piątek, 9 maja 2014

One się nie rozwodzą !


Inspiracja: Geraldine Aron, Mój boski rozwód, Marek Pasieczny, monodram w wykonaniu Małgorzaty Skoczylas, Teatr Nowy w Łodzi.





Jestem ładną i delikatną kobietą. Zachęcam cię lekko rozwierając wargi. Nie sposób oprzeć się mojemu uśmiechowi z towarzyszącym mu błyskiem w oku. Dysponuję też pewnym i swobodnym krokiem, a także ruchem bioder, które nadają gracji i lekkości ruchom i gestom. Kosmetyki jedynie podkreślają moje naturalne piękno, bo przecież muszę być piękna jeśli Bóg mnie kochając, troskliwie rzeźbił przez tysiące lat. Mężczyźni przelotnie podziwiają  zarówno moje piersi jak i pracę bioder. Udany dzień to taki w którym złowię przynajmniej jedno spojrzenie.

Na nudnej randce poszłam sobie na bok zwymiotować. Z trudem wysłuchiwałam tego wszystkiego co do mnie mówi. Nic czego bym nie wiedziała ani czego bym się nie domyślała. Śmierdział śmierdziel jeden lisem. Swoim stosunkiem do żony, którą właśnie ze mną zdradzał, obrażał cały kobiecy ród. Wygadywał o kobietach same niedorzeczności. Wyobraziłam sobie jak ten łysiejący kredytobiorca w śmierdzących majtkach kupuje mi pierścionek zaręczynowy. Kolacja na którą mnie zaprosił tak kaloryczna, że strach ją do gęby pchać. Pokazał mi właśnie zdjęcie swojego syna debilka bez szans na cokolwiek w życiu. W strachu że go okradną wyciągnął ze skarpetki pieniądze owionięte w folie, którymi płacił skonfundowanemu kelnerowi. Wydane drobne luzem wsadził do kieszeni a foliowe zawiniątko wrzucił do szklanki po piwie. Do domu nie odwiózł bo nie stać go na taksówkę, a samochód skasował mu syn. Nie udawałam słodkiej idiotki, w zasadzie pogarda nie pozwalała mi ani wstać i wyjść ani cokolwiek udawać. Mało tego, ten łysiejący frustrat zdradzał tendencję do zboczeń i przemocy wobec kobiet i dzieci. Niezły dostawał wpierdol od ojca w dzieciństwie. Teraz gnój ma do wszystkich o wszystko pretensje. W co za żenującym występie  . przyszło mi uczestniczyć. Głośną mową i śmiechem ze swoich  dowcipów wzbudził powszechną uwagę, szczególnie kelnerów i barmana, którzy to zoo obserwowali.

W trakcie rzygania miałam nadzieję na akt skruchy i miłosierdzia w stosunku do niego. Stanęłam sobie tak w kiblu i stoję. Wtem otworzyły się drzwi kabinki i wyszedł z niej mężczyzna. Pijany intruz w damskiej toalecie. "Co nie masz komu się wygadać piękna kobieto" - tak rzecze do mnie. Pytam się go tylko czy ma papierosa. On, że tak, że fajki i autko ma, że jak wytrzeźwieje to nawet fajnie się z nim gada, inteligentnie. Wypalałam a on do mnie czy przypadkiem jedzenie nie stygnie i że ukochany pewnie się niecierpliwi. Patrzę na dżentelmena i mówię: "dziękuję". Tak po prostu i wróciłam do mojego śmierdziucha. Mojego randkowicza, już przy stoliku nie było. Znalazłam kartkę: "musiałem lecieć, żona zadzwoniła". Zamówiłam jeszcze jedno piwo, żeby brud ze mnie zmyło. Może to was zdziwi, ale śmierdziuch ciągle jest jeszcze moim kochankiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz