czwartek, 26 października 2017

Marzenie Nataszy z Agnieszką Skrzypczak



Jarosława Pulinowicz, Marzenie Nataszy,  Nikołaj Kolada,Teatr Jaracza w Łodzi.

 Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy podziwiałem Agnieszkę Skrzypczak w sztuce rosyjskiej pisarki liczyła się dla nie mnie głównie ekspresja sceniczna. Chodziło o to aby duch zapanował nad kruchą materią, aby umysł wziął górę na lichym i leniwym ciałem. W tym podporządkowywaniu sobie ciała w kreacji aktorskiej widziałem coś ekstremalnego i wyzwalającego. Opowiadana historia o Baninie i Wiernikowej była sprawą drugorzędną. Ważniejsza była tęsknota za dotknięciem granicy duchowego poznania (pojęcie duszy konsoliduje się w procesie budowania jedności ciała i umysłu). W dochodzeniu do tej granicy należy być dzielnym i zdeterminowanym, ale bez ukierunkowania na cel. Cel bowiem nie tylko rozczarowuje, ale bywa iluzoryczny. Nasze życie zbudowane jest bowiem z różnorakich iluzji, które uwydatniają się w obliczu śmierci. Dusza i ciało nie są odrębnymi bytami i nie można stwierdzić, że duszy nie ma. Dusza jest naszą fizycznością tylko szczególnie odczuwaną. Dusza może być identyfikowana określonym narządem, ale bardziej chodzi tu o zintegrowane działanie organizmu i jego powiązanie z litosferą, biosferą, hydrosferą, atmosferą i kosmosem. I w tym miejscu odnajdujemy Agnieszkę Skrzypczak z wpatrującym się w nią widzem niczym w nocne gwiaździste niebo.

Po kilku latach wzruszam się losem dwóch młodych kobiet (przepraszam za nadmiernie subiektywny ton). Banina cierpi z powodu wykluczenia z normalnego życia, miłości. Wiernikowa jest ofiarą wyścigu szczurów czyli pogoni klasy średniej za pieniędzmi, karierą, mityczną krainą bezpieczeństwa i wygody, do której ścigający się szczur nie dobiega. Z kolei ludzie tacy jak Banina gdy tylko myślą, że osiągnęli bezpieczną przystań normalności, bezwolnie odkorkowują butelkę i staczają się z powrotem w patologię. Dziewczyna sukcesu jak Wiernikowa i klęski jak Banina, obie dokonują czynu niemoralnego - iluzja wygranej, osiągniętego celu. Bezmiar rosyjskiej duszy to takie uwikłanie się bohaterów w swoje losy, że nijak  nie można się z ich okowów uwolnić, utonięcie Baniny i Wiernikowej  "po rosyjsku".

Dobrze się stało, że Sebastian Majewski przestał być dyrektorem Teatru Jaracza i powrócił na stanowisko Waldemar Zawodziński. Problem z teatrem awangardowym może brać się stąd, że nowa forma wymaga nowych treści. W XX wieku tymi nowymi treściami były na przykład teksty autorów groteski, nadrealizmu, symbolizmu, w obecnych czasach po okresie nowych brutalistów pozostały teatrowi nie zawsze udane eksperymenty reżyserskie. Może alternatywą dla tradycyjnego teatru jaki mamy zarówno w Jaraczu jak Nowym, byłby teatr głębi, który próbowałby odkrywać to co ukryte, enigmatyczne, podskórne.

Strona internetowa spektaklu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz