poniedziałek, 22 listopada 2010

Krzysztof Penderecki w Kościele św. Mateusza

Utwory:
Henryk Mikołaj Górecki: "Amen", "Pieśni Maryjne"
Krzysztof Penderecki: VIII Symfonia "Pieśń przemijania"
wykonawca: Sinfonia Varsovia, chór Filharmonii i Opery Podlaskiej
film „Żły porucznik” Wernera Herzoga

Można z łatwością obalać dogmaty religijne. W świecie zachodniej kultury wystarczy odwołać się do badań naukowych, w świecie latynoskim przypomnieć współpracę Kościoła z dyktaturami czy walkę Jana Pawła II z teologami wyzwolenia. W świecie islamu dyskusja jest tłumiona. Zamiast sporu jest rytuał religijny i społeczno -socjalne uzasadnienie dla dogmatu. W hinduiźmie jest podobnie jak w islamie. W obu przypadkach czynnikiem obalającym jest brak tego sporu. Buddyzm pozbywa się balastu Boga, ale jednocześnie istnienie sanghi nie jest możliwe bez zbioru przepisów i tradycji, które narzucają regułę. Już człowiek dawno pozbył by się religii gdyby nie te piękne katedry, meczety, obrazy, rzeźby, inspirujące księgi i właśnie muzyka - ten dźwiękowy ślad ludzkiej cywilizacji. Jordi Savalla powiedział, że wraz ze swoim zespołem funkcjonuje w innym wymiarze niż reszta społeczeństwa. Sprawczynią tego przeniesienia jest muzyka. Górecki robi to łagodnie, relaksacyjnie,  Penderecki drapieżnie budzi słuchacza z letargu codzienności, z tych halucynacji na jawie. Muzyka w każdym razie nie może tylko głaskać. Penderecki wpisuje się w katastrofizm naszych czasów. Nota bene katastrofiści z końca XIX wieku dobrze przeczuli gwałtowne zmiany pierwszej połowy XX wieku. Skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy mówi nam też muzyka. I to bez pitu pitu. Wystarczy tylko nadstawić uszu.
Teraz czas na diabełka, śmiesznego sympatycznego, przykład ludowego rękodzieła. Jest nim policjant grany przez Nicolasa Cage'a w filmie „Zły porucznik” Wernera Herzoga. Postać ta czyni bezwiednie i z wdziękiem rzeczy zarówno złe jak i dobre. Do tych złych należy świntuszenie, ćpanie, kibicowanie za pieniądze czyli hazard z korupcją, tudzież demoralizowanie osób bliskich. Złego diabli nie biorą więc policjant ani nie zostanie wyrzucony z pracy, ani się nie zaćpa na śmierć, nie zostanie zamordowany jak zły porucznik Abla Ferrary. W końcu zły porucznik awansuje na złego kapitana. Jest sterylnie, czysto, bogato. Nowy Orlean niczym nie przypomina miasta po katastrofie z 2005 r. wywołanej przez huragan Katrina. W filmie nawet krokodyle się uśmiechają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz