piątek, 11 kwietnia 2014

Fellini, Sorrentino, Jarmush

Inspiracja:
1. Paolo Sorrentino, Wielkie piękno, film  2013 rok
2. Jim Jarmush, Tylko kochankowie przeżyją, film 2013 rok





Paolo Sorrentiono na pewno nie jest drugim Fellinim. Za dużo uwagi poświęca  estetyce i pokazywaniu materialnego bogactwa. Również główny bohater Jep Gambardella (Toni Servillo), który   przypomina  Marcella Rubiniego  z filmu Federica Felliniego "La dolce vita" (1960) różni się od postaci granej przez Mastroianiego tym, że jest człowiekiem ciepłym i czułym. Ironiczne komentarze erudyty potrafi błyskotliwie przysłonić czułością z jaką darzy napotkanych ludzi. Jep ma dar widzenia piękna w ludziach i tym próbuje Sorrentino zarazić widza. Nie przypadkiem w opowieści pojawia się 104 letnia święta manifestująca piękno duchowe. Marcello Rubini ma za to ironiczne spojrzenie łagodnego buntownika dla miłości. Jep kocha wszystko, Marcello kobiety. Jepowie miłość przychodzi łatwo, Marcello nie może jej do końca uchwycić. Jep odwraca głowę od seksu, Marcello by tego nie zrobił. Marcello się rozczarowuje, Jep do ostatniej sceny kocha Rzym i jej mieszkańców, nawet gdy są dekadenccy. Jep chce żyć zwykłym życiem człowieka z elit, Marcelo czuje się niespełniony i chce spróbować innego życia.

Nie jest prawdą, że Jep porzucił literaturę. Na proces twórczy jest albo zbyt leniwy albo zbyt pijany. Szkoda mu długich nocy na pisanie, a może odstręcza go komputer jako narzędzie pisarskie ? Jep jest literatem, któremu wystarcza samo doświadczanie i przeżywanie, jest niepiszącym poetą. Znudzony Marcello nie robi ani  jednego ani drugiego. A może postać Jepa Gambardellego została pomyślana tak żeby to był Marcello Rubini dwadzieścia lat starszy ?

Zdecydowanie bliżej do Felliniego Jarmushowi. Twórca "Nieustających wakacji" jest Fellinim pozbawionym temperamentu. Prostą kreską opisuje rzeczywistość. Zamiast budowania akcji "zakłada nogi na stół", zamiast mówienia pokazuje surową rzeczywistość Tangeru, Detroit, a jego postacie nie stroją min, ani nie przyjmują póz. Na filmach Jarmusha dzieje się coś pozornie, u reżysera "La dolce vita" mamy pozorny nieład i przypadkowość. W jednym i drugim przypadku twórca próbuje zniknąć, schować się za swoim dziełem. Fellini i Jarmush cenią sobie dystans do miejsc i ludzi, pewna zaś nerwowość każe im kręcić następne filmy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz