sobota, 14 czerwca 2014

Polska versus Węgry 1:5. 1952

 Inspiracja: Zły, Leopold Tyrmand, powieść z 1955 r. oraz wydarzenia mundialowe.




Pomykam dzielnie za piłką z pracy przed telewizor. To już trzecie pokolenie smarowania na ścianie 1910. Chłopcy dorastają dzięki pieniądzom. Siwe włosy i jajka do kolan. Spartańskie zabawy chłopców. My już przypilnujemy, żeby nam tu nikt nie wydoroślał. Gdy tak siedzimy z kolegami przed telewizorem i oglądamy meczyk (nie żaden mecz) ktoś zaciska nerwowo pośladki. Stadiony sikają po piwie. Mistrzostwa Włosia, Bradzylia i Cameroon. Tak śmierdzi w rodzinie FIFA, że nie czuć atmosfery. Z Jerzym Meteorem wymiana zdań przy Bałuckim. Napiera na mnie, mój portfel i zawartość mojego mózgu. Meteor, kolega z przedszkola, wieczny cwaniak nie ma kobiety, która uwolniłaby jego czterdziestoletnie nogi z brudnych spodni. Opuchnięte stopy z wygiętymi pazurami żebrzącego kibica Wielkiego Widzewa. To Kudłaty wyłysiał. Wyngrzyn grał krótko w Widzewie, 5 zł zbieramy na wódkę. Zjadłbym kebaba gdybym miał tylko zęby. Filip Merynos nie dodrukował biletów na mecz z Węgrami i musiał sprzedawać na zeszyt. Jestem Henrykiem Nowakiem, ratuje koty przed srokami. Kiedy Xawery zrobi tyn film ? Warszawskie bandziory. Rok 1952 a nie została im broń z okupacji ? Pałką i nożem muszą walczyć ? Czemu Marta, historyk sztuki, nie rozpoznała w Meteorze przestępcy ? Bo dała się kupić za ciuch i nabrać na jego bikiniarstwo, bo przecież nie na to, że jest dyrektorem. Odziany w koszulkę Brazylii oglądam mecz otwarcia Brazylia - Kroacja, kibicuję braciom Słowianom, przecież ten sport to głupota, po co to oglądam ? Oglądam dalej. W blaszanej miednicy podali ugotowanego psa. Zjadłem wszystko ! Olimpia subtelnie i cicho: " odstaw samochód". On do Olimpii: "nie teraz mistrzostwa w telewizji". Olimpia niepocieszona. On wstaje i z energią chłopięcą biegnie szybko odstawić samochód. Olimpia pocieszona. Przełącza program gdyż stadionowy hałas za bardzo wdziera się do mieszkania. On wraca. Szuka pilotem drugiej połowy. Piwo, nuda, faza grupowa. Dilma Rousseff jest dziką kobietą. Stadion Szachtara w Doniecku jest wielkim gniazdem, w którym rosyjska sroczka chroni swoje małe jajeczka (separaciątka). Gdy ze znudzonym wyrazem twarzy Olimpia przyjmuje całuski na policzek, podkładając pod pieszczotę bardziej kość niż bladą skórę policzka, w akcie osłabienia oczekuje na przyjemność, której i tak nie będzie.

                                                                                ***

Popularność "Złego" wzięła się z niezwykle brutalnego zakończenia. Doświadczony przez wojnę czytelnik mógł odnaleźć swoją skrywaną i tłumioną traumę w tragicznym losie Henryka Nowaka. Jakież banalne imię i nazwisko ! W mniejszym stopniu powieść jest pocztówką powojennej Warszawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz