Tennessee Williams, Laleczka, Jacek Poniedziałek, Teatr Studyjny w Łodzi
Ciekawa scenografia Marii Strulak
Maksyma Gorkiego i Tenesse Williamsa
łączy podobieństwo w budowaniu postaci. Ruch w przyrodzie za
sprawą pożądania seksualnego i walki o dobra materialne. Wassa
Żeleznowa ze sztuki Gorkiego i tytułowa laleczka Willimasa są
eksploatowanymi dziewicami w rękach pięćdziesięciolatków. Bez
pożądania ich historia nie byłaby pełna. Tak samo jak bezpieczny
dostęp do suto zastawionego stołu zniszczyłby opowieść o
człowieku, odebrał by znaczenie prozie i dramaturgii ostatnich stu
lat. A przecież wcale tak nie musi być jak jest obecnie, że o
człowieku opowiada się prostym językiem, niewyszukanym i
niewzniosłym. Dawniej gdy ludzie podróżowali na okrętach z
drzewa, łatwo umierali od chorób i nie znali elektryczności o
człowieku pisano wzniosłe poematy. Do krocza i duszy ludzkiej
dobierano się za pomocą poezji.
Największym złem jaki może spotkać
bohatera Gorkiego czy Williamsa jest degradacja poprzez utratę tego
co już się zdobyło. Toteż majątku trzeba okrutnie i bezwględnie
pilnować. Strata jest natomiast odbierana jako rzecz straszna.
Ludzie orientują się na siebie wzajemnie podłóg tego co ktoś
może im dać, a czego pozbawić. Istne piekło socjalne. Ludzie
mają problem z wyrażeniem niematerialnych, uniwersalnych więzi
międzyludzkich. Widać to wyraźnie w obserwowanym obecnie kryzysie
imigranckim. Uchodźcy, imigranci pożądają bogactwa bogatej
Północy, mieszkańcy państw docelowych dla fali imigrantów
strzegą skarbca. Ogromne masy ludzkie były wchłaniane przez
system, gdy ten potrzebował taniej siły roboczej w przemyśle, oraz
mięsa armatniego w niekończących się wojnach. Do tego ludzie
częściej umierali niż obecnie. Socjalnie zorientowani ludzi są
skazani na konfrontację, ale i na symbiozę – w końcu wszystkim
chodzi o to samo – by mieć kluczyk do skrzyni ze skarbami.
Nie ma pokoju na świecie, gdy człowiek
nie ma pokoju w sobie. Przy czym pokój nie jest tutaj rozumiany
duchowo, ale jako mały statyczny świat, nienarażony na szybkie i
częste zmiany, z kościółkiem w tle, z sąsiadem policjantem i
kredytem w sklepie. Człowiek do życia w pokoju potrzebuje
prowincjonalności, chce być zacofany wobec wielkich spraw tego
świata. Na argument natury obiektywnej demonstracyjnie i zaczepnie
odpowiada subiektywnie. Myślenie ogólne, filozoficznie chętnie
zastępuje prywatną emocją czy uczuciowym przywiązaniem. Ma się
wrażenie, że obecny świat zamieszkują prowincjusze. Czy oznacza
to dla tego świata „nowe średniowiecze”?
U Gorkiego jak i Williamsa bohaterowie
spotykają ludzi w zasadzie równych sobie jakby z tego samego
podwórka. Ludzie chcą bowiem rozumieć świat, w którym żyją.
Obaj pisarze proponują im „wojnę domową (Wassa Żeleznowa)” ,
„wojnę lokalną (Laleczka)”, wprowadzając jednak zagrożenie
zewnętrzne „wielkiej wojny” - u Gorkiego jest to rewolucjonistka
Raszel, a u Williamsa korporacja zagrażająca małym lokalnym
biznesom.
Strona internetowa spektaklu
Evan Ziporyn, Chicago
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz