poniedziałek, 2 maja 2016

Laleczka







Tennessee Williams, Laleczka, Jacek Poniedziałek, Teatr Studyjny w Łodzi
Ciekawa scenografia Marii Strulak

Maksyma Gorkiego i Tenesse Williamsa łączy podobieństwo w budowaniu postaci. Ruch w przyrodzie za sprawą pożądania seksualnego i walki o dobra materialne. Wassa Żeleznowa ze sztuki Gorkiego i tytułowa laleczka Willimasa są eksploatowanymi dziewicami w rękach pięćdziesięciolatków. Bez pożądania ich historia nie byłaby pełna. Tak samo jak bezpieczny dostęp do suto zastawionego stołu zniszczyłby opowieść o człowieku, odebrał by znaczenie prozie i dramaturgii ostatnich stu lat. A przecież wcale tak nie musi być jak jest obecnie, że o człowieku opowiada się prostym językiem, niewyszukanym i niewzniosłym. Dawniej gdy ludzie podróżowali na okrętach z drzewa, łatwo umierali od chorób i nie znali elektryczności o człowieku pisano wzniosłe poematy. Do krocza i duszy ludzkiej dobierano się za pomocą poezji.
Największym złem jaki może spotkać bohatera Gorkiego czy Williamsa jest degradacja poprzez utratę tego co już się zdobyło. Toteż majątku trzeba okrutnie i bezwględnie pilnować. Strata jest natomiast odbierana jako rzecz straszna. Ludzie orientują się na siebie wzajemnie podłóg tego co ktoś może im dać, a czego pozbawić. Istne piekło socjalne. Ludzie mają problem z wyrażeniem niematerialnych, uniwersalnych więzi międzyludzkich. Widać to wyraźnie w obserwowanym obecnie kryzysie imigranckim. Uchodźcy, imigranci pożądają bogactwa bogatej Północy, mieszkańcy państw docelowych dla fali imigrantów strzegą skarbca. Ogromne masy ludzkie były wchłaniane przez system, gdy ten potrzebował taniej siły roboczej w przemyśle, oraz mięsa armatniego w niekończących się wojnach. Do tego ludzie częściej umierali niż obecnie. Socjalnie zorientowani ludzi są skazani na konfrontację, ale i na symbiozę – w końcu wszystkim chodzi o to samo – by mieć kluczyk do skrzyni ze skarbami.


Nie ma pokoju na świecie, gdy człowiek nie ma pokoju w sobie. Przy czym pokój nie jest tutaj rozumiany duchowo, ale jako mały statyczny świat, nienarażony na szybkie i częste zmiany, z kościółkiem w tle, z sąsiadem policjantem i kredytem w sklepie. Człowiek do życia w pokoju potrzebuje prowincjonalności, chce być zacofany wobec wielkich spraw tego świata. Na argument natury obiektywnej demonstracyjnie i zaczepnie odpowiada subiektywnie. Myślenie ogólne, filozoficznie chętnie zastępuje prywatną emocją czy uczuciowym przywiązaniem. Ma się wrażenie, że obecny świat zamieszkują prowincjusze. Czy oznacza to dla tego świata „nowe średniowiecze”?
U Gorkiego jak i Williamsa bohaterowie spotykają ludzi w zasadzie równych sobie jakby z tego samego podwórka. Ludzie chcą bowiem rozumieć świat, w którym żyją. Obaj pisarze proponują im „wojnę domową (Wassa Żeleznowa)” , „wojnę lokalną (Laleczka)”, wprowadzając jednak zagrożenie zewnętrzne „wielkiej wojny” - u Gorkiego jest to rewolucjonistka Raszel, a u Williamsa korporacja zagrażająca małym lokalnym biznesom.

Strona internetowa spektaklu

Evan Ziporyn, Chicago

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz