piątek, 4 listopada 2016

Czekając na Godota. Rebeka. Smarzowski. Zanussi



Samuel Beckett, Czekając na Godota, Michał Borczuch, Teatr Jaracza w Łodzi.


Czy warto robić cokolwiek w świecie między "małą apokalipsą" XX wieku, a zagładą XXI wieku ? Czy celowość jakichkolwiek działań w jakiejkolwiek dziedzinie nie jest "czekaniem na Godota" czyli na coś co nigdy nie nastąpi. Ostatnio ludzie oczekują załamania się systemu po którym ma nadejść nowy wiek odrodzenia. Jedni chcą upadku Rosji, inni świata banksterów, jeszcze inni chrześcijaństwa czy też powrotu mesjasza, islamiści wyczekują upadku Zachodu, grubi chcą schudnąć, nieoświeceni pragną się oświecić, biedni wzbogacić, jedni chcą wzmacniać państwa narodowe inni widzą szansę dla ludzkości w ich osłabianiu. Czekamy, czekamy, żywimy nadzieję, wierzymy, ba, przekuwamy wiarę w wiedzę, oczekujemy kontaktu z obcą kosmiczną cywilizacją. Ci bardziej przyziemni czekają na swojego Godota pod postacią uwolnienia się od mitycznych więzów kredytu bankowego. Czy jest sens czekać na to wszystko jeśli istnienie nie ma sensu ?
Podejmujemy działania, które zamierają gdyż są podtrzymywane tylko siłą biologicznego rozpędu. Starzy więc zachęcają młodych do owczego pędu. Można też czekać na dziecko, które umrze na raka lub pod gryzami jakiegoś następnego Aleppo. Można wychowywać dziecko by stało się złym człowiekiem, istotą wyniszczającą tak jak wyniszczają tata z mamą. Po co kochać jeśli i tak przestanie się kochać. Po co się przywiązywać w obliczu utraty.

Mędrkujący wędruje, ludzie mniej refleksyjni wolą czekać. Wędrowanie jak i czekanie nie ma sensu. Towarzyszą temu próby samobójcze - samobójstwo jest bez sensu bo i tak kiedyś umrzemy - oraz degradacja socjalna ponieważ człowiek zużywa się i zużywa zasoby.

Dobrze więc nie wędrować i niczego nie wyczekiwać. Oto pozytywne przesłanie od skrajnego pesymisty, egzystencjalisty, twórcy wrażliwego na absurd Samuela Becketta.

Kilka dat. Daty ślady.
1. Beckett urodził się 13 kwietniu 1906 r. Tadeusz Kantor 6 kwietnia 1915 r.
2. Beckett zmarł 22 grudnia 1989 r., Kantor 8 grudnia 1990 r.
3. "Czekając na Godota" powstało w 1952 r., Nobla dostał Beckett w 1969 r.
4. Mrożek napisał "Ucieczkę na południe" w 1961 r, zaś "Indyka" w 1960 r.
5. Gombrowicz napisał Ślub" w 1953 r, "Iwonę" w 1938 r. (z tego roku jest też "Ferdydurke").


Rebeka, koncert w klubie OHM w Łodzi

Kultura wrażliwości się rozszerza, dając nadzieję. Konsumpcja dobra zaklętego w muzyce. To mój czwarty już koncert Rebeki coraz dojrzalszej, ale przez to mniej alternatywnej bardziej klasycznej.
Nie jest to bunt wrażliwości gdyż Rebeka zbyt wygładza emocje. Rebeka to obecnie najlepszy polski zespół elektro. Gra melancholijnie, ale nie nudno. Szuka kontaktu ze słuchaczem i go znajduje. Przy tej muzyce się odpoczywa i uspokaja. A to w naszych skołowanych czasach dużo. Jeśli uda nam się przeżyć to dzięki kulturze.

Rebeka, Falling z płyty Davos, 2016 r.

A oto ciekawostki muzyczne warte uwagi:

SKOTT, Porcelain, 2016

The Pau, Gandhi, 2016

Krzysztof Zanussi, Iluminacja, film z 1972 r.


Dziecko jest całą ludzkością, którą się kocha w tymże dziecku. W związku z dzieckiem realizuje się boska idea jasnej strony mocy. Jeśli rodzi się aż tyle dzieci na świecie to jasna strona jest stale zasilana. Życie ludzkie jest kruche, Bóg jest iluzją, a nauka nie daje odpowiedzi na podstawowe pytania o prawdę istnienia, tak jakby prawda o istnieniu nie istniała, nie była potrzebna. Człowiek ma za zadanie świadomie trwać. Prawda jeśli jest to jest poza słowami, poza Bogiem, poza nauką.

Wojciech Smarzowski, Wołyń, film z 2016 r.

Film jest opowieścią o polowaniu ludzi na ludzi w środowisku leśnej i wiejskiej gęstwiny. Drogi leśne i polne, które łączą domostwa, wytyczają kierunki do pół i sadów. Ludzie giną niczym zwierzęta na polowaniu, wzorem zwierząt gospodarskich, które idą na rosół czy wędliny. Innym bohaterem filmu są dzieci, siedzące w koszulach na środku podwórza, sikające do piachu. Czy film Smarzewskiego kogoś z kimś pojedna ? Oczywiście, że nie. Ten film przede wszystkim jest przeczuciem nadchodzącej tragedii w Europie.

2 komentarze:

  1. Ale to chyba dobrze, że ludzie mają jakieś oczekiwania, bo gdyby nie one, to być może nadal biegalibyśmy w skórach zwierząt i mieszkali w jaskiniach... podejście nihilistyczne dla jednostki może wydawać się optymalne, ponieważ negowanie potrzeb i dążenie do uniezależnienia się od ludzi, przedmiotów, wydarzeń, emocji daje złudne poczucie, że jesteśmy panami samego siebie, nie ma krzywdy, która odbiłaby się negatywnie na postrzeganiu nas samych, nic nie jest w stanie spowodować, że będziemy nieszczęśliwi lub niezadowoleni, nie ma niczego, co zachwiałoby naszą pewność siebie. To jest wygodne. Harmonia ciała i umysłu w jakiś sposób hamują postęp, bo skoro nic materialnego nie jest nam potrzebne do samospełnienia i poczucia się wyzwolonym, to możemy zanegować wszystko – po co mi talerze, samochody, kalkulatory, książki... po co mi inni ludzie... jestem tak silnie określony, że jestem samowystarczalny... fakt – nie krzywdzę innych, ale też krzywda mnie nie wzrusza, nie ulegam pokusom, nie biegnę bezmyślnie za tłumem... ale też nie widzę sensu, żeby komuś pomóc, sprawić komuś przyjemność, bo takie działanie zaburza moją harmonię... to jest w pewnym stopniu ucieczka, chowanie się, strach przed zmierzeniem się z tym, co przyniesie nam życie... ale pewnie z zewnątrz wygląda to jak silna, niezależna osobowość... tymczasem bez takich właśnie przyziemnych "rozpraszaczy" nie jesteśmy w stanie w pełni zdefiniować samego siebie. Zdefiniowanie siebie polega na sprawdzeniu się w każdej sytuacji. Inni ludzie są nam potrzebni, gdyż w dużej mierze kształtują nasze emocje, a empatia jest świadectwem bardzo rozwiniętej inteligencji emocjonalnej. To, że ludzie czegoś chcą, na coś czekają, i nie ważne czy jest to globalne czy indywidualne, powoduje, że jesteśmy w tym punkcie, w którym jesteśmy. Potrzeb indywidualnych nie można sprowadzić do czekania na Godota, bo akurat w tym przypadku, jeśli weźmie się sprawy w swoje ręce i postawi wszystko na jedną kartę, to można osiągnąć naprawdę coś, co wydaje się nierealne. A oczekiwania globalne... im więcej ludzi ma podobne oczekiwania, tym większe szanse, że jeśli znajdzie się chociaż jeden punkt zapalny, to uda się coś osiągnąć... stąd rewolucje, zmiany ustroju, wynalazki... ale wielkie wydarzenia nie zdarzą się bez silnej jednostki, bez indywiduum, które potrafi zapanować nad tłumem i go poprowadzić... a nie można być takim przywódcą nie mając w sobie jakiejś sprzeczności, jakiegoś kontrastu...taki siedzący w człowieku dysonans pomiędzy ciałem, duszą i umysłem powoduje, że działamy. A działanie jest dobre, bo zawsze przynosi coś nowego. Czy to nowe jest dobre czy złe okazuje się dopiero później, ale na pewno jest kolejnym elementem, który nas kształtuje i rozwija. Czy rozwijamy się dobrym czy złym kierunku, to już kwestia naszego charakteru i predyspozycji i tego, jak potrafimy zapanować nad poszczególnymi składowymi. Dlatego wszystko ma sens, wszystko dzieje się w jakimś celu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pragniemy poznać siebie w działaniu bo to rozumiemy najlepiej: cel, działanie, osiąganie.
    Ale jest też poznanie siebie przez nie-działanie i w stan w którym nie ma niczego do osiągnięcia.
    Można się rozwijać przez harmonię ciała i umysłu, ale jak się jej nie ma to trzeba się zadowolić tym fermentem braku harmonii ciała i umysłu - na bezrybiu i rak ryba.
    Jak ludzie nie potrafią mieć przywództwa w Jedności, to zostaje im tzw. silna, przywódcza indywidualność w postaci innego człowieka - wódz, idol. Obecnie na świecie ludzie potrzebują przywództwa by uratować cywilizację przed zagładą, ale wiadomo też że właśnie taki mechanizm prowadzi człowieka do zagłady.
    Co zatem można zrobić ? Czekać na przebudzenie ludzkości...właśnie "czekać" - i mamy tego Becketta.

    OdpowiedzUsuń