czwartek, 17 marca 2011

Rzeź mile widziana



Daty ramowe:
13 stycznia 2011 r. Początek manifestacji przeciwko Kadafiemu w Libii.
15 luty 2011 r. Początek wojny domowej
16 marca 2011 r. RB ONZ nie uzgodniła konsensusu w sprawie strefy zakazu lotów. Jesteśmy tuż przed decydującą bitwą o Benghazi.
17 marca 2011 r. Jest rezolucja otwierająca drogę do akcji militarnej !

Libia: ludzie chcą poprawy warunków życia. Autorytarni przywódcy świata islamu wydają się być niereformowalni. Trzeba ich obalić tak jak oni obalali swoich poprzedników. Najlepiej zebrać się po modłach w meczecie. Dalej Bóg poprowadzi. Część elit jakby czekało na protesty. Powstaje Narodowa Rada Tymczasowa, która zdobywa prawie cały kraj. Teraz Bóg jest po stronie Kadafiego.

USA: Libia nie jest obszarem strategicznym. Nie po to wycofujemy się z Iraku i z Afganistanu żeby zaczynać wszystko od nowa w Libii. To strefa interesów Europy. Zgodnie z nową doktryną Obamy nie podejmujemy żadnych działań jednostronnych. Bez wsparcia UE, Ligii Arabskiej i głównie RB ONZ tylko czekamy, obserwujemy. Demonstracja militarna u wybrzeży Libii.

Włochy: główny odbiorca ropy i gazu z kraju Kadafiego. Berlusconi całuje go demonstracyjnie w sygnet. Przerażenie przed wstrzymaniem dostaw surowca, i napływem uchodźców z Maghrebu. Lepszy martwy Arab na ulicach Trypolisu niż pobierający zasiłki i stawiający meczety w Europie. Podobnie myśli cała bogata południowa Europa. Jesteśmy najbardziej zainteresowani sytuacją, a jednocześnie niezdolni do działania.

Francja: otwarcie popieramy NRT i na tym koniec. Co z dostawcami surowca, co z emigrantami ? Jak zachowają się fundamentaliści islamscy w samej Francji ? Al-Kaida już kilkakrotnie groziła Paryżowi. Obawy Sarkoziego i socjalistów o wzrost nacjonalizmu francuskiego oraz napięć społecznych w tzw. „gorących przedmieściach”. Dwie porażki Francji w północnej Afryce: kryzys sueski w 1956 r. i wojna o niepodległość Algierii 1954 – 1962. Wojna algierska doprowadziła do upadku IV Republiki w 1958 r. Francja nie chce wojny z Arabami lecz Unii Śródziemnomorskiej, która jest projektem z 2008 r. obejmująca swoim zasięgiem region od Maroko po Turcję.

Hiszpania: z Libii Hiszpania importuje skroplony gaz. W razie czego możemy liczyć na dostawy surowców ze spokojniejszej Algierii. Nie dał się Franco skusić Hitlerowi do zajęcia północno-zachodniej Afryki nie skusimy się i teraz. Gdy José Maria Aznar wziął aktywny udział w irackiej interwencji skończyło się na manifestacjach antywojennych w 2003 r, zamachu w madryckim metrze z 11 marca 2004 r. i w końcu na przegranej wyborczej prawicy. Mamy swoje problemy z gospodarką i wojna w Libii nam nie potrzebna.

Rosja: stwierdziliśmy, że Kadafi jest skończony. Słowa nas nic nie kosztują, a i tak zarabiamy na wzroście cen za baryłkę. W końcu Libia nie jest na Kaukazie. Budujmy świat na wzajemnych interesach ekonomicznych.

Chiny: nie ma co ośmielać USA do interwencji militarnych bo jeszcze następca Obamy postanowi bez nas zadecydować o losie Korei Płn czy Tajwanu. Budujmy świat na wzajemnych interesach ekonomicznych.

Wielka Brytania: David Cameron odwiedza plac Tahrir w Kairze. Pozostałością po dawnym imperium jest stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Bez USA nie wykonamy żadnego ruchu. Możemy co najwyżej wysłać komandosów na rozpoznanie. Nawet nie mamy najlepszej gospodarki w Europie.

UE: czyli José Barroso (niby premier), Herman Van Rompuy (niby prezydent), Cathrine Ashton (niby minister spraw zagranicznych), Jerzy Buzek (niby marszałek europejskiego sejmu), Victor Orban (prezydencja UE w imieniu Węgier, czyli w razie kryzysu nie wiadomo kto).

Liga Arabska: sekretarzem generalnym jest niejaki Amr Musa, ale wiadomo, że rządzi król Arabii Saudyjskiej Abdullah bin Abdulaziz al Saud. Nie zgodził się na dostarczenie amerykańskiej broni powstańcom libijskim. Dokonał inwazji na Bahrajn, który obecnie okupuje. Można się spierac co do analogii z Czechosłowacją w 1968 r. Jest za, a nawet przeciw. W sumie pilnuje tronu, cieszy się z upadku Mubaraka i Kadafiego. Jeśli ktoś go obali to Al Kaida lub Iran, ulica raczej nie.

Podsumowanie: zwycięski Kadafi będzie jak zombi po liftingu. Odsunie się w cień, by synowie zdołali uratować w polityce zagranicznej co się da. Protesty mogą zresztą wybuchnąć ze zdwojoną siłą za rok. W 2012 roku wybory w USA. Czy Obama za brak zdecydowania w Libii, wycofanie z się z Iraku i porażki w Afganistanie dostanie kulkę od szaleńca zamachowca ? Czy kolejne katastrofy naturalne, druga fala kryzysu i rewolucje na środkowym wschodzie nie otworzą drogi rozwiązaniom wojennym tak jak to było po rewolucji francuskiej czy październikowej w Rosji ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz