czwartek, 19 listopada 2009



98
dojść do miejsca w którym drogi się rozchodzą
w jednym krwiobiegu na suchej ziemi,
pod chmurnym niebem, w obolałym ciele
bez wiedzy, bez pamięci

za ciężkie ucho Marcina
oko świńskie gorące
zęby zamiast paznokci
teraz to będzie orężem i pancerzem

klinika pod Najświętszą Panienką
ludzie z miasta trzymają się drogi
kurz wzburzony na rozstaju
którędy do sanktuarium

a ty Marcinie czemu drogi nie wybierasz
czekasz na coś, przystajesz coraz bardziej
psy już przestały cię zauważać

99
jedno schronienie lat już ubywa
jedno ślubowanie wiążące
Marcin stopy moczy w potoku
zimna woda chce się poderwać

słowo, ulotna przyjaciółko
nad ziemią suchą i twardą
twój wdzięk subtelny w oddechu

100
widzę Ciebie po raz ostatni
epidemia czasu dosięgła pokolenie
nie mnie oceniać trup czy żyw
żywe słońce piecem krematoryjnym

zwracamy oblicza ku słońcu

101
przez 18 lat oswajał psa
po czym łagodnie zapytał
przyjaciel odpowiedział
Marcin natychmiast nie zrozumiał
odtąd studiuje zapamiętany bezgłos
oczy stworzenia, które mówią: spokojne,
łagodnie wciąż to samo pytanie

tyle głupoty w głowie Marcina
otwarta księga apokalipsy
teraz kiedy ma psią odpowiedź
w każdym głosie, napotkanej formie
cierpliwie uwalnia swój umysł


102
dziecko wygięta łodyga
niebieskie oko w centrum miasta
mu niedające się okiełznać
starożytna zagadka

bądź czujny Marcinie, łagodność tak łatwo nie ustąpi
mu porozpina koszulę, porozczesuje, zluzuje więzy
mu ochroni jak zawsze
nie przeszkadzaj
pozwól rosnąć
ta chwila nie jest gorsza ani lepsza

byłeś już Marcinie uczniem, żołnierzem
pracowicie układałeś kontrola rzęs
teraz mu zawiera Cię w sobie
niebieskie oko w centrum miasta

mu poprowadzi Cię troskliwie
z ulicy na ulicę, od słowa do słowa
widzę Cię po raz ostatni
widzę Cię po raz pierwszy

108
demony ogromnieją
tortury brakiem, tortury nadmiarem
obyś zasnął ku uciesze bestii
obyś stał się krzyżem dla bliskich
wojowniku, który zagubiłeś oręż
a w brzuchu ciążysz oddechem
rzekłbyś: „Bóg mnie opuścił”
a to może ty opuściłeś

109
intensywność żywiołów
żywotność oprogramowania
słowa nie zagłuszą pustki
sen jest tylko wypoczynkiem
śmiech jest znawcą cierpienia

jestem bojownikiem w dolinie Swat
dokonałem wyboru w kolumbijskiej dżungli
wylądowałem na Malcie
lwy dokonały  wyboru w Darfurze
strumień zmywa ciche kąty

124
dlaczego się mnie lękasz
dlaczego życzysz nam śmierci
porozmawiajmy czule
nie jesteś sam Marcinie
zawsze jestem z tobą

127
łączy nas seks bez zahamowań
głębokie dopieszczanie w miejscach publicznych
szaleństwo kochanków
pękną brzuchy miast, wyjadą nam kości niezgody
będziesz mdlał, będziesz płakał, będziesz umierał

ciało życia jest  kruche
gwałcona twoja kruchością
porwij się Marcinie na nieskończoną namiętność

ludzie mają rozrywkę
obrazki, nutki figlarne słów
uważasz się za wyróżnionego
a jesteś tylko moim obrazkiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz