzenie ciała i świadomości do likwidacji. Obserwowanie starzenia się ciała i
wszelkie rozmyślania o niej jest śmiercią. Gdy następuje moment
odejścia, ten finalny głęboki wydech, śmierć znika. Śmierć
jest zatem pojęciem, które możemy definiować. Człowiek przez
całe życie wszystko co robi czyni dla innych i umiera też by
bliscy nie cierpieli. Ostatni wydech jest ostatnim zadaniem, które
pragniemy wykonać dla bliskich. Pragniemy wolności, miłości i
odnajdujemy ją w ostatnim tchnieniu. Praca dla innych daje nam
poczucie nieśmiertelności. Przy braku naukowych pewników do
śmierci mamy stosunek subiektywny. Na ten subiektywizm składają
się wizje, przekonania, wiara, przeczucia. Na przykład we śnie
rozmawiamy ze zmarłym, gdyż za życia nie potrafiliśmy tego
uczynić albo liczymy na wędrówkę tunelem w stronę światła, raj
bądź podróż reinkarnacyjną.
Są zatem dwa typy iluzji związane ze
śmiercią. Pierwszy to podejście naukowe. Fundamentalizm naukowy
mówi, że nic co nie jest udowodnione nie może istnieć. Ten
fundamentalizm wynika z powolnego intelektualnego marszu człowieka.
Drugi typ iluzji dotyczy tego wszystko co „źli i ciemni naukowcy”
nie udowodnili, a my już wiemy, że coś istnieje tylko na podstawie
„naszego głębokiego przekonania” po przeczytaniu artykułu w
internecie, który nawet nie ma poziomu popularnonaukowego.
„Świadome oddychanie jest modlitwą”
jest grą słów, która pozwala się skupić na nietrwałości
oddychania. To działa, to przynosi zadowolenie z życia takiego
jakie mamy. Tak zwane życie duchowe polega na powtarzaniu „ćwiczeń
duchowych”, na eksperymentowaniu z samym sobą. To „z samym sobą”
obejmuje swoją orbitą całe otoczenie, które rejestruje nasz mózg.
Na koniec o aktorstwie eksplozywnym,
pełnym temperamentu, gdy rola odgrywana przez aktora grana jest do
widzów, „na zewnątrz”. Takie aktorstwo najbardziej cenimy za
wyrazistość. Jest też aktorstwo „do wewnątrz”. Aktor pracuje
z rolą, ale ma się wrażenie, że zbyt skupiony jest na sobie, że
widownią jest on sam dla siebie, a rola jakoś nie może z niego
wyjść. Widzimy wtedy aktora, który mimo starań przedstawia nam
postać mało zrozumiałą lub mało wyrazistą. W pierwszym
przypadku aktor staje się graną postacią, w drugim pozostaje
aktorem.
Mistrzami „aktorstwa eksplozywnego”
w moim ulubionym Teatrze Jaracza są Dorota Kiełkowicz, Matylda
Paszczenko, Ewa Wichrowska, Piotr Krukowski, Bronisław Wrocławski,
Mariusz Jakus, Mariusz Saniternik, Andrzej Wichrowski, Sambor
Czarnota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz